rozdział szósty

441 20 1
                                    

Ktoś zrobił prawdziwą rozróbę w Tarczy. Niby międzynarodowa agencja szpiegowska, a nawet nie potrafią zapobiec włamaniu.

- Too co tak naprawdę ukradli? Bo nikt mi nie powiedział dokładnie. - Spytała Holly, skacząc na jednej nodze, no i ogólnie robiąc różne dziwactwa, bo jej się nudziło. Wzięli ją ze sobą, a nikt nie powiedział jej,
o co dokładnie chodzi. Niby ukradli jakieś dokumenty, ale jakie? I kto to zrobił?

- No więc ostatnio nasi agenci zauważyli aktywności organizacji. Nie była tak aktywna od lat. Wiemy o niej stosunkowo niewiele. Podobno przeprowadzają eksperymenty na ludziach, starają się stworzyć armię nadludzi. Tych, których wykorzystają do przejęcia władzy. Niestety dotychczas żaden z ich eksperymentów nie przeżył. - Długa wypowiedź wyszła z ust Fury'ego, który niechętnie przyznał się do podziwu dla tej organizacji.

Znaczy nie podziwu, tylko gdyby zdobył ich specyfiki, to może, udałoby mu się je opatentować i ziemia byłaby bardziej bezpieczna niż z samymi Avengersami. Gorzej, jeśli uda im się dopracować te swoje chemikalia i naprawdę udałoby się im stworzyć armię, to na pewno wygrają.

Podbiegła kobieta w średnim wieku, czarne włosy z pasmami siwizny spięte miała w kok. Podeszła do dyrektora Tarczy i wyszeptała mu coś na ucho. Dopiero po chwili zorientowała się, że Fury nie jest sam. Przebiegła wzrokiem po wszystkich zgromadzonych, jej wzrok zatrzymał się na Huren. Wciągnęła głośno powietrze, i złapała się za serce.

- T-ty powinnaś być martwa. - Spojrzała z niedowierzaniem na dziewczynkę. Dokładnie pamiętała czteroletnią dziewczynkę, przerażenie widoczne w jej oczach, szczęście, z jakim się stamtąd wyrwała.

- Ale o co pani chodzi? Zna ją pani? - Stark wyszedł przed Holly, spoglądając na kobietę.

- Ponad dziesięć lat temu. Siedziba organizacji Mrok. Byłam jednym z naukowców, przyprowadzili do mnie dziewczynkę, dziewczynkę o szarych oczach. Przerażenie było jedynym, co dało się w nich zauważyć. Jak na razie była najbardziej udanym eksperymentem Mroku. Zrobiło mi się jej żal, gdy szykowałam się do kolejnych eksperymentów. Łzy w jej oczach sprawiły, że musiałam jej pomóc. Zerwałam z niej wszystkie kable, złapałam ją za rękę i uciekłam. Po prostu uciekłam. - Tu przerwała, by zaczerpnąć powietrza. - Nie mogłam się nią zająć, dopiero co przecież uciekłam z dawnej pracy i nie miałam dachu nad głową. Wyjechałam z Ameryki i zostawiłam ją w Londynie, to była jedyna opcja, wiedziałam, że nie będą jej tam szukać. Myślałam, że nie pożyję długo, zwykle tak kończyły wszystkie eksperymenty. A teraz stoi tu, przede mną, żywa i zdrowa. - Dotknęła policzka Holly drżącą ręką.

- Ale, że ja?

- Nie, ta obok! - Prychnęła zdenerwowana kobieta. - Jasne, że ty!

- To dlaczego nic nie pamiętam?

- Byłaś zbyt mała, nieco ponad cztery lata.

- Stop. Stop. Stop! - Tony wykonał gest oznaczający przerwę. - Czyli jeśli dobrze rozumiem, ty zyskałaś moce dzięki temu całemu Mrokowi, a ta tu paniusia cię uratowała? - Najpierw wskazał palcem pannę Huren, a potem tę drugą kobietę.

Nikt nie zdążył potwierdzić. Dźwięk tłuczonego szkła. Dawna doktor padła na ziemię. Z boku jej głowy ciekła krew. Obok wylądował kamień, do którego przyczepiona była, kartka z nadrukiem czarnej róży, której jeden płatek opadał na dno.

Przekleństwo Cienia || Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz