- Ashley. - król Tann powtórzył imię swojej córki. Dziewczyna była zupełnie nieobecna. Ponownie uciekła w labirynt własnego umysłu. - Skup się.
- Przepraszam. Miałam ciężką noc. - skierowała wzrok na przeciwną stronę stołu, gdzie siedzieli najważniejsi ludzie narodu ziemi. Mira uśmiechnęła się do niej słabo. Lekkie zmartwienie przebijało na twarzy dziewczyny.
- Ostatnio słabo sypiasz. - władca był wyraźnie zirytowany niedyspozycją księżniczki. Ashley od razu zagotowała się, słysząc jego ton. Zawsze wymagał od niej bycia idealną, choć sam bardzo odstawał od wzorca króla. Zacisnęła mocno zęby i zmarszczyła brwi.
- To zapewne przemęczenie. Poproszę doktor Bay o leki na wzmocnienie. - królowa dostrzęgła gotującą się atmosferę, więc nie czekała dłużej. Ucięła dalszą dyskusję, by wszyscy mogli skupić się na rozmowach. - Wring, kontynuuj proszę.
- Oczywiście. - żołnierz ponownie położył palec na mapie. - Tak jak mówiłem, chcemy rozstawić namioty w północno-wschodniej części Spokojnych Łąk. Księżnika Mira będzie w północnej części, a księżniczka Ashley we wschodniej.
- Nie możemy być w tym samym namiocie? Tak łatwiej będzie nas obronić. - Mira podniosła brew.
- Nikt nie odważy się przeprowadzić ataku całym oddziałem. Jeśli ktoś będzie próbował zamachu na wasze życie, to albo skrytobójcy albo pojedynczy szaleńcy. Dlatego lepiej wykorzystać dwa namioty. - księżniczka ziemi przytaknęła na słowa wojownika. Nie zgadzała się z jego myśleniem, ale to żołnierze byli wprawieni w walce. Wolała nie ingerować w ich kompetencje, choć miała wątpliwości co do skuteczności przedstawionego planu.
- W dodatku chcemy uniknąć wykrycia waszego położenia. Planujemy zmianę miejsca w przeddzień bitwy, na wypadek obecności szpiegów. - oficer z północy włączył się do rozmowy. Przesunął kilka figurek na mapie. - Rozproszymy oddziały wokół namiotów dookoła równomiernie, tak, by nie wiedzieli gdzie dokładnie jesteście. Oczywiście żołnierze będą ustawieni nieprzypadkowo. W razie ataku... - posunął błyskawicznie wszystkie drewniane postaci w dwa miejsca. - ...natychmiast okrążą odpowiednie namioty.
- Czy wszyscy dostali już przydział? - Ashley spojrzała spokojnie na Wringa. Nawet nie próbowała zilustrować w swojej głowie najbliższych dni. Żaden skrupulatnie przygotowany pomysł nie mógł się sprawdzić w istnym chaosie, który zapanuje wraz z pierwszą śmiercią.
- Owszem. Twojego bezpieczeństwa będzie pilnował oddział Ruperta, moja pani. - Wring czuł dumę ze swojego syna. Chłopak imponował królowi i doczekał się zaszczytu bronienia księżniczki. Ashley była jedyną niezadowoloną osobą w tym układzie. Jej zęby ponownie zazgrzytały.
- Świetnie. - uśmiechnęła się szerzej niż powinna. Ostatnimi dniami skutecznie unikała spotkań z chłopakiem, jednak teraz musiała poświęcić mu więcej uwagi, jeśli chciała uniknąć niezręcznych sytuacji na polu bitwy.***
Tupot morza stóp przygniatał trawę. Żar lał się z nieba, skraplając czoła żołnierzy potem. Powaga sytuacji dopiero teraz zaczęła docierać do świadomości Aster. Szła ramię w ramię z rodzicami, jednak wiedziała, że nie wrócą razem. Zupełna cisza skłaniała ją do wielu refleksji, ale przede wszystkim rodziła obawy. Nikt z żołnierzy się nie bał. Szli dumnie na pewną śmierć. Przebywanie wśrod nich wprawiało Aster w wisielczy nastrój. Słowa Gaunusa dały księżniczce nadzieję. Uwierzyła w istnienie większej grupy ludzi podzielających jej zdanie na temat wojny. Teraz, idąc otoczona zdeterminowanymi wojownikami, ostatecznie zwątpiła, że kiedykolwiek będzie w stanie wyciągnąć swoich ludzi z nieustającej bitwy.
Słońce w końcu powoli znikało za horyzont. Tego dnia nie dotrą na Spokojne Łąki. Szli oszczędzając siły, dlatego spędzenie nocy w posiadłości jednego z lordów zostało już wcześniej zaplanowane. Król stanął przed bramą owego dworku. Wielki budynek wzniesiony w skromnym miasteczku imponował stylem, wzbijającym się ponad przeciętność otaczających go domków. Był niczym zamek królewski dla Yarin. Choć mieścina jaką było Raym w niczym nie dorównywała stolicy. Wielki dom miał solidne fundamenty, a jego jasne ściany pokrywał bluszcz. Dookoła rosło mnóstwo zieleni. Wieloletnie drzewa dawały cień na każdym metrze posiadłości. Pod nimi rosła zadbana trawa, przeplatana gdzieniegdzie kwietnikami i małymi ścieżkami. Za budynkiem znajdowała się sporych rozmiarów stajnia. To zapewne tam przyjdzie spać mniej zasłużonym wojownikom. Niektórzy jednak będą musieli zadowolić się odpoczynkiem pod gołym niebem.
CZYTASZ
Żywioł Wojny
RandomW świecie żywiołów nigdy nie było porządku. Wieczna rywalizacja pomiędzy największymi o władzę nad wszystkimi powodowała ciągłe spory i wojny. Po jednej stronie żywioł ognia, od zawsze dysponujący najszybszymi i najlepiej wyszkolonymi wojownikami...