- To, ty mnie widzisz? - Spytał zdziwiony chłopiec. - Ale to niemożliwe. Chyba że im się udało. A zresztą, to nawet lepiej.
Podszedł do Holly i dotknął jej ręki. Znaczy, próbował, bo jego dłoń przeszła na wylot. A dziewczynę ogarną zimny dreszcz.
- Ty jesteś duchem?! - Spytała zaskoczona, wytrzeszczając oczy. Wzdrygnęła się pod dotykiem chłopca, na co ten natychmiast cofnął rękę.
- Mam na imię James, i tak jestem duchem. Od chyba dwóch lat nie żyje. - Powiedział, spuszczając głowę.
Okej Holly czas się ogarnąć. To całkiem normalne, że gadasz z duchem małego chłopca. Co ja gadam?! Już tu ześwirowałam i go sobie wymyśliłam. Boże! Ja zaraz nie wytrzymam!
- Jest was tu więcej?
- Hmm, jestem ja, Beatrice, Jonathan i Angelina. Reszta już po drugiej stronie.
- Ilu was tu było?
- Razem dwanaścioro. Wszyscy nie żyją. A ty masz szansę się stąd wyrwać. Przyszedłem do ciebie, bo mam propozycję. Dlatego dobrze, że mnie widzisz.
No super, chyba serio oszalałaś. Martwy dziewięciolatek przychodzi do ciebie z propozycją. Można by rzec pakt z diabłem.
- A czego ona dotyczy?
- My pomagamy ci uciec, ty wracasz z tą swoją bandą przebierańców i rozwalacie tu wszystko. Ma nie zostać ani kawałka. - Na posłaniu obok chłopca pojawiła się chyba piętnastoletnia dziewczyna. Ona natomiast miała w piersi dziurę po kuli. Wypowiedziała te słowa z wielkim jadem. - Zabrali mi wszystko, niech za to zapłacą. A tak przy okazji jestem Beatrice, to co zgadzasz się?
No super! Teraz widzę dwa duchy! Ale czego się nie robi dla wolności!
- Dwa razy mnie pytać nie musisz. - Uniosła lekko kąciki ust, próbując zamaskować strach, jaki ją w tamtej chwili ogarniał. Beatrice uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń, by zapieczętować umowę. Jej ręka przeszła przez dłoń dziewczyny. - To może lepiej następnym razem mnie nie dotykaj? Bo zimno, serio.
- Jasne pani kapitan. Bo od teraz ty jesteś kapitanem tej popieprzonej akcji, pani kapitan. - Zaśmiała się Beatrice, a jej radosny śmiech udzielił się jej młodszemu koledze. A wkrótce i Holly.
Kto by pomyślał, że będę siedzieć na spleśniałym materacu, i śmiać się z duchami. Pewnie to tylko wytwór mojej wyobraźni i naprawdę siedzę teraz w kaftanie bezpieczeństwa. A wszędzie wokoło jest biało. A za drzwiami stoi jakiś psychiatra.
✖
- Plan jest taki. - Zaczęła Beatrice, siedząc po turecku na ziemi.
Zgromadzili się w ciasnym okręgu, wszyscy. Holly, Beatrice, James, Jonathan, i Angelina. Zebrali się w środku nocy, ponieważ była to jedna pora, o której nikt tam nie wchodził.
Konspiracja z duchami.
Brzmi jak tytuł słabego filmu, lecz tym to było. Knuła z duchami. I to ani trochę jej nie przeszkadzało.
- Wiesz, inni nas nie widzą, możemy się trochę zabawić. - Uśmiechnęła się złowieszczo Angelina. A naprawdę, złowieszczy uśmiech w wykonaniu ducha jest jeszcze gorszy.
- Mam pytanie. - Holly podniosła rękę jak do odpowiedzi w szkole. - Skoro było was dwunastu i inni przeszli na drugą stronę, to co was powstrzymuje?
- Dusza nie może odpocząć, dopóki nie pozałatwia wszystkich spraw. My mamy jeszcze jedno do wykonania.
- Czyli co?
- Zemstę, nas Mrok skrzywdził najbardziej. Pozabijał nam rodziny i pozbawił życia.
CZYTASZ
Przekleństwo Cienia || Avengers
FanfictionHolly Huren wcale nie była zwyczajna, to chyba przez jakieś zdarzenie z dzieciństwa. Odmienność przysparzała jej wiele kłopotów. Ale gdyby nie ona to nigdy grupa bohaterów nie zwróciła by na nią uwagi, i nigdy nie poznałaby prawdy odnośnie swego poc...