Holly spędziła już z Avengersami miesiąc. Z początku wszystkim było trudno przyzwyczaić się do jej obecności, lecz później nie wyobrażali sobie, że mogłoby jej zabraknąć.
Jako jedyna śmiała się z żartów Tony'ego, pomagała Natashy podczas treningów, słuchała historii Kapitana, pozwalała Clintowi strzelać do jabłek położonych, na jej głowie, i siedziała z Bannerem w laboratorium. Czyli podsumowując, robiła z nimi to, czego inni nie chcieli. Dlatego w tak krótkim czasie stała się dla każdego w jakiś sposób ważna. Miała dobry kontakt prawie z każdym Mścicielem. Pozostawał jeszcze Thor, którego nie miała jeszcze okazji poznać. A kiedy wreszcie go poznała, to spotkanie było naprawdę dziwne...
✖
Holly obudziła się w środku nocy. Wymamrotała kilka niecenzuralnych słów w stronę klaunów i przetarła oczy. Jeśli miała koszmary, to zawsze, bez wyjątku dotyczył on klaunów. Po prostu byli straszni. To chyba przez traumę z dzieciństwa.
Zaschło jej w ustach, sięgnęła po szklankę, która zawsze stała na szafce nocnej. Jak na złość woda się skończyła. Odrzuciła kołdrę, poprawiła spodenki od piżamy i wyszła z pokoju. Kiedy jej stopa dotknęła zimnej powierzchni, zadrżała. Nie uznawała kapci, uważała je za coś zbędnego. No bo przecież, do czego są skarpetki?
Ruszyła w stronę prowizorycznej kuchni, która na szczęście znajdowała się na tym samym piętrze co jej pokój i w miarę blisko.
Kiedy już zaspokoiła pragnienie, postanowiła udać się jak najszybciej do łóżka. Prawie zasnęła z głową na blacie. Usłyszała, dźwięk tłuczonego szkła, jakby ktoś z impetem wpadł w okno, i je rozbił.
Pierwsza myśl: zabójcze klauny. Potem zrozumiała, że to niedorzeczne. Druga myśl: włamanie. Tak to było najbardziej prawdopodobne.
Chwyciła prowizoryczną broń, którą okazał się być garnek, z resztką wody po ryżu. I najciszej jak umiała, zaczęła stawiać delikatne kroki. Na korytarzu, dostrzegła zarys wysokiej sylwetki trzymającej w dłoni coś dziwnego.
Gdy światło księżyca padło na twarz włamywacza, nie wiedzieć czemu pomyślała na początku, że na jego twarzy jest makijaż typowy dla klauna. Widać tkwiła w półśnie. Przybysz miał długie blond włosy, a to coś, co trzymał, wyglądało jak przerośnięty tłuczek do mięsa. Ogólnie nieznajomy wyglądał jak barbie na sterydach.
Nie wiedziała kto pierwszy i kto głośniej krzyknął. Wrzasnęła, on też, wpatrywali się tak przez chwilę w siebie nawzajem, wciąż krzycząc. Włamywacz krzyknął coś o nieproszonych osobistościach i rzucił tłuczkiem do mięsa. Leciał prosto w jej twarz.
Postanowiła spróbować, zazwyczaj podnosiła dużo mniejsze przedmioty, ale ten zagrażał jej życiu. Zmrużyła oczy, koncentrując się i skupiła całą swoją siłę. Przez chwilę trzymała to coś w ręce. Nieznajomy nie ruszył się z miejsca, zatkało go.
Niestety triumf nie trwał długo. Jakoś dwie sekundy po pojawieniu się tego-czegoś-co-było-młotem, prawie się przewróciła. Młot upadł na ziemię, ciągnąc jej rękę ze sobą.
Próbowała go podnieść ponownie. Nie dało się. Puściła więc rączkę młota i rzuciła w przybysza garnkiem. Uderzył go w głowę, a kiedy upadł u jego stóp, narobił wielkiego łoskotu.
Drzwi jednego z pokoi się otworzyły. Stała w nich Natasha, z potarganymi włosami, w piżamie w jednorożce.
- Co to za... Thor?! Holly?! Dlaczego krzyczycie?
CZYTASZ
Przekleństwo Cienia || Avengers
FanfictionHolly Huren wcale nie była zwyczajna, to chyba przez jakieś zdarzenie z dzieciństwa. Odmienność przysparzała jej wiele kłopotów. Ale gdyby nie ona to nigdy grupa bohaterów nie zwróciła by na nią uwagi, i nigdy nie poznałaby prawdy odnośnie swego poc...