Rozdział XX

253 13 5
                                    


Dobra, im starsza jestem, tym coraz bardziej cringe mnie łapie przez to, co tutaj powymyślałam, ale cóż. Co się zaczęło, to trzeba skończyć XD Za wszelkie błędy przepraszam, ale skończyłam z uniwersum HP praktycznie na dobre.

~*~

Tom Marvolo Riddle jako smok? Czy to było w ogóle możliwe? A nawet jeśli, to jak do tego, do cholery jasnej, doszło? Harry coraz bardziej żałował swojego głupiego wybryku. Wszystko było tak pogmatwane, że najchętniej ułożyłby się wygodnie na trawie i czekał na swój zgon z białym kwiatem w dłoni. 
– Dobra, bez paniki. Zdobądź złote jajo, a potem zajmij się Tomem – mówił do samego siebie, aby nie stracić zdrowego rozsądku, gdy szmaragdowe płomienie ponownie uderzyły w skałę, za którą ukrywał się Gryfon. Potter dosiał miotły, gdy olbrzymi gad zionął jeszcze raz i wzbił się w powietrze, a chłodny wiatr mierzwił jego kruczoczarne włosy, odsłaniając bliznę na czole. Harry odwrócił się przodem do smoka i dostrzegł złote jajo, które kompletnie nie było strzeżone przez smoka. Prawdę mówiąc, nie bardzo zadziwiało to zielonookiego. Jajo nie należało do Toma. To nie był jego potomek, aby chcieć oddać za niego życie. Ogólnie Harry odnosił wrażenie, że Riddle'owi zależy wyłącznie na tym, aby zabić chłopaka i nic poza tym. 
W końcu czarny smok poszedł w ślady chłopaka i również wzbił się w powietrze. Skoro Tom nie pilnuje złotego jaja, może odebrać mu je właśnie teraz. Zakończyłby pierwsze zadanie zaledwie w kilka minut, zdobywając tym największą ilość punktów. Zapewne tłum musi być nieco zdziwiony zachowaniem gada. 
Harry nagle zaszarżował na swojej miotle w stronę wcześniej wspomnianego  jaja, a Tom ruszył za nim. Gryfon wyciągnął rękę przed siebie, aby już za chwilę trzymać w niej złoty przedmiot. Na trybunach rozległy się wiwaty, a Harry żałował, że za pierwszym razem nie zakończył zadania w tak szybki sposób, tylko o mało co nie spłonął żywcem. To był rekord. W ciągu niecałych dziesięciu minut uczestnik Turnieju Trójmagicznego ukończył pierwsze zadanie. Opiekunowie magicznych stworzeń zaczęli łapać smoka, założywszy mu mocarne liny wokół ciała, dzięki czemu okularnik mógł bezpiecznie wrócić do namiotu, w którym już czekali na niego pozostali uczestnicy, a także Dumbledore.
– Wyglądasz poważniej, Harry – zabrał głos Cedrik, wpatrując się w chłopaka tak intensywnie i tak podejrzliwie, że Potterowi zaczęło być niedobrze. Profesor objął chłopaka ramieniem i wyprowadził go z namiotu od tyłu. Wolnym krokiem zmierzali w stronę Hogwartu. Rozmowa ze starcem była ważniejsza niż poznanie wyników. 
– Profesorze, ten smok to był Tom Riddle, jestem pewien – przerwał ciszę Harry, odwracając głowę za siebie, gdzie jeszcze przed chwilą na arenie znajdował się wielki gad – Musimy po niego wrócić. Musimy coś zrobić. Musimy... – Harry został uciszony przez Dumbledore'a, który uniósł delikatnie swoją pomarszczoną dłoń. 
– Masz czas do wieczora, aby coś z tym zrobić, Harry. Wtedy zabierają smoki i przenoszą do cieplejszych krajów. Udaj się do Zakazanego Lasu. Tam, gdzie Hagrid z przyszłości zaprowadził cię przed pierwszym zadaniem, aby pokazać ci, z czym się będziesz musiał zmierzyć. Odnajdź Toma i podaj mu to – Dumbledore wyciągnął ze swojej szaty żółtego dropsa, na którego widok zaśmiał się cicho – To nie, bo mu odwali. To mu podaj – starzec zaczął grzebać po kieszeniach ponownie, aż z jednej z nich wyciągnął przezroczystą fiolkę z szarym, ciężkim płynem. – Musisz mu zakropić tym oczy. Tylko w ten sposób być może wróci do ludzkiej postaci. 
– Wie pan, jak doszło do przemiany? Czy mógł to zrobić sam Tom? 
– Wydaje mi się, że Tom nie posiada aż tak dużych umiejętności w zakresie transmutacji. Przybranie postaci olbrzymiego smoka jest rzeczą bardzo trudną, choć nie niemożliwą. Gdy sam byłem nastolatkiem, jeden z Puchonów również został przemieniony w niebezpiecznego gada, lecz nie za pomocą zaklęcia a mikstury. Do tej pory nie wiem, jak do tego doszło, ale z pewnością maczał w tym palce ktoś trzeci. Ufając profesorowi Snape'owi, myślę że ta fiolka może być jedynym ratunkiem dla Toma – Harry odebrał delikatne naczynie, które trzymał w dłoni bardzo mocno. Los Riddle'a leżał w jego rękach. 

"Stój, wężousty" • tomarry (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz