rozdział czwarty

593 22 17
                                    

Holly nieufnie wpatrywała się w Mścicieli. Oni odwzajemnili jej tym samym.

- Dobra powiedzcie coś, bo atmosfera jest tak gęsta, że ją nożem można kroić. - Huren wyciągnęła z plecaka soczek w kartoniku i zaczęła go siorbać. Głośno. Specjalnie. Byle by ich tylko wkurzyć.

- Dzieciaku przestań tak głośno pić! Dorośli próbują się skupić. Zachowuj się. - Odezwał się Fury. Holly podskoczyła, wyglądał jak ciemnoskóry pirat, z przepaską na oku.

- Pirat.

- Słyszałem! - Spojrzał na wszystkich Avengersów, którzy tu byli. Byli wszyscy poza Thorem. Jego wzrok zatrzymał się na łuczniku, który znudzony bawił się strzałą. - Barton widzę, że ci się nudzi, idź z nią na lody czy coś.

Clint Barton spojrzał zdezorientowany najpierw na swojego szefa, a potem na dziewczynkę siedzącą na podłodze.

- Dobra młoda idziemy. - Wstał z krzesła, a Holly ruszyła za nim. - Masz może jakąś ulubioną lodziarnię czy coś?

- Zabrać cię tam? - Holly zamknęła oczy i złapała Bartona za rękę. Szarpnęło i po chwili oboje stali przed zatłoczoną budką z lodami.

- Czekaj to nie jest Nowy Jork. Czy my jesteśmy w Londynie?! - Clint nie dowierzał własnym oczom, Holly naprawdę umiała się teleportować.

- Aha, moje rodzinne miasto.

- Ale jak? Gdzie? Kiedy? Przecież my dopiero staliśmy na schodach w wieży!

- Magia. - Dziewczynka wzruszyła ramionami i ustała w kolejce ciągnącej się na całej długości ulicy. - To idziesz czy nie? Pytałeś przecież, czy mam jakąś ulubioną lodziarnię.

Clint strzelił się mentalnie dłonią w twarz. No jasne, że nie jest z Ameryki. Ma inny akcent. A teraz zabrała go do Anglii! Czyli była Angielką.

- A na duże odległości możesz się teleportować?

- Jedynie do miejsc, w których byłam. Jak zjemy lody,to możemy się przespacerować do Chin. - To było ograniczenie jej mocy. Może się jedynie teleportować do miejsc, w których stała jej stopa. Czyli, jeśli nie stała na przykład na drugiej stronie, to nie może się tam teleportować.

- Byłaś w Chinach?

- Nie pytaj, to było dziwne.

Wreszcie kolejka się zmniejszyła i mogli zakupić wymarzone lody. Barton zdziwił się, ile tam było smaków. Najróżniejsze, jakie tylko mógł sobie wymarzyć.

- Ty bierzesz tylko czekoladowe? - Nie dowierzał, było tu tyle smaków, a ona brała zwykłe, czekoladowe.

- Dam ci radę. Może jest tu tyle smaków, ale najlepsze są te w miarę normalnie. Pycha, mówię ci.

Wyszli z lodziarni. Clint wziął mango i kawowe, a Holly zadowoliła się czekoladowymi.

Dziewczyna spojrzała na łucznika. Jako jedyny chyba wydawał jej się spoko. Reszta była dość drętwa, nawet Natasha. On zachowywał się luzacko.

- To, co teraz do Chin?

- Jeszcze pytasz? Chodźmy!

Obrady dotyczące panny Huren trwały w najlepsze. Nikt do końca nie wiedział co z nią zrobić.

- Tony ona mogłaby zamieszkać u ciebie w wieży. - Zaproponował Banner.

- Żeby mi ją rozniosła? Nie ma mowy! - Prychnął Stark.

- To, co takiego proponujesz geniuszu? - Spytała Natasha, świdrując Starka wzrokiem.

Zaczęła się kłótnia. Dlaczego postanowienie, gdzie umieścić jakiegoś małolata jest trudniejsze, od złapania tegoż właśnie dzieciaka?

- Cisza! - Wrzasnął Fury, waląc dłonią w stół. - Stark, masz w wieży wolny pokój, więc możesz ją przyjąć. Będziemy monitorować jej zdolności i spróbujemy odkryć skąd ona je wzięła. Macie jej pilnować, kiedy tylko możecie, bo jeśli się jej odpowiednio, nie pokieruje, to mogłaby stać się poważnym zagrożeniem.

Nikt nie zdążył złożyć obiekcji, ponieważ w tym samym czasie otwarły się drzwi.

- Kto głodny po tych naradach? Mamy Chińskie żarcie i nie zawahamy się go użyć! - Zawołała Holly, witając tak znajdujących się w pokoju. Ona i Clint nieśli w ramionach mnóstwo przekąsek. Których opakowania ozdobione były chińskimi symbolami.

- Chińskie? Przywieźliście nam Chińszczyznę? - Spytała Czarna Wdowa.

- Nie, chińskie to znaczy takie z Chin. - Barton niewzruszony zaczął rozdawać chińskie przekąski.

- Czy wy byliście w Chinach? Jak? Dlaczego? I jak tak szybko zdążyliście wrócić?! - Rogers nie dowierzał. Fakt w tych czasach, szybko można podróżować, między krajami, ale ile minęło? Godzina? Chyba nieco ponadto.

- Ehe. - Holly zabrała się za jakieś ciasteczka z kremem. A wszyscy spojrzeli się na nią.

- Dobra młoda, my tu gadu-gadu, a tu trzeba wreszcie zająć się tobą. Plan jest taki, ty idziesz teraz grzecznie z doktorem Bannerem na badania. A potem jedziesz z nami do wieży, zamawiamy pizzę i oglądamy jakiś film. A ty mieszkasz z nami i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Bla bla bla. - Tony wygłosił to przemówienie, sięgając jednocześnie po jakieś chipsy.

- Tsa. Te badania to pewnie krojenie mnie na kawałki. - Niechętnie ruszyła za doktorem. W duchu jednak modliła się, by tego nie zrobili. Tak stanowczo powinna odstawić filmy.

Cześć! Chciałabym podziękować za te gwiazdki pod rozdziałami 😊. To moja pierwsza książka, więc cieszą mnie nawet najdrobniejsze oznaki czytania tego przez innych użytkowników wattpada. Mam nadzieję, że moje wypociny nie przypominają tych wszystkich rakowych opowiadań których jest pełno. Jeśli jednak ktoś zauważyłby jakiś błąd to proszę mówić, u mnie z ortografią i interpunkcją jest kiepsko, ale najważniejsze, że staram się ćwiczyć (już wiele lat to się za mną ciągnie). Także no, zapraszam do wyrażenia swojej opinii, zostawienia po sobie śladu czy znalezienie błędu!

Przekleństwo Cienia || Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz