10.

95 3 1
                                    

Niepewnym krokiem idąc przy boku Stelli przekroczyłam próg szkolnych drzwi, zastanawiając się po co było to wszystko i co mi tak naprawdę to wszystko da. Podczas naszego ostatniego babskiego wyjścia, zahaczyłyśmy również o fryzjera, nie zmieniłam dużo w długości ani w kolorze, ale podcięłam zniszczone już końce i dziś przyszłam do szkoły pierwszy raz od dawna w w warkoczach których unikałam mimo ich kochałam tak upinać włosy od zawsze.

- Dlaczego, każdy musi się na nas gapić Stell ?- mruknęłam w jej stronę chcąc brzmieć jak najbardziej normalnie.

- No nie wiem, przyszłaś do szkoły pierwszy raz od dwóch tygodni, wyglądając inaczej niż zazwyczaj i od kiedy tu weszłaś nie spuściłaś ani razu głowy w dół i mierzymy każdego wzrokiem uśmiechając się przy tym.- Wzruszyła ramionami otwierając swoją szafkę.

- Okej, plan Kate już zakończony mogę wracać do domu? albo schowam się do łazienki i będzie równie dobrze. - zapewniłam, ale przyjaciółka jedynie posłała mi wrogie spojrzenie.

- I może jeszcze powiedzieć Kate, że cały dzień chodziłaś pewna siebie po szkole a tak na prawdę siedziałaś w kiblu ?- zakpiła na co ja przewróciłam oczami wiedząc jak absurdalnie brzmi to wszystko. - Cały weekend byłaś taka wesoła, i pokazywałaś się od najlepszej strony, zostań taka i teraz Van, nie pozwól aby ci ludzie myśleli, że mogą cię zjeść.- powiedziała patrząc na mnie.

- Postaram się. - szepnęłam razem z przyjaciółką przemierzając korytarz.

- Proszę proszę, kogo to moje oczy widzą.- Usłyszałam pewny siebie głos Maddie Williams gdzieś z boku, wraz ze Stellą spojrzałyśmy na rudą i jej świtę w czym i Ashley.

- Moje jakoś cię nie widziały i było mi z tym dobrze.- Bąknęła blondynka obok mnie na co nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

- Scott jak zawsze w formie.- Zakpiła ruda. Spojrzałam na nią w tym samym momencie co ona na mnie.- A ty suko? Wciąż taka cicha ? Co mamusia kultury nie nauczyła?- Zaczęła.- No tak, nie miała kiedy wolała się zabić niż wychowywać taką wywłokę. - Dodała po chwili, błagam powiedzcie mi, że się przesłyszałam i ona tego nie powiedziała. Jej towarzyszki zaśmiały się dźwięcznie, a Stella spięła się. Osoby będące w naszych okolicach na pewno słyszały co właśnie powiedziała rudowłosa dziewczyna, a Ja aktualnie biłam się z myślami, czy się rozpłakać i zniknąć czy może..

- Wiesz co Williams ? Współczuje ci, współczuję tobie bardziej niż samej sobie tego co zrobiła moja mama. I wiesz, szkoda mi cię, bo od kiedy tylko pamiętam rodzice nie poświęcali ci uwagi i musiałaś prosić się o nią sama każdego napotkanego osobnika na tej jebanej planecie i wiesz ? Nigdy nie chciałabym skończyć jako taka kurwa, już wolałabym mieć tą odwagę i zabić się jak moja matka. - Zakpiłam, przełykając ślinę.- Moja mama to już zamknięty temat, odeszła z własnej woli, i teraz pewnie przewraca się w grobie słysząc jak jakaś tania dziwka ją obraża. I wiesz co Williams ? Jesteś zerem. Tak samo jak te twoje pachołki z Ash włącznie, szkoda mi was i przykro mi, że nie doświadczyliście w dzieciństwie albo w nastoletnim życiu uwagi rodzica. - Mruknęłam, widząc miny dziewczyn byłam z siebie cholernie dumna, dumna z tego, że mimo tak bolesnego tematu, sama dałam radę, może nie sama bo dzięki obecności Stelli, ale byłam w stanie to powiedzieć.

- Mój ojciec przynajmniej ma dalej tę samą kobietę u swego boku a nie jakąś drugą ździrę.- Zakpiła rudowłosa, z tego co wiem jej rodzice rozwiedli się gdy byłyśmy w podstawówce, wiem to bo moja mama prowadziła ich sprawę rozwodową, ale po dwóch latach wrócili do siebie. Moi rodzice prowadzą a raczej prowadzili, bo obecnie tym zajmuję się tata wraz z Morganami, firmę w której pracują najlepsi adwokaci i prawnicy w mieście i w tej szkole każdy o tym wie. Stella stojąca obok mnie chciała już wkroczyć do akcji z pięściami, ale zatrzymałam ją ruchem ręki. To mimo wszystko moja wojna.

- Nie wypada obrażać własnej matki nie sądzisz ?- prychnęłam w jej stronę, na co ta spoważniała, rozglądając się po ludziach, którzy nas słuchają od samego początku, jakby szukała ratunku, wiedząc to, że każdy słyszał plotki na temat jej mamy i ojca.- Wiesz, radziłabym bardziej z szacunkiem do własnej matki, no chyba, że cię tego nie nauczyła.- Wzruszam ramionami.- Ale od mojej rodziny radzę ci się odpierdolić, może i mój tata ma nową partnerkę i jest z nią szczęśliwy mimo straty żony, ale co z tego ?- Warknęłam, a rudowłosa przełknęła ślinę, dziewczyny stojące za nią również nie biły chęcią aby coś powiedzieć.- I szczerze ? W dupie mam zdanie twoje czy twoich parobków, albo kogokolwiek tu obecnego z wyjątkami na temat mojej rodziny.- zaczęłam posyłając Stelli lekki uśmiech mimo iż byłam już bliska łez.- i może brzmi to absurdalnie, bo jak dziewczyna czy jej ojciec którzy pięć lat temu stracili mamę i żonę która postanowiła z własnej woli odejść, może po dwóch latach zacząć nowe życie? - Zakpiłam.

- Van..- usłyszałam głos Stelli.

- Nie Stella, niech słyszą. Tak, moja mama może i postanowiła nas zostawić, w taki a nie inny sposób, a my po dwóch latach staramy się na nowo żyć, przy czym mój ojciec ma nową żonę, ale kurwa kogo to tak naprawdę z was obchodzi? Zaczynamy na nowo układać sobie życie po tragedii jaka nas spotkała, otaczając się kochającymi i wspierającymi nas osobami, ale nie.. - Zaśmiałam się przez łzy, których już nawet nie ukrywałam bo miałam w dupie już to, że płacze przy połowie szkoły i to właśnie pół szkoły mnie słyszy, gdzieś w oddali słyszałam szepty, ale ja już chciałam raz na zawsze skończyć z tą rudą krową.- bo musi pojawić się na drodze starającej się pozbierać dziewczyny ta jedna kurwa, która przez swój własny brak szacunku i sympatii musi niszczyć innych aby być w centrum uwagi. Współczuję ci Mad, ja nie chciałabym zostać tak skrzywdzona przez los, aby musieć spędzać większość przerw w męskim kiblu, aby każdy chłopak czy nauczyciel zwracał na mnie uwagę. - dodałam. Stella stojąca obok mnie pogładziła mnie po ramieniu, a ludzie stojący nieopodal po prostu przyglądali się tej całej sytuacji.

- Ja..- zaczęła rudowłosa, ale jej przerwałam nie chcąc słuchać jej kolejnych bzdur.

- Nie Williams, w tym momencie kończę z tobą wojnę. Nie zamierzam słuchać kolejnych obraźliwych tekstów w swoją stronę, abyś musiała się dowartościować. - Warknęłam.

- Przepraszam.- wyszeptała biegnąc w stronę łazienki, stukot ich obcasów bolał w uszy. Po chwili ludzie wrócili do rozmów, albo po prostu chcieli obgadać to co właśnie miało miejsce.

Nie wiem skąd we mnie cała ta odwaga na powiedzenie tego, nie wiem skąd wzięłam siłę, ale w tym momencie po prostu przytuliłam Stellę będąc dumna z samej siebie mimo iż obecnie płaczę, bo pokazałam granice którą większa część osób z tej szkoły przekroczyła szydząc ze śmierci mojej mamy i z mojej rodziny nie wiedząc jak jest. Nie żyją naszym życiem i nie mają prawa pieprzyć tych wszystkich głupot. Teraz już wiedzą i mam w dupie docinki czy jakiekolwiek jeszcze ich wredne teksty, pokazałam największym idiotkom, że i ja ta cicha szara mysz bojąca się na co dzień ludzi i powiedzenia słowa, potrafi. Potrafię postawić na swoim i jestem wdzięczna Kat, że mnie przez ten czas tego nauczyła na nowo. I niech ludzie sobie mówią i szydzą z nas dalej, ale już w tle. Teraz już wiem, że potrafię, że jestem silna.

Stay with me, baby. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz