12 - powrót na stare śmieci (e)

829 63 80
                                    

— Chyba załapałem. — z szerokim uśmiechem na twarzy zwróciłem się w kierunku Margo, machając pierwszym wydrukowanym samodzielnie przeze mnie biletem na film.

Dziewczyna uczyła mnie obsługi kasy, bo jeśli chodziło o drukowanie wejściówek, było to trudniejsze niż mi się wydawało.

— No i pięknie. — szatynka z burzą zadbanych loków na głowie oraz zielonymi oczami radośnie zaklaskała w dłonie — To znaczy, że mogę zostawić cię samego? Z tego co wiem, Rein ostatnio pokazywała ci jak, gdzie, czym i co sprzątać... — na samo wspomnienie imienia dreszcz przeszył moje ciało, a ja spiąłem się lekko, co nie umknęło uwadze Margo — Dzisiaj zostałeś przeze mnie nauczony obsługi kasy, także jesteś pełnoprawnym pracownikiem The Hawk. — poklepała mnie po plecach, a ja parsknąłem śmiechem.

— Tak, wychodzi na to, że tak. — odpowiedziałem, chwilę później gdy tylko zobaczyłem klientów wchodzących przez szklane drzwi odrobinę zestresowałem się, szczególnie że Margo nadal stała obok mnie i patrzyła na moje dłonie.

— Miłego seansu! — na szczęście wszystko poszło prawidłowo, podałem rudowłosemu chłopakowi pudełko popcornu, a on z towarzyszącą mu blondynką udali się na „Grease".

Film chwilę później się rozpoczął, co oznaczało dla mnie i mojej współpracownicy krótką przerwę, podczas której usiedliśmy w schowku.

— Więc o co chodzi z Rein? — rzuciła Margo znad swojej sałatki z kurczakiem, która pachniała wręcz bosko, o wiele lepiej niż mój tost z dżemem.

— W sensie? — wyprostowałem się jak struna na ponownie wspomniany dźwięk jej imienia.

— Widzę co robisz. — dziewczyna wskazała na moje wyprostowane plecy — Podoba ci się czy co?

— Może tak, może nie. Masz z tym jakiś problem? — uniosłem brew mierząc Margo wzrokiem.

— Nie no, skądże. — szatynka uniosła ręce w geście kapitulacji — To tylko moje luźne spostrzeżenie, chciałam zweryfikować.

— Niepotrzebnie. — odpowiedziałem może trochę bardziej oschłym i ostrym tonem niż planowałem.

Nie lubiłem po prostu wścibskich ludzi, a Margo teraz właśnie na taką wychodziła. Z drugiej strony jednak nie miała złych intencji, to było jedno proste pytanie, więc nie musiałem być niemiły.

— Zostawmy ten temat, proszę. Jeśli nawet cokolwiek jest na rzeczy to...

To nie chce tego zepsuć.

— Rozumiem, Eddie. Już nie pytam. — Margo wzruszyła ramionami — Widziałeś już „The Breakfast Club"?

— Nie, jakoś nie miałem okazji, a ty?

— Wkradłam się na ostatni seans przedwczoraj do Jessie'go na górę i obejrzałam z nim. Całkiem dobry film, nie powiem że nie. — oznajmiła — Ale nie mów panu Jenkins'owi, proszę.

— Oczywiście. — puściłem Margo oczko i wróciłem do mojego smutnego tosta z kwaśnym dżemem porzeczkowym.

Do kasy ustawiała się spora kolejka, jako że za dwadzieścia minut zaczynał się seans „Powrotu do przyszłości", aktualnie najbardziej obleganego filmu.

Między licznymi nastolatkami, ale i również starszymi osobami, dostrzegłem Jason'a Carver'a, chłopaka który nienawidził mnie całym swoim sercem od kiedy kilka, może kilkanaście razy sprzedałem coś na chwilowe pozbycie się problemów jego dziewczynie oraz od kiedy potrafiłem się mu przeciwstawić i odezwać, a nie siedzieć cicho.

lovers rock | eddie munson 'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz