Rozdział IX

972 98 24
                                    

Harry patrzył z przerażeniem, jak Komnata Tajemnic otwiera się wolno, a tuż przed nią stał Tom Riddle. Być może jeszcze jest szansa, że Ślizgon nie zdąży rozkazać Bazyliszkowi, aby opuścił kanały i zaczął mordować mugolaków? Ale czy uda mu się powstrzymać potężnego czarnoksiężnika? 

– Nie rób tego – powtórzył brunet, podchodząc nieco bliżej w stronę Thomasa, który odsunął się od niego z obrzydzeniem na twarzy. Riddle czuł w tamtym momencie satysfakcję, że wzbudził strach w tym przeklętym chłopcu ze swoich snów. Był krok od zrealizowania swojego planu i nikt nie miał prawa go teraz powstrzymać. Zabije każdego, kto stanie na jego drodze. A w szczególności Harry'ego.

– Myślisz, że zapomniałem o mojej wieczornej obietnicy, jaką tobie złożyłem w skrzydle szpitalnym, Potter? A może już zapomniałeś, czego ona dotyczyła? – zielonooki zagryzł lekko swój policzek od środka po usłyszeniu tych słów. Tom nie żartował. On nigdy nie żartuje. – Ach, czyli jednak pamiętasz. Możesz czuć się zaszczycony, gdyż to właśnie ty będziesz pierwszą ofiarą Bazyliszka. 

– Pierwszą? – zapytał nagle Gryfon, jakby się w ogóle nie przejął słowami Toma. Jego dusza została nakarmiona gryfońską cechą, jaką była odwaga, toteż zaraz przyjął heroiczną postawę. – Myślałem, że pierwszą ofiarą była Marta. 

– Marta? – Riddle był zaskoczony. Skąd ten okularnik wiedział o zmarłej szesnastolatce? Ślizgon rozejrzał się po damskiej łazience, jakby chciał się upewnić, że jej tu nie ma. Oczywiście była, ale musiała przyglądać się tej całej akcji w ukryciu. W końcu jednak siedemnastolatek znów przybrał kamienną twarz i spojrzał na Harry'ego. – Nie obchodzi mnie, skąd wiesz o jej śmierci, ale to tylko udowadnia, że jesteś dziwniejszy, niż mi się wydawało. Nie jesteś stąd, czyż nie? Nie jesteś z tych czasów. Myślisz, że jestem głupi i się nie domyślę? Pewnie knujesz coś z tym przeklętym Dumbledorem za moimi plecami! – warknął wściekły w stronę Wybrańca, nieświadomie zaciskając dłoń w pięść. Zrobił to tak mocno, że jego kłykcie stały się białe jak śnieg. – Ale już niedługo, Potter. Komnaty Tajemnic nie można otworzyć i zamknąć za wciśnięciem czerwonego guziczka. Trzeba... 

– Trzeba być wężoustym – dokończył za niego Harry, niemalże wiercąc wzrokiem dziurę w twarzy Ślizgona. Teraz Tom był naprawdę zdezorientowany. Zaczął się wahać i nawet w pewnym sensie obawiać okularnika, ale zaraz usprawiedliwił go księgą. 

– No ładnie, Dumbledore wie, że grzebałeś w Dziale Zakazanym? – Riddle próbował nie dawać za wygraną, choć nie zmieniało to faktu, że zaczął tracić tę swoją pewność siebie. I to wszystko przez przeklętego Pottera. Harry chciał coś na to odpowiedzieć, jednakże zaraz wzdrygnął się gwałtownie, kiedy Tom niespodziewanie wyrwał mu z ręki Mapę Huncwotów. Zupełnie o niej zapomniał! – A cóż to? Wyrwana strona z księgi? – Ślizgon przyjrzał się uważnie mapie i zmarszczył lekko brwi, kiedy ujrzał kropkę ze swoim imieniem oraz nazwiskiem, a tuż obok niego widniała kropka z imieniem i nazwiskiem Harry'ego. Gryfon zapomniał stuknąć różdżką i powiedzieć "Koniec psot". Co za pech! – Wiedziałem, że jesteś jakimś szpiegiem Dumbledore'a! To dlatego wiedziałeś, gdzie mnie szukać! Przez tę przeklętą mapę! I widzę, że jest was tu więcej. Kim jest Łapa, Lunatyk, Rogacz i Glizdogon? Który z nich to ty? Gdzie pozostali twoi przyjaciele?! 

Harry'emu serce zabiło mocniej. Nie mógł stracić tej mapy, a po Tomie mógł się spodziewać wszystkiego. Że ją porwie, wyrzuci, spali czy wrzuci do muszli klozetowej i spuści wodę. Być może Riddle miał sny z Potterem w roli głównej, ale o Huncwotach najwyraźniej nie wiedział nic. Ach, miał taką ochotę wszystko mu wykrzyczeć! Powiedzieć mu, że Rogaczem był jego ojciec, którego z zimną krwią zamordował! Powiedzieć, że Glizdogon będzie w przyszłości sługą Voldemorta, jakim stanie się Riddle i to przez niego zginą jego rodzice! 

"Stój, wężousty" • tomarry (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz