Harry wpatrywał się we wściekłego Ślizgona, który świdrował go wzrokiem niczym wiertarką, gdzie w każdej chwili może zrobić w jego ciele milion dziur. Odnosił wrażenie, że Tom zna jego przeszłość i przyszłość. Czy tak było? Nie miał pojęcia.
– Kim ty, do diabła, jesteś?
– Kim mam być? Czarodziejem – odparł pewnie Gryfon, a powietrze świszczało, kiedy nabierał je przez nos. Szata Pottera była mocno naciągnięta przez zaciśnięte na niej dłonie Riddle'a. Dłonie zaciśnięte tak mocno, że Harry mógł bez problemu na nich zauważyć labirynt niebieskich i fioletowych żył. Tom szarpnął chłopakiem mocniej, by ten uderzył głową o ścianę, lecz nie za mocno. Przecież nie chce go zabijać, tak? Przynajmniej na razie.
– Nie żartuj sobie ze mnie, gnojku. Ja wyczuwam kłamstwa i podejrzane sytuacje. Lepiej gadaj, kim jesteś albo inaczej porozmawiamy.
– Grozisz mi? – po tym pytaniu Harry'ego Tom ponownie uderzył Gryfona o ścianę, na której spoczywała już niewielka plama krwi od uderzenia. Brawo, Riddle. Właśnie rozciąłeś Potterowi głowę.
– Nie, jeszcze nie. Uwierz, że moje groźby brzmią zupełnie inaczej – Wybraniec syknął cicho z bólu, zaciskając przy tym powieki. Na syknięcie Tom drgnął gwałtownie, jakby w tym syknięciu usłyszał jakieś słowo w języku węży. W rzeczywistości ten dźwięk nie oznaczał nic.
– Nie rób tak – warknął Ślizgon, natomiast okularnik spojrzał na niego obolały i zdziwiony.
– Nie rób tak? Czego mam nie robić? – zapytał, a brunet pokręcił wolno głową.
– Nieważne. Nie zmieniaj tematu, tylko odpowiedz na moje pytanie. Kim jesteś? Morgan, tak? Ale coś mi się nie wydaje. Kłamiesz jak z nut.
– Dlaczego interesujesz się nic niewartym według ciebie Gryfonem? – Riddle trzymał Harry'ego jeszcze przez chwilę, po czym rzucił nim na bok tak mocno, że tamten stracił równowagę i upadł ze ślizgiem na posadzkę. Gdy Potter podniósł wzrok na Toma, ten już celował w niego swoją długą różdżką.
– Jesteś kłamcą. Przez twoją obecność zaczynają mnie nawiedzać irytujące i męczące wizje, z którymi sobie powoli nie radzę. Łapią mnie w najmniej odpowiednim momencie i to kwestia czasu, kiedy zamkną mnie w jakimś psychiatryku. I to z twojej winy, Potter. Czy to nie tak masz właśnie na nazwisko? – Tom uniósł lekko lewy kącik ust w górę, gdy zobaczył szok i zdumienie w oczach chłopaka, który zaczął kręcić przecząco głową.
– Wierzysz swoim wizjom? Jestem Harry Morgan.
– Wolę wierzyć sobie niż perfidnemu kłamcy, który myśli, że się nabiorę na wymyślone przez niego na poczekaniu nazwisko – Ślizgon zrobił dwa ciche kroki w stronę leżącego okularnika, a końcówka jego różdżki wciąż była wcelowana w jego chude ciało. Okularnik cofnął się trochę instynktownie do tyłu.
– Zwariowałeś. Ty kompletnie zwariowałeś. Wymyśliłeś sobie tego Pottera. To nazwisko.
– To twoje nazwisko "Morgan" jest wymyślone! – Riddle uniósł nieco różdżkę, gotowy do wypowiedzenia niewybaczalnego zaklęcia. Harry odruchowo przysłonił swoją twarz dłonią, jakby miała ono go ochronić przed śmiercią. – Dalej chcesz w to brnąć? W te swoje kłamstwa?
– Mówisz tak, jakbyś był co najmniej święty, Tom. A wiesz, kim jesteś? Jesteś mordercą. I w przyszłości również nim będziesz. Będziesz mordował niewinnych ludzi z różdżek Śmierciożerców, bo twoja duma zniszczy cię doszczętnie. Będziesz jedynie częścią tego, co teraz przede mną stoi. Małym kawałeczkiem – Harry zdał sobie sprawę, że chyba za bardzo się zagalopował, ale na szczęście Riddle nie wydawał się wierzyć w jego słowa. Przynajmniej nie we wszystkie. Ślizgon myślał chwilę nad jego monologiem, po czym parsknął drwiącym śmiechem, a w jego ciemnych oczach błysnęły iskry nienawiści i gniewu.
– Moje wewnętrzne ja podpowiada mi, że wiesz coś, o czym wiedzieć nie powinieneś. A takie osoby trzeba unicestwić. Dla mojego dobra – Riddle wystawił wolną rękę przed siebie i przyjął pozycję. Harry sięgnął do kieszeni po swoją różdżkę, ale nawet gdyby chciał się obronić, to i tak byłoby za późno. – Avada...! – i w tym momencie po korytarzu rozległ się głos starszego mężczyzny, który wypowiedział jakieś krótkie zaklęcie. W tym samym czasie Ślizgon upadł zesztywniały na podłogę tuż przy nogach Harry'ego. Dopiero teraz Potter zauważył Dumbledore'a z wyciągniętą różdżką. Zawsze wie, kiedy zainterweniować. Może jednak będzie miał w tych ciężkich czasach wsparcie?
– Profesor Dumbledore! Skąd pan wiedział, że...?
– Głowa, Harry. Zaprowadzę ciebie i pana Riddle'a do skrzydła szpitalnego – jednym ruchem różdżki staruszek wyczarował niewidzialne nosze, na których położył sparaliżowanego Toma. Potter zastanawiał się czy Ślizgon ich słyszy. Wpatrywał się w to sztywne ciało bardzo uważnie.
– Nie widzi i nie słyszy, chłopcze. Jest sparaliżowany i jednocześnie nieprzytomny. Pielęgniarka zajmie się nim i szybko wróci do zdrowia. Tak samo i ty. Chodź. Nie powinienem tak długo zostawiać uczniów samych – oznajmił profesor, jakby znów czytał młodemu uczniowi w myślach, a następnie zaczął zmierzać w głąb korytarza.
~*~
Harry leżał na łóżku w skrzydle szpitalnym, a na tym drugim obok niego sparaliżowany Tom z wyciągniętą ręką i zaciśniętą dłonią, w której jeszcze niedawno trzymał różdżkę. Szeroko otwarte oczy wpatrywały się pusto w biały sufit. I ten właśnie Tom nawet nie wiedział, że jest obserwowany przez Harry'ego, Dumbledore'a i pielęgniarkę.
– Czy on jest... spetryfikowany? – zapytał Harry, natomiast starzec cmoknął cicho ustami, aby mieć więcej czasu na odpowiedź.
– Można tak powiedzieć. Lecz petryfikacja za pomocą zaklęcia jest zakazana, Harry. To czarna magia wyższego stopnia. A ja jej nie używam – Dumbledore wyszeptał coś do ucha pielęgniarce, a potem po krótkim "wracaj do zdrowia, Harry" opuścił skrzydło szpitalne. Kobieta stanęła przy łóżku Riddle'a i zasłoniła je parawanem medycznym. Chwilowo nie zajmowała się Potterem, gdyż zrobiła wszystko, co mogła.
Gryfon z bandażem na głowie westchnął ciężko, a jego serce biło jak szalone. Jeśli Tom obudzi się niespodziewanie w środku nocy, to z zemsty go zabije. Dokończy to, co już powoli zaczynał. Wybraniec wiedział już, że nie odpocznie w skrzydle szpitalnym. Będzie miał nieprzespane noce. Będzie czujnie patrzył na sparaliżowanego Toma i wypatrywał każde jego najmniejsze drgnięcie, aby w samą porę złapać za różdżkę i się obronić. Ale czy zna zaklęcie, które ochroni go przed Avadą?
CZYTASZ
"Stój, wężousty" • tomarry (WSTRZYMANE)
FanfictionMiejsce akcji, jak i bohaterowie, zostali wymyśleni przez autorkę serii Harry Potter - J.K.Rowling. Ja tylko wymyślam własne historie w tej książce. Okładka wykonana przez: WNTGoffical ~•~ Harry Potter powoli kończy swój siódmy rok nauki w Hogwarcie...