2

277 23 12
                                    

   Blondwłosa dziewczyna westchnęła ciężko. Spojrzała na zegar. Była pora obiadu. Kolejny raz musiała zasiąść do stołu ze swoimi rodzicami. Znów była zmuszona do słuchania ich przemów. Usłyszała pukanie do drzwi.
- Już idę. - odpowiedziała, zanim zobaczyła swoją służącą.
- Oczywiście. - odparła tylko stojąca w przejściu służka. Dziewczyna przewróciła oczami. Nienawidziła tego przeklętego zamku. Nikt tu nie patrzył na nią poważnie. Wszyscy mieli ją jedynie za dziecko wspaniałych władców.

   Dziewczyna szybko zbiegła po schodach i usiadła do stołu. Jak zwykle nie zastała tam swoich rodziców. Zapewne byli zajęci przygotowaniami do balu. Wszyscy huczeli o tej imprezie od kilku tygodni, a blondynka nie widziała w tym nic atrakcyjnego. Po co bawić się wspólnie, skoro następnego dnia wszyscy znów będą skakać sobie do gardeł? Chciała uniknąć uczestnictwa w imprezie, ale wiedziała, że nie da rady. Była skazana na oglądanie kolejnej rywalizacji. Tym razem bez udziału przemocy, jednak dla niej niewiele to zmieniało.

   W końcu drzwi sali zostały otwarte. Strażnicy stanęli na baczność, kiedy para królewska dumnie kroczyła przed siebie. Oboje stanęli przy stole. Ich córka spokojnie podniosła się do góry.
- Aster, może trochę więcej entuzjazmu? - król spojrzał na dziewczynę. Blondynka uśmiechnęła się sztucznie i odwzajemniła wzrok ojca. Mężczyzna natychmiast zrezygnował z dalszych prób kontaktu z córką. Westchnął głęboko.
- Usiądźmy. - królowa wskazała na krzesła. Cała trójka równo usiadła przy stole, a strażnicy dookoła sali spoczęli. Rodzina królewska czekała na podanie obiadu.
- I jak? Już ustaliliście plan zabłyśnięcia na balu przed innymi? - Aster spojrzała wymownie na swoich rodziców. Oboje wymienili spojrzenia.
- Kochanie, chyba wstałaś dzisiaj lewą nogą. Jesteś nie w humorze. - król splótł palce swoich dłoni ze sobą. Był bardzo cierpliwym władcą. Przynajmniej na zewnątrz.
- Po prostu ani trochę nie podoba mi się ten bal. Nie chcę kolejnych popisów przed innymi narodami. - Aster wiedziała, że nic nie wskura. Mimo wszystko dalej próbowała przekonać rodziców o braku sensu jej obecności na balu. - Nie mogę po prostu zostać tu, w pałacu?
- Zostać? - oboje zaśmiali się. Blondynka poczuła w sobie złość. Znów została potraktowana jak księżniczka bez prawa głosu i wolnej woli. Jej przyszłość była już dawno zaplanowana. Ona musiała tylko posłusznie spełnić wszystkie oczekiwania.
- Proszę, zachowajcie chociaż resztki szacunku do mnie, skoro i tak nie zamierzacie dać mi wyboru. - powiedziała poważnie, a jej rodzice natychmiast przestali się śmiać. W pomieszczeniu nastała głucha cisza, którą przerwali dopiero służący, podający do stołu posiłek. Wszyscy wiedzieli, że reszta tego spotkania nie przebiegnie w miłej atmosferze.

   Po skończonym jedzeniu Aster po prostu wstała od stołu i wyszła z komnaty w kierunku swojego pokoju. Znów zamknęła się w czterech ścianach. Całe życie była samotna. Nie miała rodzeństwa. Zresztą tak, jak każde królewskie dziecko. Więcej niż jeden potomek oznaczał walkę o tron, albo wybór pomiędzy dwójką dzieci. Pomimo tego, że władcy nigdy nie patrzyli na swoich potomków z miłością, to wybór pomiędzy dwójką z nich był źle postrzegany pośród poddanych. W oczach ludzi z (jak uważali władcy) niższych szczebli, rodzina królewska musiała wyglądać idealnie. Dlatego księżniczki i książęta nigdy nie zaznali posiadania rodzeństwa. Jeśli dodatkowo ich przewrażliwieni rodzice nie dopuszczali do spotkań z poddanymi, służącymi czy strażnikami, byli skazani na samych siebie. Właśnie w ten sposób musiała żyć Aster. Skazana na samotność przez własnych rodziców. Nie była w stanie polubić nikogo. Każdy wydawał się jej niegodny zaufania. W końcu mogła ufać tylko samej sobie. Tak została wychowana. Czasem miała dosyć samej siebie. I wszystkich dookoła. Szczególnie swoich rodziców. Bo to oni, mniej lub bardziej świadomie, skazywali ją na cierpienie.

   - Aster mamy spotkanie w sprawie balu za chwilę. - królowa zajrzała do pokoju córki. Dziewczyna leżała spokojnie na łóżku.
- Powodzenia. - powiedziała pusto, przewracając się na drugi bok.
- Ty też tam będziesz. Przyjdź do sali za 5 minut. - rozkazała kobieta, zanim zamknęła drzwi.
- Serio? Co tym razem... - blondynka niechętnie usiadła na łóżku. Nie miała ochoty na przykre niespodzianki tego dnia. Nie wiedziała jeszcze, jak bardzo się rozczaruje.

Żywioł WojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz