Leo miał nadzwyczajnie piękne oczy.
Tak ciemne, że prawie czarne, na jego tęczówkach pojawiały się migoczące jasnobrązowe iskierki, szczególnie gdy spoglądał na coś, czym był zafascynowany. Gdy patrzył teraz na mnie, mogłem je wyraźnie dostrzec.
— Borówki to twoje ulubione owoce, prawda Will? — zapytał Leo sięgając po swoją torbę, gdzie nosił najpotrzebniejsze rzeczy.
Przez ostatnie kilka dni staliśmy się bliższymi znajomymi, jako że nasze wspólne wyjścia w teren żeby malować przynosiły nam obojgu dużo radości, więc spacerowaliśmy po obrzeżach Hawkins średnio trzy razy w tygodniu.
— Prawda. — kąciki ust same podniosły mi się do góry, a twarz rozświetlił uśmiech gdy uświadomiłem sobie, że naprawdę słuchał mnie podczas naszej ostatniej błahej rozmowy na temat ulubionego jedzenia.
— Dlatego też... — wysunął plastikowe pudełko z materiałowej torby i położył je na kocu w kratę — Mama zaoferowała mi dzisiaj rano to, a ja nie mogłem nie skorzystać. — otworzył wieczko, a w środku znajdował się ponad litr świeżych borówek, uciekających jeszcze kropelkami wody.
— Miło z twojej strony, dziękuję. — nasze wspólne spotkania, które mieliśmy przeznaczać na samo malowanie w swojej obecności coraz częściej zamieniały się w długie pikniki, gdzie leżeliśmy rozmawiając o sobie, ulubionych filmach, piosenkach, obrazach, książkach, poznawaliśmy siebie wzajemnie, przy okazji zajadaliśmy się rozmaitymi przekąskami.
Wziąłem między palce niewielki, ciemnoniebieski, prawie granatowy owoc, wsunąłem do ust i rozgryzłem zębami, a przyjemny, słodki smak z domieszką kwaskowatości połaskotał mój język.
— Will, mam do ciebie prośbę. — odezwał się Leo znad swojego szkicu.
— Zamieniam się w słuch.
— A więc...c-czy mógłbyś, czy w ogóle chciałbyś nauczyć mnie w DND? Ja...ja wiem jakie to dla ciebie jest ważne, jak mówisz o tej grze z taką wielką pasją... — urwał na chwilę — Myślałem o tobie, znaczy o t-tej grze i chciałbym spróbować.
Widok lekko zestresowanego Leo był widokiem niespotykanym, jako że zawsze był pewny siebie i tego co mówi, to tak mi się w nim podobało.
Fakt, że chciał nauczyć się czegoś tylko dlatego, że ja byłem tego fanem...
Leo Davies zupełnie roztopił mi serce.
— Oczywiście, że bym chciał! — odpowiedziałem z entuzjazmem — Musisz przyjść do mnie, wytłumaczę ci podstawy.
— Dzięki, Will. — ciemnowłosy chłopak uśmiechnął się do mnie, a później słońce wyłoniło się zza koron drzew, więc odchylił do tyłu głowę z przymkniętymi powiekami i delektował się ciepłem promieni słonecznych na jego skórze.
Ja natomiast patrzyłem się na jego dłoń, ułożoną na kocu tak blisko mojej. Oliwkowa skóra była hipnotyzująca, coś czyniło ją taką, że pragnąłem spleść moją rękę i tą należącą do Leo.
Właściwie gdybym tylko ruszył lekko mały palec, wtedy zetknęlibyśmy się opuszkami.
Tylko jeden mały ruch i...
— To wracajmy do malowania, co? — Leo zabrał rękę i użył jej do zrobienia sobie małego daszku nad brwiami aby słońce przestało go jarzyć prosto w twarz.
— Tak, wracajmy. — odparłem zrezygnowany.
Kolejny zmarnowany potencjał.
•
CZYTASZ
lovers rock | eddie munson '
Fanfiction„po tym wszystkim potrzebowałam spokoju, ciszy po burzy, jednak Eddie Munson wdarł się do mojego życia siejąc jeszcze większe spustoszenie niż ktokolwiek wcześniej" * alternatywne uniwersum gdzie nie istnieje upside down, nastolatkowie w hawkins ży...