3 - jak (nie) poznawać ludzi (r)

1.1K 80 38
                                    

— Szach... — chwyciłam mojego czarnego gońca i ustawiłam na polu w pobliżu białego króla należącego do Will'a — ...i mat.

— Jesteś za dobra w szachy...kiedyś w końcu uda mi się z tobą wygrać? — zapytał mój przyjaciel gdy zbieraliśmy figury z szachownicy.

— Prawdopodobnie nie. — z uśmiechem na ustach wzruszyłam ramionami — Ty masz DND, ja szachy, chociaż nie uważam się za jakiegoś utalentowanego mistrza.

— Fakt, nadal jednak jesteś o wiele lepsza ode mnie.

Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi, więc podniosłam się kanapy i ruszyłam w stronę wejścia.

— Agnes, nie musisz pukać. — wpuściłam kobietę do środka — To tak naprawdę twój dom, możesz wchodzić kiedy chcesz, ty i Seth.

— Wiesz przecież, że zawsze będę to robić. — odpowiedziała — Przyniosłam wam po kawałku pieczeni z sosem i warzywami. — Agnes uniosła trochę wyżej dwa pudełka z jedzeniem.

— Nie trzeba było, umiem sama coś ugotować, a poza tym Will wybredny nie jest...

— Rein chciała powiedzieć, że dziękujemy bardzo, pani Markle. — chłopak odebrał nasz obiad z wesołym wyrazem twarzy.

— Tak, dzięki Agnes. — dodałam, a miedzianowłosa kobieta rzuciła nam ostatni, szeroki uśmiech.

— Smacznego! — powiedziała wychodząc.

Ja i Will zasiedliśmy na kanapie, a gdy tylko Sherlock wyczuł pyszną woń jedzenia, od razu pojawił się przy nas. W spokoju pałaszowaliśmy perfekcyjnie przygotowane, rozpływające się w ustach mięso, a do tego świeże, chrupkie warzywa.

— Mam pytanie. — gdy skończyliśmy jeść i leżeliśmy z pełnymi brzuchami wpatrując się w brudnobiały sufit, odezwał się Will.

— Słucham. — podniosłam się i oparłam o moją dłoń tak aby móc utrzymać z nim kontakt wzrokowy.

— Planujemy takie spotkanie całego klubu Hellfire pojutrze nad jeziorem, ognisko, coś w tym stylu. — zaczął, a po jego twarzy zauważyłam, że się stresował, co mnie zmartwiło — Każdy przychodzi z kimś z poza grupy, wiesz na przykład Lucas i Max, Mike i El, Gareth i Kitty...

— I ty chciałbyś pójść ze mną?

— Właściwie to tak, dokładnie tak. Nie mam za bardzo nikogo innego tak bliskiego oprócz ciebie... — westchnął głęboko, a nasza rozmowa stoczyła się na zupełnie inny tor — Mam takie wrażenie, że każdy dookoła ma drugą połówkę, oczywiście oprócz mnie.

— Hej. — chwyciłam go za dłoń — Na ciebie też przyjdzie czas, na spokojnie. Lepiej poczekać na kogoś idealnego niż za wcześnie się zawieść.

Will jedynie pokiwał głową z aprobatą, a ja przytuliłam go do siebie.

Zawsze byliśmy przy sobie, ja i on od kiedy tylko mogłam pamiętać.

Gdy mama odeszła, Joyce często zabierała mnie do siebie na wieczór myśląc, że nie dostrzegę problemu ojca. Podczas gdy mój starszy brat pałętał się po Hawkins. a tata topił problemy w litrach alkoholu, ja pielęgnowałam moją przyjaźń z Will'em oraz okazjonalnie także z Jonathanem, z którym obecnie dobrze się kolegowałam.

Godzinami robiliśmy budyniowe ciasteczka z Joyce, chodziliśmy nad rzekę i wylegiwaliśmy się w słońcu, testowaliśmy wszystkie smaki lodów w lodziarni, jeździliśmy rowerami, a mi zdawało się, że wszystko jest pięknym snem. Nie minęło jednak dużo czasu, a wszystko musiało zostać zniszczone jedynym wydarzeniem.

lovers rock | eddie munson 'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz