rozdział piętnasty

247 18 1
                                    

- Dlaczego mi nie powiedzieliście?! - Spytała już któryś raz dziewczynka. Nie była zła. Była wściekła. - Wiecie jak nam, to utrudnia sprawę?!

Chodziła po swojej celi i obgryzała paznokcie.

- Jak już proponujecie komuś współpracę, to musicie być szczerzy. - Marudziła, a duchy patrzą po sobie nawzajem, zastanawiając się, kto powinien przerwać jej ten wywód.

- Byliśmy pewni, że się nie zgodzisz. - Odezwała się dwunastoletnia Angelina. - Nam już nawet na zemście nie zależy, chcemy tylko spokoju. Proszę, pomóż nam.

Jeśli martwi mogli płakać, to Angelina była tego bliska. Albo była mistrzem manipulacji. Holly zatrzymała się w miejscu i pokiwała lekko głową.

- Niech ci będzie. To mamy jakiś plan, czy co?

Duchy pokręciły równo głowami, a dziewczynka tylko westchnęła i usiadła na materacu.

- Jak wy chcecie, to zrobić bez planu?!

- Normalnie. - Jonathan wzruszył ramionami. - Będziemy improwizować.

- Jesteście gotowi? - Szepnęła dziewczyna, słysząc przekręcanie klucza w zamku. Zjawy odpowiedziały kiwnięciem.

Strażnicy podeszli do niej i złapali ją za ramiona. Udała niezadowolenie, jednocześnie mrugając do Beatrice, która czekała na sygnał.

- Ej! Wiecie, jak nazywa się ta sytuacja? Dwóch głupich pryków i mała dziewczynka? Hmm? Wiecie? - Musiała grać na czasie. Jeszcze tylko pięć minut

- Morda! - Warczy Morda, a potem wszyscy siedzą cicho.

- Zastanawialiście się kiedyś jaki sens ma ludzka egzystencja?

- Siedź cicho dzieciaku.

Trzy minuty

- Ale weźcie, zrozumcie mnie. Dorastam, jestem ciekawa świata. Muszę z kimś rozmawiać. A tu tacy się zjawiają, porywacze, i nawet gadać nie chcecie. Dalibyście, chociaż coś do czytania.

- Zamknij się już dziecko. - Burknął wąsaty i szarpnął ją za ramię, by szła dalej.

Minuta

Przewróciła się specjalnie, potykając, o własne nogi. To był sygnał. Niewidzialna siła odrzuciła strażników, w przeciwne strony. Włączył się alarm przeciwpożarowy. A dziewczynka rzuciła się biegiem przed siebie. Oczywiście tę scenę, niczym z filmu akcji musiała zepsuć, i się przewrócić. Inaczej nie byłaby sobą.

Jęknęła cicho, kiedy jej twarz spotkała się z podłogą. Chyba złamała nos. Oczywiście ktoś musiał to usłyszeć, zewsząd przybiegli ludzie. Większości nawet nigdy nie widziała.

- Dziecko wracaj tu natychmiast. - Waknęła Georgia, celując w nią z pistoletem. - Bo, będę zmuszona strzelić!

Nie zważając, na nic, pobiegła dalej. Usłyszała strzał. Kula spotkała się z jedną, z lamp, co poskutkowało małym wybuchem. Kobieta została odepchnięta, a oczom Holly ukazała się Beatrice, salutując jej z uśmiechem. Dziewczynka pobiegła dalej.

Zgubiła się.

Już od dziesięciu minut, biegła tym samym korytarzem. Jak na razie nie spotkała jeszcze nikogo. Nawet swoich martwych przyjaciół. Przeklinała pod nosem, czując krew cieknącą jej z nosa. Znowu się przewróciła. No naprawdę, nie ma chyba drugiej tak niezdarnie osoby.

Dopadła, do metalowych drzwi. Szarpnęła za klamkę. Zamknięte.

- Cholera jasna! Co to za gówno, nie chce się otworzyć. - Syknęła gniewnie, uderzając pięścią w drzwi. Walnęła jeszcze dwa razy, po czym krzyknęła, z frustracji. Co ją obchodziło, to, że zaraz ją znajdą? Doszła już tak daleko, nie może się teraz poddać. Szarpnęła, za klamkę. Drzwi się otworzyły!

Wybiegła, nawet nie patrząc, przed siebie. Zorientowała się, gdzie się znajduje, dopiero gdy, znalazła się na krawędzi. To nie był budynek. To była latająca baza.

- Cholera! - Warknęła, wiedząc, że albo skoczy i się zabije, albo potulnie wróci. Jej rozważania przerwał Wąsior, stając w drzwiach. Nie myślała, naprawdę.

Pokazała mężczyźnie środkowy palec i skoczyła w dół. Z pewnością trafi na okładkę Najgłupszej śmierci roku. O ile takie coś istnieje.

(To co powiecie żeby teraz zakończyć tę historię? 😂🖤)

Przekleństwo Cienia || Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz