1

574 28 14
                                    

   Dziewczyna skupiła uwagę na swoich dłoniach. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Poczuła to. Uśmiech szybko zawitał na jej twarz, kiedy na dłoni pojawił się ogień. Szybkim ruchem odchyliła rękę, by następnie mocno pociągnąć ją do przodu i wypuścić płomień, który znalazł drogę prosto do celu.
- Świetnie. Jest coraz lepiej. - starszy spojrzał zadowolony na swoją
uczennicę. - To tyle na dzisiaj. Jeszcze masz sporo obowiązków z tego co wiem.
- Tak. - odparła niezadowolona. Zdecydowanie wolała zostać i trenować, niż chodzić w kółko bez większego sensu.
- Widzimy się jutro. - mężczyzna delikatnie skinął głową. Dziewczyna spokojnie podniosła rękę do góry, patrząc, jak jej mistrz odchodzi.
- Księżniczko Ashley. - usłyszała znajomy głos za swoimi plecami i od razu coś ścisnęło jej żołądek. Przewróciła oczami, zanim odwróciła się w kierunku chłopaka. Ten natychmiast pochylił się przed nią.
- Mówiłam Ci, żebyś nie robił tego poza pałacem. - mruknęła niezadowolona brunetka.
- Oczywiście, moja pani. Przepraszam najmocniej. - chłopak ponownie spuścił głowę. Ashley wiedziała, że tylko wypełnia polecenia z góry, dlatego nigdy nie winiła go za jego zachowanie.
- Co tym razem? - zapytała zrezygnowana. Bal był coraz bliżej. To oznaczało dużo chodzenia, gadania i innych politycznych bzdet, o których dziewczyna nawet nie chciała słyszeć. Jednak była jedynym dzieckiem swoich rodziców. Jedyną następczynią tronu. Dlatego też musiała dobrze reprezentować cały naród, a jej życie non stop było podporządkowane władzy, którą obejmie w przyszłości. Nikogo nie obchodziło jej zamiłowanie do magii. Magii jako czegoś pięknego. Czegoś, co jest w stanie łączyć, zamiast zabijać.

   Ashley spokojnie przekroczyła mury pałacu.
- Co masz pierwsze na liście, Day? - zapytała drobnego chłopaka, który cały czas podążał przy jej boku.
- Lekcję polityki, księżniczko. - młodszy przejrzał wzrokiem kartkę, którą dostał od królowej.
- Dobra, to sobie odpuścimy. Co następne? - brunetka wkroczyła do największej sali, z której mogła przejść praktycznie w każdy kąt pałacu.
- Ale nauczyciel na Ciebie czeka, moja pani. - chłopak zatrzymał się na chwilę, co również zmusiło Ashley do przerwania swojego chodu. Spojrzała chłodno na Day'a.
- To się nie doczeka. Pogadam z rodzicami o tym, czego ode mnie wymagają. Nie zamierzam słuchać wykładów o tym, jacy to jesteśmy wspaniali i o tym, jak to powinniśmy obserwować każdy ruch innych, bo przecież jest wojna. Czy choć na jeden dzień nie możemy zapomnieć i po prostu się bawić? - dziewczyna spojrzała zrezygnowana na drobnego blondyna.
- Obawiam się, że nie, moja pani. - Day schował ręce za plecy, odpowiadając ze skruchą. Jego księżniczka westchnęła ciężko. Wiedziała, że nic nie wskura. Nawet jeśli Day miał podobne zdanie, co ona, w życiu nie wypowiedziałby go głośno w obawie przed gniewem króla i królowej.
- Dobra. Gdzie jest ta lekcja?

***

   -...dlatego właśnie należy zwrócić szczególną uwagę na... - Ashley wpuszczała słowa nauczyciela jednym uchem, by natychmiast wypuścić je drugim. Jej wzrok cały czas spoczywał na mężczyźnie, choć dziewczyna czuła się, jakby pomiędzy nimi stała ściana.
- Mam pytanie. - Ashley przerwała wywód nauczyciela.
- Tak? - zapytał starszy, ale nie dostał odpowiedzi. Oboje usłyszeli głośny trzask i odwrócili się w kierunku drzwi, które z rozmachem stanęły otworem. Do pomieszczenia weszła królowa. Nauczyciel spuścił głowę.
- Pani. - powiedział z szacunkiem, ale nie miał odwagi podnieść wzroku.
- Witaj. - odparła poważnie kobieta. Ashley przewróciła oczami. - Jak idzie nauka?
- Uważam, iż czynimy postępy. - nauczyciel spojrzał niepewnie na księżniczkę. Dziewczyna była wpatrzona w swoją matkę, z nadzieją, że wyciągnie ją ona z męczarni, które przeżywała na lekcji.
- Wyśmienicie. Wybacz, ale dzisiaj zabiorę ją trochę wcześniej. - królowa spojrzała pogardliwie na swoje dziecko i wskazała gestem dłoni, by Ashley wstała. Dziewczyna bez zawahania podniosła się z krzesła.
- Oczywiście, wasza wysokość. - nauczyciel jeszcze raz schylił głowę, aby pożegnać się z królową. Kobieta tylko skinęła ręką, zanim wyszła razem z córką z sali.

Żywioł WojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz