Snape wstał i okrążając stół ustał za mną. Patrząc ze mną na tę samą stronę położył mi dłoń na głowię i opuszkami palców zjechał w dół do linii żuchwy, gdzie zatrzymał rękę.
- Ah, tak - powiedział - eliksir poronny. Niezwykle... hmm przydatny, gdy niedokładnie przyrządzi się poprzedni. Bardzo bezpieczny. Niestety nie każdy cieszy się z... - tu znów się zawahał - odmiennego stanu. Dlatego w wyniku nieplanowanej sytuacji pozostaje jeszcze on. Rozmnażanie się to nie zabawa. Za życie trzeba brać odpowiedzialność, ale tylko wtedy, gdy bardzo się tego pragnie i ma się ku temu wystarczające kompetencje i warunki nie tylko materialne, ale także emocjonalne - głaskał mnie po włosach - w pracy nauczyciela widzę, jak wielu ludzi zbyt pochopnie podejmuje takie decyzje. Ostatecznie największą stratę ponoszą dzieci. Niedokochane, niedokońca zadbane, których rodzice reglamentują im czas i uwagę, bo nie przemyśleli czy będą mogli i chcieli im wystarczająco dużo dać. Często tęskniący za poprzednim życiem do którego nie ma powtoru - to mówiąc podszedł do okna i spojrzał w dal - uważysz te trzy eliksiry i będziesz wolna na dziś - powiedział, a ja ruszyłam, by znaleźć wszystkie potrzebne składniki w jego gabinecie.
***
W piątek po zajęciach Snape'owi na szczęście nie zebrało się na pogadanki na krępujące tematy, ograniczył się tylko do sprawdzenia mi lekcji. Ponieważ za poprawne uważenie wczorajszych eliksirow dostałam gwiazdę, miałam nadzieję dostać nagrodę. Więc niepewnie spytałam o możliwość wyjścia do Hogsmade z przyjaciółmi, na co profesor po chwili zastanowienia zgodził się.
W sobotę więc byłam w drodze do trzech mioteł wraz z innymi dziewczynami z dormitorium i kilkoma krukonami z naszego rocznika. Na początku zapowiadało się spokojnie, aż Mathilde zaproponowała, by zagrać w grę polegającą na stworzeniu słowa zaczynającego się od ostatniej sylaby słowa wypowiedzianego przez poprzednika. Graliśmy z godzinę, gdy w rywalizacji pozostałam tylko ja i Tomas. Kto odpadał jako ostatni musiał za karę wypić kieliszek ognistej lub średnie piwo kremowe. Byłam w tym bardzo dobra, jednak, już raz dziś przegrałam z chłopakiem i musiałam wypić kieliszek ognistej.
Teraz siedziałam ze skwaszoną miną i walczyłam o remis. Zajeliśmy stolik na poddaszu, gdzie nie było nas widać z dołu i powiedziałam:
- Kolendra
- Drapak - odbił "piłeczkę" Tomas.
- Paka! - krzyknęłam uradowana.
- Bam! Przegrałaś! - Tom poderwał się z miejsca - pa - ka to dwie sylaby, a ty miałaś użyć "pak". No to słońce - ktoś przyniósł mi kufel kremowego piwa, które nie należało do najmniejszych. Wszyscy zaczeli skandować wyliczalnkę, jednocześnie klaszcząc i uderzając o stół, przez co zrobił się niezły rumor:
- kto nie pije ten debilem, Snape wlosy, ranne osy!
Do kropelki z dnia butelki, nie bądz faja czar niepierwszy!
Wina, piwa smak najlepszy! - wyli, gdy konsekwentnie opróżniałam naczynie z płynu.
Poczułam jak kręci mi się w głowie, następne, co pamiętałam, to to, że ktoś zaczarował muzykę i, że zrobiliśmy sobie imprezę z grzanym winem na poddaszu "Trzech mioteł".
***
Alkohol nawet w małych ilościach szkodzi zdrowiu, dlatego piwo tylko bezalkoholowe.
Dziękuję i pozdrawiam ja - prywatnie bardzo poważny człowiek. 🤩
![](https://img.wattpad.com/cover/313791214-288-k736134.jpg)
CZYTASZ
Daddy's little girl. Syriusz Black
Fiksi PenggemarAlert! Ddlg i ABDL zostaliście ostrzerzeni. Marta, Krukonka, potomkini czystokrwistego rodu Dimmersów podczas wakacji na Grimmauld Place 12 poznaje młodego Syriusza Bracka. Po bliższym pozbaniu chłopak daje jej nietypową propozycję... HP fanfiction...