Ashley spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Suknia idealnie leżała na jej ciele. Dawno nie była tak ubrana. W końcu teraz wszystkie oczy kierowane były na jej rodzinę.
- Nie Tann, to się skończy katastrofą! - nagle dziewczyna usłyszała krzyk swojej matki zza pomieszczenia. Jak zwykle kłóciła się z ojcem brunetki.
- Przestań, bo Ash usłyszy. - wycedził przez zęby król. Jego żona delikatnie ochłonęła. Ashley podeszła bliżej drzwi i podsłuchiwała przebieg rozmowy.
- Jak mogłeś coś takiego zaplanować? Mamy Dzień Pokoju, a nie wojnę! Mieliśmy się tylko pokazać, a nie mordować. Jak to wyjdzie na jaw... - kobieta mówiła zdecydowanie ciszej niż poprzednim razem, ale cały czas była zdenerwowana.
- O to chodzi, że nie wyjdzie. - król próbował uspokoić swoją żonę. - Nie martw się Flare. Idź pomóż Ashley z przygotowaniami, ja zadbam o resztę.
- Jesteś pewny? - królowa brzmiała spokojniej, ale Ashley czuła niepewność w jej głosie.
- Tak. Idź. - powiedział mężczyzna z wyjątkowym opanowaniem w głosie. Brunetka usłyszała, jak jej matka zbliża się w kierunku drzwi. Natychmiast od nich odeszła, stając na środku pokoju. W jej głowie pojawiło się mnóstwo pytań, ale jedno z nich dręczyło dziewczynę szczególnie: O co mogło chodzić?Królowa weszła do pomieszczenia. Ashley widziała zmartwienie, które kobieta próbowała ukryć.
- Jesteś gotowa? - zapytała, patrząc na córkę.
- Tak. Miałaś mi przynieść maskę. - dziewczyna patrzyła na odbicie w lustrze, by nie zwrócić na siebie uwagi matki. Kobieta wyciągnęła ręce zza pleców, podając brunetce maskę. - Dziękuję.
- Pamiętaj, nie ściągaj jej pod żadnym pozorem, gdy będziesz na sali. Tutaj jest za dużo osób. Nie chcemy, by inni wiedzieli o tobie zbyt wiele. I najlepiej nie zbliżaj się do nikogo bez nas. - rozkazała zdecydowanie królowa. Cały czas uważnie mierzyła lustrzane odbicie córki.
- To co mam robić? Stać? - Ashley skrzyżowała ręce na piersi. Czuła się jak małe dziecko, które wszędzie musieli prowadzić rodzice.
- Tak. Najlepiej po prostu stój. - kobieta położyła rękę na ramieniu dziewczyny i posłała jej niezbyt serdeczny uśmiech, zanim zostawiła ją samą w pomieszczeniu. Ashley pokiwała rozbawiona głową. I tak nie zamierzała zwracać uwagi na polecenia rodziców. To była jedna z niewielu szans w jej życiu, by zasmakować zabawy.***
Aster stała zestresowana na środku sali. Bal miał się zaraz rozpocząć. W różnych kątach siedzieli przedstawiciele innych narodów. Na samym środku stali gospodarze tegorocznego balu: król i królowa żywiołu wody razem ze swoją córką. Wszyscy goście krążyli niespokojnie wzrokiem po całej sali. Aster miała jedynie nadzieję, że jej rodzice wycofali się z planu, który uknuli przy pomocy swoich sojuszników.
- Proszę o spokój. - król Ridion zabrał głos. W całym pomieszczeniu nastała cisza. - Dziękuję. Dzisiaj zgromadziliśmy się tutaj, jak co roku, by uczcić Święto Pokoju. Jest to dzień, w którym każdy z nas ma szansę odpocząć od wojny. Wszyscy jesteśmy niezmiernie wdzięczni naszym przodkom za ustanowienie tego jakże ważnego święta. Mamy nadzieję, że wszyscy zostali ugoszczeni przez nas należycie. Niech ten wieczór zapisze się na kartach historii. - mężczyzna skończył swoje przemówienie unosząc kieliszek do góry. Salę wypełniła spokojna muzyka, a parkiet zaczął się zapełniać.
- Aster nie odchodź zbyt daleko. - królowa spojrzała ostrzegawczo na swoją córkę. Dziewczyna szybko przytaknęła. Patrzyła spokojnie, kiedy jej rodzice odchodzili w kierunku gości.
- Jasne. Najlepiej by było, jakbym stała w miejscu. - mruknęła sama do siebie. Nienawidziła samej idei balu, a teraz szczególnie nie mogła znieść, jak jej rodzice posyłają serdeczne uśmiechy ludziom, których następnego dnia będą próbowali zabić.
- W takim razie możemy postać razem. - Aster usłyszała rozbawiony głos zza pleców. Odwróciła się w jego kierunku. Przed oczami widziała dziewczynę mniej więcej swojego wzrostu. Miała ciemniejsze włosy i była ubrana w czerwono-pomarańczową suknię z żółtymi wstawkami. Na jej twarzy widniała maska w podobnych kolorach. Aster od razu wiedziała skąd pochodziła. Żywioł ognia. - Albo możemy razem zatańczyć.
- Zatańczyć? Mam dwie lewe nogi. - odparła szybko. Wiedziała, że będzie miała problemy, jeśli jej rodzice zauważą je razem.
- To nic. Również nie jestem świetną tancerką. - tajemnicza brunetka ostrożnie naciskała na swoją towarzyszkę. Wyciągnęła dłoń w jej kierunku.
- Nie powinnam w ogóle z Tobą rozmawiać. - Aster spojrzała na rękę nieznajomej.
- Ja z Tobą też nie. Lubię łamać nakazy. I to bardzo. - dziewczyna nie dawała za wygraną. Uśmiechnęła się lekko. - To jak? Zatańczymy?
- W porządku. - blondynka złapała delikatnie rękę nieznajomej. Od razu poczuła ogromne ciepło. Czasem skupiała myśli wokół tego, czy ludzie ognia naprawdę są cieplejsi. Teraz miała okazję doświadczyć na własnej skórze, że nie był to jedynie mit opowiadamy małym dzieciom.
CZYTASZ
Żywioł Wojny
RandomW świecie żywiołów nigdy nie było porządku. Wieczna rywalizacja pomiędzy największymi o władzę nad wszystkimi powodowała ciągłe spory i wojny. Po jednej stronie żywioł ognia, od zawsze dysponujący najszybszymi i najlepiej wyszkolonymi wojownikami...