rozdział osiemnasty

204 10 5
                                    

- Natasha mówiłaś, że będzie tutaj.

- No, ale jej nie ma! Musieli uciec czy coś. - Burkął Clint, zakładając ręce na piersi. - Odkryli, że wiemy, gdzie są i zwiali.

- Szukajmy dalej, może znajdziemy. - Powiedziała Natasha, sprawdzając wiadomości w telefonie. - A tak przy okazji, Fury pisze, że za dwie godziny mamy być z powrotem.

- Jakbyśmy mogli wyrobić się w tak krótkim czasie. Thor na miłość Boską co tu robisz?! - Stark wrzasnął na boga piorunów, który jak gdyby nigdy nic położył młot na samochód. Nawet nie ich. Kogoś obcego.

- Ten zderzak, wyglądał jak półka. - Usprawiedliwiał się bóg, kładąc młot koło swojej nogi.

- Świetnie, to teraz trzeba wysyłać właścicielowi auta odszkodowanie.

- Wspaniały pomysł przyjacielu! Zostaw karteczkę i pieniądze!

- Mogę mu przywalić? - Spytał Stark, nachylając się nad agentką Romanoff, która tylko spojrzała na niego spode łba. Zamilkł, jednak wciąż spoglądając wrogo na boga piorunów. - Nie będę ciągle płacić za jego wpadki.

- Na szczęście nie musiałeś jeszcze płacić za własne wpadki.

- Czy ty coś sugerujesz?

- W każdej chwili jakaś wpadka może się ujawnić, żądając alimentów.

Tony zakrztusił się powietrzem. A Clint jak przystało na dobrego kolegę, poklepał go po plecach.

- Wracając do naszej sprawy to mamy coś? - Odpowiedział mu chrapliwy śmiech, nieco umęczony i szyderczy.

Z ciemnego zaułka wyłoniła się na oko trzydziestodwuletnia blondynka. Szare oczy ciskały we wszystkie strony pioruny, a mina wyrażała wywyższenie nad światem.

- Nie miło cię znowu widzieć Tony. - Powiedziała Georgia, zakładając ręce na piersiach i opierając się o ścianę. Uniosła kącik ust w szyderczym uśmiechu.

- Kim ty jesteś?

- Ojej, czyżby pamięć już nie ta? Piętnaście lat temu, klub nocny. Georgia Huren.

Stark w tej chwili wyglądał, jakby zobaczył ducha, pobladł straszliwie i otworzył usta ze zdziwienia.

- Jak widzę, szukacie naszej zguby. Znajdziemy ją pierwsi, nasze najlepsze eksperymenty jej szukają. - Kobieta wciąż pozostawała niewzruszona, wszyscy poruszeni jej pojawieniem się siedzieli cicho.

- Najwyraźniej nie takie najlepsze, skoro chcecie ją z powrotem. - Prychnęła Czarna wdowa, odbezpieczając broń.

- Agentko Romanoff jak tam głowa? - Uśmiechnęła się szyderczo blondynka w stronę zmieszanej rudowłosej.

- Lepiej. Pomaga mi fakt, że przyjemnie będzie się patrzeć, gdy będziesz wykrwawiać się na chodniku.

- Na twoim miejscu nie byłabym taka pewna. Wokół nas jest pełno ukrytych agentów, w każdej chwili gotowych, aby wkroczyć.

- Przydatna informacja. Wielkie dzięki.

- Miło się gadało. Serio Anthony. Żegnam. - Zasalutowała im, a z powietrza w jej stronę spadła drabinka. Wspięła się na nią, machając im na pożegnanie. - Ten wyścig wkrótce się skończy. A my go wygramy.

Wszyscy wyglądali na skonfundowanych. Pierwsza odezwała się Natasha.

- Tony co to miało być? - Zacisnęła palce na nasadzie nosa.

- Emm... Więc jakby to wam powiedzieć, jak to ubrać w słowa. - Podrapał się po karku, a krople potu zdobiły jego czoło.

- Wyduś to w końcu Stark.

- To była moja była. I na dodatek matka Holly. - Usiadł na niskim krawężniki, szarpiąc za włosy. Nie musiał nawet widzieć min pozostałych, aby zrozumieć, że dodali dwa do dwóch.

Czyli z serii, wszyscy wiedzą tylko nie ona. Długo mnie nie było, miałam dużo nauki i chwilowy brak weny. Postaram się częściej wrzucać, ale nic nie obiecuję. 🖤

Przekleństwo Cienia || Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz