rozdział piąty

538 26 3
                                    

Siedząc w laboratorium Bruce'a Holly potwornie się nudziła. Banner prześwietlał ją wieloma dziwacznymi urządzeniami. Mówiąc potwornie, chodziło o to, że dziewczynka dźgała doktora palcem po twarzy, chcąc zobaczyć Hulka.

- Młoda przestań! Ty jesteś jakoś spokrewniona z Tonym czy jak? Siadaj i słuchaj, nie mam dobrych wieści. - Spojrzał na nią ze smutkiem. Jakby zapomniał o wcześniejszej próbie zdenerwowania go. Spoglądał na nią ze współczuciem...

- Nie jestem przyzwyczajony do wygłaszania złych wieści, ale sprawa jest przesadzona. Umrzesz. Moce wyniszczają cię od środka.

Czekał na jakąkolwiek reakcje, myślał, że zacznie płakać lub krzyczeć, lecz ona zachowała się inaczej.

- W dupie to mam! Jeśli mam umrzeć robiąc coś dobrego dla świata, to proszę bardzo! Przynajmniej zakończę swój żywot jako dobry człowiek! - Krzyknęła, w jej szarych oczach czaił się jednak strach.

- Tak naprawdę to nigdy nie myślałam o śmierci, że kiedyś przyjdzie i to chyba w całkiem młodym wieku. - Odwróciła głowę, przeprosiła go i wyszła.

Na korytarzu wpadła chyba na Tony'ego, nie widziała dokładnie. W oczach miała łzy. Szukała jakiegoś ustronnego miejsca.

Wiedziała, że wszyscy ją wezmą za tchórza, lecz co mogła zrobić? Miała tylko czternaście lat, dopiero miesiąc temu. Wiedziała, że wiele dzieciaków kończy swe życie szybciej niż ona, ale po prostu nie mogła przyjąć tego do wiadomości.

- Hej młoda, tu jesteś. - Nachylił się nad nią Stark. Widząc jej grobową minę, chciał ją jakoś pocieszyć. - Masz minę, jakby ktoś umarł.

- Tak, wkrótce ja.

- To faktycznie słabo, wiesz ja, też myślałem, że umrę. - Pomógł jej się podnieść na nogi i objął ją przyjacielsko ramieniem. -Poradzimy coś na to, ja ci pomogę. Wiedz, że nie wszystko stracone. I teraz nie rycz, bo mi tak trochę teraz głupio.

Otarła łzy rękawem bluzy i uśmiechnęła się lekko. Nic nie jest jeszcze stracone. Może uda się coś na to poradzić. Może nie umrze. Nic jeszcze nie wiadomo, lecz nie ma co się mazać na zapas. A jak umrze, to jednak chce zostać zapamiętana, chce zrobić coś dobrego.

- Zamówimy pizzę? - Spytała, a Stark zaśmiał się z burczenia jej brzucha. - Może hawajską?

- No chyba cię coś boli.

Holly siedziała na ziemi koło kanapy i żuła kawałek pizzy. Wpatrywała się w telewizor i szukała ciekawego programu.

- Nie dobra ta pizza, jakaś taka gumowa. - Rzuciła ją na ziemie.

- Zgadzam się, Natasha więcej nie wybierasz pizzerii. - Clint odłożył kawałek, który trzymał na stół. Chyba nikt nie miał zamiaru jeść tego placka z serem.

- Ugotujemy coś sami! - Zawołał radośnie Rogers, nie tknąwszy nawet kawałka. Spotkało się to z jękami protestu i narzekaniem.

Przed tą katorgą jaką było gotowanie z Kapitanem Ameryką uratował ich Tony, który otrzymał właśnie wiadomość na telefonie.

- Dobra dość spoufalania się! Czas na akcje! Fury napisał. Nie zgadniecie, co się stało, ktoś się włamał do Tarczy i ukradł ważne dokumenty.

(Wybaczcie że takie krótkie po prostu nie miałam pomysłu na tą część.)

Przekleństwo Cienia || Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz