2

251 24 1
                                    

~ * ~

Nastya siedziała i patrzyła jak rodzeństwo jadło zupę. Nie była za dobrą kucharką, ale coś potrafiła. Mama ją nauczyła. Joey oraz Brandon wrócili bezpieczni do domu, bo akurat podwiozła ich sąsiadka. Nastolatka cieszyła się, że są bezpieczni w domu. Ziewnęła, przetarła oczy ręką i wróciła doczytania literek i liczb. W nocy mało spała, a w dzień była zabiegana. Nie miała czasu na odpoczynek.

– Nasti? – zapytała najmłodsza.

– Tak?

Dziewczyna spojrzała na małą Kayle.

– Ćemu jestleś śmutna?

Mała wstała i usiadła na kolanach starszej siostry, łapiąc ją za szyję i tuląc się do niej. Nastya przeglądała właśnie rachunki do zapłacenia oraz czytała listy. Jej mina nie wyrażała zadowolenia. Jak oni to zapłacą? Ojciec dopiero za dwa tygodnie dostanie wypłatę, a rachunki trzeba było zapłacić już. Musieli uregulować dług za dwa miesiące inaczej wyłączą im prąd, gaz oraz wodę. Razem wynosiło to około dwa tysiące dolarów.Przynajmniej nie musieli płacić za dom, bo był po babci.

– Nie jestem smutna.

– Jestleś.

– Nie jestem. – Dziewczyna pokręciła głową.

– To, dlaćego nie maś uśmiechu na buzi? 

 Kayla próbowała ułożyć usta Nastyi w uśmiech, ale jej się to nie udawało. Dziewczyna zaśmiała się i podniosła małą do góry, kręcąc się w około. Kayla zaczęła piszczeć.

– Teraz się uśmiecham, widzisz? – Mała pokiwała twierdząco głową. – Ale niestety Kayla, musisz dokończyć zupę, a później się pobawimy.

Jasnowłosa zrobiła smutną minkę i usiadła na krześle, jedząc zupę do końca.

– Dopźe.

* * *

Było po szesnastej gdy do domu wrócił Josh. Brunet miał dzisiaj więcej lekcji, ponieważ musiał zaliczyć matematykę, z której miał zagrożenie. Chodził na zajęcia dodatkowe. Nienawidził matematyki, ale musiał ją zdać. Gdy wszedł do salonu pierwsze co rzuciło mu się w oczy była Nastya śpiąca w fotelu. Dziewczyna była przemęczona, ale nikomu tego nie okazywała. Josh wiedział, że ona robiła najwięcej. Odbierała Kayle z przedszkola i prowadziła ją tam, ogarniała dom, płaciła rachunki, załatwiała inne różne sprawy związane z domem oraz chodziła na wywiadówki. Pomagała ojcu w warsztacie, gdy znajdowała chwilę.

Chłopak nie mógł pojąć skąd ona czerpała siłę do tego wszystkiego. Pomagała też czasami w Hospicjum, on ledwie mógł ogarnąć siebie i rodzeństwo do szkoły oraz własne oceny oraz porządek w pokoju jego i Brandona. Josh podszedł do siostry i przykrył ją kocem, a następnie ruszył do pokoju Joey oraz Kayli. Wszedł do pomieszczenia i ujrzał jak jasnowłosa bawi się lalkami, a starsza siedzi przy biurku i rysuje.

– Cześć, Kayla. Cześć, Joey. 

 Mała podniosła głowę i rzuciła się na starszego brata, a Joey mruknęła tylko pod nosem ciche ''cześć''. 

– Josz. Kiedy przyszedłeś? – zapytała i owinęła ręce wokół jego szyi.

– Przed chwilą. Długo Nas śpi?

– Zasnęła, gdy czytała Kayli bajkę, czyli przed chwilą – odpowiedziała Joey i wróciła do rysowania.

– A Brandon gdzie jest?

– Poszedł do ogrodu, do domku na drzewie.

– Dobra. Jadłaś coś? 

 Josh wstał z Kaylą na rekach i połaskotał ją w brzuch.

– Tjak. Źupę Nasi źlobiła. – Mała uśmiechnęła się słodko do Josha. – Pjobawisz sję ze mnią?

– Pobawię, ale najpierw zjem pyszną zupę Nas. Dobrze?

– Dopźe.

* * *

Dziewczyna otworzyła oczy i rozciągnęła się. Spojrzała na zegarek, było już wpół do szóstej wieczorem. Zerwała się jak poparzona z fotela. Rozglądnęła się w około. Było cicho, dochodziły ją tylko przytłumione głosy z kuchni. Ruszyła tam. To co zobaczyła trochę ją zdziwiło. Przy stole siedzieli Joey, Brandon oraz Kayla, a przy nich stał Josh. Młodsze rodzeństwo odrabiało lekcje, a najmłodsza rysowała.

– Cześć, Nas.

Brunet podszedł do siostry i pocałował ją w policzek.

– Cześć. Dlaczego mnie nie obudziłeś?

– Wiem, że byłaś zmęczona, chodzisz cały dzień zabiegana, musiałaś odpocząć.

– Dziękuję. Pomagasz im w zadaniu?

– Taaa.

– Jadłeś? 

 Josh pokiwał głową i wrócił do młodszego rodzeństwa. W tej chwili zadzwonił telefon stacjonarny. Nastya poszła go odebrać.

– Tak, słucham?

– Pani Nastya Millay? – zapytał jakiś nieznany mężczyzna.

– Tak to ja. W czym mogę pomóc?

– Nazywam się Patrick McCall. Pani ojciec, Chris Millay miał wypadek w pracy.

Dziewczyna spojrzała przestraszona na brata.

– Jaki wypadek? Czy tacie coś się stało?

– Aktualnie przebywa w szpitalu św. Jakuba, złamał tylko rękę, ale jest też podejrzenie wstrząśnienia mózgu.

– Dziękuje bardzo za wiadomość.

Dziewczyna odłożyła telefon i ruszyła do wyjścia, ciągnąc za sobą Josha.

– Coś się stało? Jaki wypadek?

– Tata miał wypadek w pracy, jadę do szpitala. Pomóż im odrobić lekcje, później mogą się pobawić. Masz tu czterdzieści dolarów. – Nastya wyciągnęła pieniądze z portfela i dała bratu. – Zamów coś, ale zjadliwego i zdrowego. Jeśli nie wrócę do ósmej to wykąp Kayle i połóż ją spać, a Joey i Brandon gdzieś tak koło dziewiątej mają też iść spać. Poradzisz sobie?

– Tak, jedź już. Nie martw się.

Dziewczyna wybiegła z budynku i ruszyła na przystanek. Wbiegła na pasy, gdy usłyszała krzyk:

– Uważaj!

Poczuła nagłe uderzenie w bok i upadła na chodnik.

~ * ~

Obserwator // brooks ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz