Rozdział 2.17

361 31 92
                                    

Pov. [T.I.]

Ah tak... W końcu miałam okazję się porządnie wyspać w wygodnym łóżku. Przeciągnęłam się likwidując ostatnie objawy zmęczenia i wstałam z łóżka. Odruchowo zaczęłam rozglądać się za telefonem, ale szybko się zorientowałam, że przecież go nie wzięłam. Westchnęłam ciężko i skierowałam się na dół aby się czegoś napić.

W połączonej z salonem kuchnią czekała już Audrey. Tak myślałam, że jest rannym ptaszkiem. Nie czuję jakby było już południe.

- Dzień dobry... - Przywitałam się lekko zaspanym głosem.

- Ah, cześć! Jak się spało?

- Całkiem nieźle. Która godzina?

- Dziewiąta dochodzi.

- Aa... co robisz?

- Śniadanie. Mogę zrobić więcej, jeśli chcesz.

- Nie, nie, nie jestem głodna. Później coś zjem.

- Skoro tak...

Usiadłam na kanapie i jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu. Myślałam, że wczoraj zmierzyłam wzrokiem już wszystko, a jednak rzuciła mi się w oczy ramka ze zdjęciem, której wcześniej nie widziałam. Sięgnęłam po nią ręką i dokładnie obejrzałam. Zdjęcie ukazywało dwie dziewczyny, jedną z nich była Audrey. Uśmiechając się siedziały razem na kocyku przy zachodzie słońca. Po kilku liściach w tle udało mi się stwierdzić, że zostało zrobione jesienią.

- Kto to? - Spytałam, gdy dosiadła się obok.

- Oh, moja dziewczyna.

- Chwila moment... ty... masz dziewczynę?!

- Noo... od dwóch lat.

- Wow- Nie wiedziałam, że jesteś...-

- Ahaha, tak wyszło...

- Ale jest piękna... Pasujecie do siebie!

- Naprawdę? Miło mi to słyszeć~

- To twoja rówieśniczka?

- Nope. Jest o rok młodsza.

- Aa... Wyglądacie jakbyście były w tym samym wieku. Jak się poznałyście?

- Jak miałam siedem lat spotkałam ją w parku, zgubiła się więc pomogłam jej znaleźć mamę... Potem okazało się, że jej mama to znajoma mojej mamy i tak jakoś utrzymałyśmy kontakt.

- Oh, czyli znacie się od dziecka?

- Yup.

Naszą konwersację przerwał dzwonek telefonu. Ja swojego nie mam więc musiał to być telefon Audrey. Zerknęła na wyświetlające się połączenie i zmarszczyła brwi.

- Przepraszam, muszę odebrać. Zaczekasz chwilę? - Oznajmiła wstając.

- Jasne, nie śpiesz się.

Skierowała się na górę. Usłyszałam tylko krótkie "czego chcesz?", a potem głosy ucichły. Pewnie to ktoś za kim nie przepada. Rozumiem ją...

Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej zimny sok pomarańczowy. Nalałam trochę do szklanki i błyskawicznie zgasiłam pragnienie opierając się ręką o blat. Pewnie już jest kilka minut po dziewiątej... Wypadałoby obudzić Tsu. Gdy schodziłam na dół jeszcze spał. Będę cudowną dziewczyną i nie pozwolę mu zmarnować sobie dnia.

Weszłam więc po schodkach na drugie piętro i podeszłam do drzwi pokoju. Miałam zamiar już je otworzyć ale usłyszałam niepokojącą rozmowę w pokoju obok. Drzwi były lekko uchylone. Nie chciałam podsłuchiwać ale nogi same mnie do nich zaprowadziły.

|Tsᴜᴋᴀsᴀ x Rᴇᴀᴅᴇʀ| „Mine only." ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz