— Szach... — chwyciłam mojego czarnego gońca i ustawiłam na polu w pobliżu białego króla należącego do Will'a — ...i mat.
— Jesteś za dobra w szachy...kiedyś w końcu uda mi się z tobą wygrać? — zapytał mój przyjaciel gdy zbieraliśmy figury z szachownicy.
— Prawdopodobnie nie. — z uśmiechem na ustach wzruszyłam ramionami — Ty masz DND, ja szachy, chociaż nie uważam się za jakiegoś utalentowanego mistrza.
— Fakt, nadal jednak jesteś o wiele lepsza ode mnie.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi, więc podniosłam się kanapy i ruszyłam w stronę wejścia.
— Agnes, nie musisz pukać. — wpuściłam kobietę do środka — To tak naprawdę twój dom, możesz wchodzić kiedy chcesz, ty i Seth.
— Wiesz przecież, że zawsze będę to robić. — odpowiedziała — Przyniosłam wam po kawałku pieczeni z sosem i warzywami. — Agnes uniosła trochę wyżej dwa pudełka z jedzeniem.
— Nie trzeba było, umiem sama coś ugotować, a poza tym Will wybredny nie jest...
— Rein chciała powiedzieć, że dziękujemy bardzo, pani Markle. — chłopak odebrał nasz obiad z wesołym wyrazem twarzy.
— Tak, dzięki Agnes. — dodałam, a miedzianowłosa kobieta rzuciła nam ostatni, szeroki uśmiech.
— Smacznego! — powiedziała wychodząc.
Ja i Will zasiedliśmy na kanapie, a gdy tylko Sherlock wyczuł pyszną woń jedzenia, od razu pojawił się przy nas. W spokoju pałaszowaliśmy perfekcyjnie przygotowane, rozpływające się w ustach mięso, a do tego świeże, chrupkie warzywa.
— Mam pytanie. — gdy skończyliśmy jeść i leżeliśmy z pełnymi brzuchami wpatrując się w brudnobiały sufit, odezwał się Will.
— Słucham. — podniosłam się i oparłam o moją dłoń tak aby móc utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
— Planujemy takie spotkanie całego klubu Hellfire pojutrze nad jeziorem, ognisko, coś w tym stylu. — zaczął, a po jego twarzy zauważyłam, że się stresował, co mnie zmartwiło — Każdy przychodzi z kimś z poza grupy, wiesz na przykład Lucas i Max, Mike i El, Gareth i Kitty...
— I ty chciałbyś pójść ze mną?
— Właściwie to tak, dokładnie tak. Nie mam za bardzo nikogo innego tak bliskiego oprócz ciebie... — westchnął głęboko, a nasza rozmowa stoczyła się na zupełnie inny tor — Mam takie wrażenie, że każdy dookoła ma drugą połówkę, oczywiście oprócz mnie.
— Hej. — chwyciłam go za dłoń — Na ciebie też przyjdzie czas, na spokojnie. Lepiej poczekać na kogoś idealnego niż za wcześnie się zawieść.
Will jedynie pokiwał głową z aprobatą, a ja przytuliłam go do siebie.
Zawsze byliśmy przy sobie, ja i on od kiedy tylko mogłam pamiętać.
Gdy mama odeszła, Joyce często zabierała mnie do siebie na wieczór myśląc, że nie dostrzegę problemu ojca. Podczas gdy mój starszy brat pałętał się po Hawkins. a tata topił problemy w litrach alkoholu, ja pielęgnowałam moją przyjaźń z Will'em oraz okazjonalnie także z Jonathanem, z którym obecnie dobrze się kolegowałam.
Godzinami robiliśmy budyniowe ciasteczka z Joyce, chodziliśmy nad rzekę i wylegiwaliśmy się w słońcu, testowaliśmy wszystkie smaki lodów w lodziarni, jeździliśmy rowerami, a mi zdawało się, że wszystko jest pięknym snem. Nie minęło jednak dużo czasu, a wszystko musiało zostać zniszczone jedynym wydarzeniem.
CZYTASZ
lovers rock | eddie munson '
Fanfic„po tym wszystkim potrzebowałam spokoju, ciszy po burzy, jednak Eddie Munson wdarł się do mojego życia siejąc jeszcze większe spustoszenie niż ktokolwiek wcześniej" * alternatywne uniwersum gdzie nie istnieje upside down, nastolatkowie w hawkins ży...