Poruszała się po ciemnych korytarzach bez najmniejszego problemu. Spędziła tu całe swoje życie. Miała po dziurki w nosie tego miejsca. W środku nocy wydawało się jeszcze bardziej nieznośne. Światło księżyca nie mogło dotrzeć wszędzie. Zostawiało mrok w częściach pomieszczeń. I to właśnie tamtędy się poruszała. Niezauważona i cicha.
- Księżniczko. - dwóch obcych strażników zagrodziło jej drogę, gdy chciała wejść do skrzydła leczniczego.
- Ja i księżniczka Ashley chciałyśmy porozmawiać. Nie przekazała wam? - dziewczyna wprowadziła konsternację między wojowników. - Przepuśćcie mnie.
Wymienili spojrzenia, zanim się rozstąpili. Poszła dalej prostym korytarzem, aż dotarła do odpowiednich drzwi. Zapukała i lekko nacisnęła klamkę.
Ashley leżała w łóżku, zgłębiając podręcznik. Oderwała wzrok usłyszawszy wchodzącego gościa.
- Miro. - nie ukrywała zaskoczenia.
- Wybacz moje przyjście bez zapowiedzi. - księżniczka ziemi usiadła przy łóżku. Ręka Ashley wyglądała coraz lepiej. - Jutro wyruszacie do siebie, prawda?
- Tak. - brunetka odłożyła podręcznik na stolik obok. - Wszystko w porządku? Czemu zawdzięczam twoją wizytę?
- Słuchaj, może się mylę, ale uważam, że obie widzimy szaleństwo swoich rodziców. - Mira zaintrygowała księżniczkę ognia. - Idealni na zewnątrz, a najchętniej sprzedaliby własne dzieci za zwycięstwo w wojnie.
Prawdziwość słów dziewczyny uderzyła w Ashley jak strumień wody. Usiadła na brzegu łóżka. Ojciec już mógł czyhać na jej życie.
- Brzmisz jakbyś miała plan. - spojrzała w ciemne oczy towarzyszki.
- Bo mam. Uciekłabym daleko stąd, ale kocham moich ludzi. Są jednak w złych rękach. Musimy zrobić coś, by to się zmieniło. - Mira chwyciła jej dłoń. - Ashley, naprawdę wierzę w nas. Jesteś sprytna i twarda, tak jak i ja. Razem będziemy w stanie wygrać wojnę, ale nie tak, jak chcą to zrobić nasi rodzice. Oszczędzimy wielu żyć.
- Moment. - Ashley wzięła głęboki wdech. - Nie wątpię w Ciebie, ale powinnaś coś wiedzieć. - zatrzymała się na chwilę. Słowa stanęły jej w gardle. Być może obdarzyła Mirę zbyt wielkim zaufaniem, jednak zrobiła to, co kazał instynkt. - Miro, ja wcale nie chcę wygrać wojny.
- Chcesz więc ją przegrać? - księżniczka ziemi cofnęła się.
- Nie. Chcę pokoju. Porozumienia między wszystkimi narodami. - Ashley usłyszała zduszony śmiech. Ogień tlił się w jej sercu.
- Kto dał Ci wiarę w powodzenie tego pomysłu? - Mira spojrzała z niedowierzaniem na dziewczynę. Zderzyła się z poważnym wyrazem twarzy.
Aster. Oczywiście, że Aster.
- Nie uwierzysz, jak Ci powiem. Teraz to i tak nieważne. - spokój Ashley speszył gospodynię. Wycofała się z prześmiewczej narracji.
- Nie przeczę, pokój byłby dobrym rozwiązaniem. Tylko na ten moment nie wyobrażam sobie życia w zgodzie z ludźmi wody i powietrza. - powiedziała w niższym tonie. Drewno w kominku raz po raz strzelało pod wpływem płomieni.
- Rozmawiałaś kiedyś dłużej z przestawicielem tych nacji? Czy stwierdzasz jedynie na podstawie opini innych? - brunetka ponownie poczuła na sobie wzrok dziewczyny.
- Nie rozmawiałam. Nie miałam jak. Ty zresztą też nie. - po chwili dziwnej ciszy dodała - Prawda?
Ashley zaufała księżniczce ziemi. Były w pewnym stopniu podobne do siebie. Mira, choć starsza, była jeszcze bardziej porywcza i ciekawa świata, którego zaznała zdecydowanie mniej niż Ashley. W końcu rzadko który człowiek ziemi opuszczał Klif. Rodzina królewska nie była w tej kwestii wyjątkowa. Obie dzieliły pewne cechy. Mimo swojej wiary Ashley nie była gotowa wyjawić Mirze jakia relacja łączy ją z Aster.
- Byłaś chora podczas dnia jedności. Ja miałam okazję pomówić z niektórymi. Nie wydają się tacy przerażający, jak malują ich zachodnie księgi. - odparła jedynie. Mira przytaknęła. Komnatę wypełniła cisza, więc Ashley postanowiła kontynuować. - Teraz wiem, co leży Ci na sercu. Dziękuję za okazanie mi zaufania. Masz dobre serce. Lepsze niż Twoi rodzice. Chcemy osiągać podobne cele, lecz na ten moment musimy trochę spuścić z tonu. Niedługo możemy mieć zdecydowanie więcej do powiedzenia.
- Moje myśli są szalone, wiem. Twoja odmowa nie jest dla mnie niespodzianką. Ale cieszy mnie nasza rozmowa. - Mira uśmiechnęła się. - Masz we mnie wsparcie. Chciałabym utrzymywać z Tobą kontakt, ale niestety nie mamy zbytnich możliwości ku temu.
Ashley otworzyła szafkę. Ostatni, już lekko przysychający liść spojrzał na nią błagalnie. Dziewczyna szybkim ruchem chwyciła go i zaprezentowała Mirze.
- Słyszałaś kiedyś o liśtach?
CZYTASZ
Żywioł Wojny
RandomW świecie żywiołów nigdy nie było porządku. Wieczna rywalizacja pomiędzy największymi o władzę nad wszystkimi powodowała ciągłe spory i wojny. Po jednej stronie żywioł ognia, od zawsze dysponujący najszybszymi i najlepiej wyszkolonymi wojownikami...