— Siedem... sześć... – Harry przerzucał wzrokiem to na odliczającego Riddle'a, to na wielkie cielsko Bazyliszka, który wciąż więził ich wszystkich w kole. Koło przypominało arenę walki, lecz na różdżki. No dalej, Potter. Wymyśl coś! – pięć... cztery... – no szybciej, masz tylko trzy sekundy! Nie możesz go zabić! Nie możesz! – trzy... dwa... – i jak to się wszystko skończy? Która strona przegra? Kto zostanie przy życiu? – Jeden! Avada...!
– Expelliarmus! – mało brakowało, lecz na szczęście to Harry wypowiedział swoje zaklęcie szybciej, dzięki któremu różdżka Toma wystrzeliła w powietrze, a następnie głośno wylądowała na podłożu i poturlała się pod samo ciało wielkiego gada. Gryfon zupełnie nie wiedział, co robić i jakie rzucić zaklęcie. Chwilę po jego wypowiedzeniu, usłyszał pisk Krukonki pełen strachu. Nic dziwnego, Harry o mało co nie zginął, a poza tym zdołała usłyszeć początek zaklęcia uśmiercającego - Avady Kedavry.
Tom Riddle spojrzał ze zdumieniem na swoją dłoń, w której jeszcze przed chwilą spoczywała jego ponad trzynastocalowa różdżka. Po chwili przeniósł wzrok na Pottera. Harry nie wiedział, co miał zamiar zrobić Ślizgon. Zacznie na niego krzyczeć? Pobiegnie po swoją różdżkę, żeby zabić i jego, i dziewczynę?
– Idioto, Expelliarmusem nikogo nie zabijesz – mruknął brunet w języku węży, czego okularnik zupełnie się nie spodziewał. Dlaczego Tom zdecydował się mówić w ten sposób? Nie chce, żeby Chelsea ich rozumiała? – Jesteś wężousty, więc wykorzystaj tę umiejętność.
– Nie jestem mordercą, aby cię zabijać, Tom – odparł Wybraniec również tym językiem, co spowodowało, że Krukonka patrzyła na chłopaków jak na szatański wytwór. Chciała krzyknąć w ich stronę, aby przestali, bo się boi, ale nawet na to nie miała wystarczająco dużo odwagi, dlatego milczała i próbowała skupić się na czymś innym. Ale jak można łatwo zająć myśli, kiedy obok Ciebie leży Bazyliszek, gotów w każdej chwili zabić Cię wzrokiem, a niedaleko stoją rozmawiający w języku węży siedemnastolatkowie? – Być może los chciał, żebym użył Zmieniacza Czasu i cofnął się do twoich szkolnych lat, aby ci pomóc?
– Pomóc? – Riddle spojrzał na zielonookiego drwiąco, choć jeśli się dobrze przyjrzeć, można było dostrzec w jego oczach nutkę zaintrygowania i potrzeby dowiedzenia się czegoś więcej. – Wielki Harry Potter przybył mi pomóc. Cóż za szlachetność, Gryfonie. Widzę, że Tiara wiedziała, co robiła, gdy przydzielała cię do tego domu.
– Śmiej się dalej, ale w porównaniu do ciebie widzę głębszy sens mojego wypadku z tym artefaktem. Potrzebujesz pomocy, Tom, ale jej nie chcesz. Nie wiem, jak bardzo to zmieni przyszłość, ale lepsze to niż patrzenie, jak giną ludzie. Nie sądzisz? – Harry spojrzał na reakcję Riddle'a, który wyglądał na skołowanego. Niepewność malowała się na jego bladej twarzy i z sekundy na sekundę zaczął tracić tę wyniosłość i pewność siebie. To dobrze, pora wzbudzić w tym oschłym Ślizgonie ciepłe i pozytywne uczucia. – Spróbuję ci pomóc. Razem jakoś sobie poradzimy. Ale stawiam ci warunki, które musisz spełnić.
– Nie powiedziałem, że przyjmę twoją pomocną dłoń, więc i nie mam obowiązku wykonywać twoich zachcianek – Tom odwrócił się tyłem do Gryfona, by następnie zacząć podchodzić do swej leżącej niedaleko różdżki, ale stanowczy głos Harry'ego "STÓJ!" sprawił, że Ślizgon się zatrzymał. Stojąc tak do niego plecami, nie odezwał się ani słowem.
– Nie podnoś różdżki, Tom – tym razem okularnik przemówił do niego normalnym ludzkim głosem, dzięki czemu Chelsea w końcu mogła zrozumieć, co mówią. Toteż przeniosła wzrok z podłoża na chłopaków, aby skupić na nich swoją uwagę. – Zrobisz to, kiedy Chelsea opuści bezpiecznie to miejsce. Wypuść ją, Tom.
– Wypuścić tę brudną szlamę? Czy do ciebie nie dociera, że przez tych przeklętych mugoli nasz gatunek może nie przetrwać kolejnych lat? Czarodziei czystej krwi jest coraz mniej. Rodzą się jakieś... mieszańce. Jak tak dalej pójdzie, to na świecie nie będzie żadnego czarodzieja, rozumiesz? Żadnego – Tom próbował przekonać Gryfona do swych racji, ale Potter nie dawał za wygraną. Poza tym Riddle najwyraźniej myślał, że Harry nie wiedział nic, iż obaj byli półkrwi, skoro nazwał takie osoby mieszańcami. Po chwili brunet odwrócił się do Wybrańca znów przodem.
– Jestem z przyszłości, Tom. Z Hogwartu. Pomimo "mieszanych" małżeństw, wciąż na świecie jest mnóstwo takich, jak my. Jeśli pozwolisz sobie pomóc, zabiorę cię do moich czasów i wspólnie powstrzymamy przyszłego ciebie przed popełnieniem tylu zbrodni. Potem wrócisz do swojej ery, ja wrócę do siebie i zobaczysz, że nasze życie będzie wyglądało o wiele lepiej. Ty nie będziesz mordercą, a ja wreszcie zaznam spokoju.
Harry po raz pierwszy usłyszał cichy, lecz szczery, krótki śmiech rozbawienia, jaki wydobył się z gardła Ślizgona. On, jak i Chelsea, aż otworzyli szerzej oczy ze zdumienia.
– Powiedziałeś to w taki sposób, jakbyś przed cofnięciem się w czasie powstał z grobu i zamierzał zrobić porządek w przeszłości, aby następnie wrócić do teraźniejszości i znów wąchać kwiatki od spodu – Tom ruchem ręką kazał Krukonce wstać z ziemi, co też uczyniła z prędkością światła. – W porządku, wypuszczę ją. Muszę tylko użyć na niej zaklęcia Obliviate. Nie uważasz, że nie powinna pamiętać tych strasznych i niezbyt miłych rzeczy? – Harry nie był zwolennikiem usuwania komuś pamięci, ale w tym momencie wydawało się być to rzeczywiście dobrym pomysłem. Nie trzeba jej zaraz usuwać wszystkich wspomnień. Wystarczy pozbyć się tych od momentu, gdzie nasłuchiwał z nią głosu Bazyliszka po wyjściu ze skrzydła szpitalnego.
– Nie, proszę! Ja nikomu nie powiem! Ja-ja... po prostu chcę opuścić to miejsce. Przysięgam, że będę trzymać język za zębami! – Chelsea patrzyła błagalnie na Harry'ego, aby znaleźć w nim pomoc i wsparcie. Jednak Harry był zajęty czymś innym. Podejrzliwym wzrokiem śledził Toma, który z dziwnym uśmiechem na twarzy zaczął się wolno zbliżać w jego stronę oraz w stronę dziewczyny. Potter zmarszczył lekko brwi i wyciągnął przed sobą rękę z różdżką, aby na wszelki wypadek obezwładnić Ślizgona. Riddle był już naprawdę blisko okularnika. Był w zasięgu jego ręki. Nagle się zatrzymał.
– Nie ufasz mi, co Harry? – brunet uśmiechnął się do niego, ukazując lekko szereg swoich białych zębów. Przez chwilę Gryfon stwierdził, że Tom jest po prostu piękny, ale sam nie wiedział, dlaczego pomyślał o nim w ten sposób. Kiedy się zabierał za skarcenie siebie samego w myślach, nagle poczuł mocne szarpnięcie, a w dłoni nie trzymał już swojej różdżki. Za to spoczywała ona w prawej ręce Ślizgona, który położył wolną dłoń na biodrze Krukonki, natomiast różdżkę Pottera przycisnął niezbyt mocno do jej szyi. Gryfon mógł się spodziewać tego podstępu. Firmowy uśmiech Toma miał go tylko zmylić i wręcz otumanić. A najgorsze było w tym wszystkim to, że rdzeń w różdżce okularnika był identyczny co w różdżce Dziedzica Slytherina, więc mogła być ona mu posłuszna. – Jeden podejrzany ruch, Potter, a szlama padnie martwa. Jeśli nawet wtedy zaczniesz kombinować, nie waham się rozkazać Bazyliszkowi, aby cię zamordował. Teraz to ja mam dla ciebie propozycje. Zabiję ją, a potem razem uratujemy twoich martwych kolegów przed śmiercią i każde z nas wróci do odpowiedniej ery, albo dziewczyna będzie żyć, lecz ty zostaniesz uwięziony w moich czasach wraz ze mną, a zamordowanych nie ocalisz. Wybieraj, Potter. Zasada się nie zmienia. Daję ci na decyzję dziesięć sekund. Odliczanie zaczynamy od teraz. Dziesięć... dziewięć...
Harry znów zaczął się trząść. Drugi raz w tak krótkim czasie został postawiony w sytuacji bez wyjścia, niczym najprawdziwsze fatum. Jednakże tym razem nie był uzbrojony w różdżkę, natomiast ta Riddle'a znajdowała się kilka metrów dalej od niego. Wystarczy tylko do niej podbiec i... nie. "Jeden podejrzany ruch, Potter, a szlama padnie martwa." Nie może wykonać żadnego ruchu, który zaniepokoiłby ciemnookiego. Ma osiem sekund na wymyślenie planu. Problem w tym, że to graniczy z niemożliwością.
CZYTASZ
"Stój, wężousty" • tomarry (WSTRZYMANE)
FanfictionMiejsce akcji, jak i bohaterowie, zostali wymyśleni przez autorkę serii Harry Potter - J.K.Rowling. Ja tylko wymyślam własne historie w tej książce. Okładka wykonana przez: WNTGoffical ~•~ Harry Potter powoli kończy swój siódmy rok nauki w Hogwarcie...