Rozdział III/Chapter III

1.2K 91 24
                                    

Harry otworzył oczy obolały. Rozejrzał się zamglonym wzrokiem po pomieszczeniu i dopiero po chwili, gdy obraz nabrał ostrości, zdał sobie sprawę, że znajduje się w gabinecie Dumbledore'a. Był sam. Jednakże był też w pozycji leżącej i ku swojemu przerażeniu lewitował nad ziemią. Leżał na niewidzialnych noszach. Kto go tu przyprowadził? Hermiona oraz Ron. Natomiast dyrektor musiał coś podać Gryfonowi, gdyż ten nie odczuwał już ani stresu, ani złości. Ale nawet najmocniejszy środek uspokajający nie pozbyłby się ciekawości Wybrańca, gdy znów ujrzał ten niezwykle potężny zmieniacz czasu, który wciąż wisiał na kamiennym skrzydle sowy.

Harry zszedł z niewidzialnych noszy, ale zaraz się ich przytrzymał, gdy zawroty głowy zamieszały mu w równowadze. Próbował sobie przypomnieć, co było powodem jego bólu, ale nie potrafił. W jego głowie była jedna wielka pustka. Wymazano mu to wspomnienie czy to tylko chwilowe zaniki pamięci?

– Co się ze mną ostatnio dzieje? – zapytał samego siebie, kompletnie nie rozumiejąc swojego zachowania. Jakby go podmienili. Przez chwilę Potter zaczął się zastanawiać, czy nie padł ofiarą jakiegoś zakazanego zaklęcia. Ale komu miałoby zależeć na "podmienieniu" jego osobowości? Malfoy'owi? Chyba nie byłby do tego zdolny, prawda? Draco jest wredny, arogancki i narcystyczny, ale nie jest złym człowiekiem.

Nagle Harry wpadł na świetny i jednocześnie bardzo ryzykowny pomysł. Może użyć zmieniacza czasu i dowiedzieć się, co się wydarzyło, nim stał się taki rozdrażniony oraz dlaczego jest obolały. Przecież Dumbledore powiedział, że ten zmieniacz jest w stanie przenieść kogoś nawet o kilkadziesiąt lat wstecz, więc o kilka dni również powinno być możliwe, czyż nie? Ale czy warto? A co jeśli cofnie się do ery Huncwotów? Co jeśli wyląduje na ślubie swoich rodziców, gdy jego matka jeszcze nie była w ciąży? Nie, na pewno tak źle nie będzie. W razie czego dyrektor zorientuje się, że coś jest nie tak i pomoże Harry'emu wrócić do teraźniejszości.

– Wierzę w pana możliwości, panie profesorze – mruknął do samego siebie i wolnym, bardzo ostrożnym krokiem podszedł do artefaktu. Obchodził się z nim jak z bombą, która może w każdej chwili wybuchnąć. W tamtym momencie Potter czuł przyjemne podniecenie i adrenalinę. Podobne uczucie odczuwał podczas lotu na hipogryfie - Hardodziobie. Już wyciągał rękę w stronę zmieniacza czasu, już miał zacisnąć dłoń na łańcuszku, kiedy w ostatniej chwili się rozmyślił.  Tak przecież nie wolno! To nielegalne! Ale przecież Harry w ciągu tych siedmiu lat zdążył złamać już chyba cały regulamin. Za te czyny powinni go zamknąć w Azkabanie na wieki wieków. Skoro tyle razy udawało mu się wyjść bez szwanku, to dlaczego teraz miałoby tak nie być?

Gryfon w końcu zdecydował wziąć zmieniacz czasu do ręki i go użyć. Co prawda musiał się chwilę zastanowić, czy dobrze robi, ale chyba każdy by się domyślił, co ostatecznie postanowi. Tylko teraz pytanie: o ile godzin, dni bądź tygodni się cofnie, jeśli zrobi jeden obrót?

Harry założył artefakt na szyję i zaczął obracać "wisiorek" w  palcach, uważnie mu się przy tym przyglądając. Rzucił jeszcze okiem na drzwi za sobą z czystego przyzwyczajenia i pstryknął palcami w mini klepsydrę, która zaczęła obracać się tak szybko, że Potter widział jedynie rozmazaną, złotą plamę. Przerażony tym faktem spróbował zatrzymać klepsydrę palcem i na szczęście udało mu się to uczynić.

Nie odczuł żadnej zmiany, tym bardziej, że wciąż przebywał w pustym gabinecie dyrektora, dlatego postanowił wyjrzeć za okno. W teraźniejszych czasach panowało lato, lecz teraz był początek jesieni. Może wrzesień? Ale cóż to? Harry wytężył wzrok, aby lepiej rozpoznać ucznia w gryfońskiej szacie i okrągłych okularach, który chodził po boisku w towarzystwie jeszcze trzech chłopców. To nie mógł być on. Przecież Wybraniec chodzi wszędzie z Hermioną oraz Ronem. Czy to był jego ojciec - James Potter? A ci pozostali to Syriusz, Remus i Peter?

– O nie, nie, nie – wymamrotał Gryfon i spojrzał ponownie na zmieniacz czasu. Może jeśli obróci go w przeciwną stronę, to wróci do teraźniejszych czasów? Ale czy tak też działa zmieniacz czasu? Musi się pospieszyć, gdyż za drzwiami słychać zbliżające się kroki. Raz kozie śmierć, jak to mówią.

Harry ponownie pstryknął palcami w klepsydrę, ale nie zauważył, że nie obrócił nią w przeciwną stronę, jak zamierzał. Obraz był rozmazany, przed nim pojawiały się dziwne smugi, które przedstawiały sylwetki czarodziejów w przyspieszonym tempie. I nagle zatrzymał się. Lecz nie znajdował się tym razem w gabinecie Dumbledore'a, a na szkolnym korytarzu. Czy w końcu mu się udało? Czy wrócił do teraźniejszości? Potter podbiegł do najbliższego okna, wymijając przy tym grupkę zdziwionych jego widokiem Krukonów, i spojrzał w szybę. Tak! Było lato! Udało mu się! Naprawdę mu się udało!

Harry wyszczerzył się zadowolony do okna i zrobił krok do tyłu, gdy wtem ktoś wpadł na niego tak mocno, że Gryfon o mało nie stracił równowagi.

– Patrz, jak leziesz – oznajmił męski, głęboki głos, a Potter był zdezorientowany i jednocześnie poirytowany całym zajściem. Podniósł wzrok na swojego napastnika i wtedy serce mu się zatrzymało na kilka sekund, po czym podskoczyło aż do gardła. Natychmiast zalał się gorącym potem, a w głowie zaczęło mu szumieć.

Harry nie mógł w to uwierzyć. A jednak mu się nie udało wrócić do teraźniejszych czasów. Wręcz przeciwnie! Cofnął się jeszcze bardziej, a uczeń, który w niego wpadł to siedemnastoletni Tom Marvolo Riddle we własnej osobie. Gryfon znalazł się w jego czasach, gdy Lily Evans oraz James Potter jeszcze nie było na świecie! A tym bardziej jego samego.

"Stój, wężousty" • tomarry (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz