Jeszcze nigdy nie recenzowałam fanfiction z uniwersum „Gry o tron", co na początku napełniło mnie lekkim przerażeniem. Ponieważ pomimo znajomości historii przez obejrzenie serialu, nie byłam do końca pewna, czy podołam temu wyzwaniu, ale jak widać, zgodziłam się. Przyjęłam opowiadanie do recenzji i pozostało mi tylko liczyć, że spełniłam choć trochę oczekiwania autorki.
OKŁADKA
Okładka do „Żelaznych serc" przedstawia dwie figury, co wraz z opisem pozwala przypuszczać, że po zajrzeniu do wnętrza tego fanfiction znajdziemy romans damsko-męski, który nie będzie usłany różami, tylko problemami i krwawymi wydarzeniami.
Podoba mi się, że grafika utrzymana jest w ciemnych barwach (pomijając oczywiście krew), ponieważ taka tonacja pasuje mi po prostu „Gry o tron". Tak samo chcę pochwalić wszystkie napisy, które są dobrze widoczne i nie zlewają się z tłem! Nie jestem tylko pewna, czy inny „przepływ" krwi, nie byłby korzystniejszy dla całego obrazka, ale to tylko moja uwaga.
Samo zdjęcie zdecydowanie wyróżnia się na tle innych historii z tego uniwersum, co może pomóc w znajdowaniu nowych czytelników, a także w samej promocji opowiadania.
OPIS
Już na początku opisu dowiedzieliśmy się, wokół których postaci będzie kręciło się to opowiadanie — Theona Greyjoya i Lysandry Stark, mierzących się z problemami. W dalszej części mogliśmy znowu wyczuć potencjalny romans między tymi bohaterami. Zostało to jednak tylko wspomniane przez pytanie: „Czy (...) ma szansę odżyć (...)?".
Jestem zachwycona tym, jak autorka zgrabnie nakreśliła ramy czasowe oraz okres, w którym będzie rozgrywała się akcja tego opowiadania. Samo wspomnienie Ramsaya Boltona idealnie wrzuca czytelników w miejsce akcji.
Dużą uwagę na pewno przyciąga dewiza w ostatnim akapicie, która, jak sądzę, powinna ukierunkować myślenie każdego czytelnika na to, czego może się spodziewać po tej historii.
Opis nastroił mnie więc pozytywnie, choć zastanawiam się, czy nie warto pierwszego akapitu rozdzielić na dwa poprzez widoczne oddzielenie pytań od reszty tekstu.
FANFICTION
„Żelazne serca" zostało napisane w narracji trzecioosobowej i składa się z dwudziestu dziewięciu rozdziałów skupionych głównie na dwóch bohaterach – Theona Greyjoya i Lysandry Stark. Tekst był pisany w czasach teraźniejszym i przeszłym. Ten pierwszy można było spotkać we fragmentach skupionych na bieżącej akcji, a drugi, gdy autorka przenosiła się fabułą do wydarzeń sprzed uwolnienia Theona z niewoli. Zaciekawił mnie ten zabieg, ponieważ dzięki temu nie wszystko wyjaśniało się od razu, tylko wtedy, kiedy było to potrzebne. Zachowano także pewną schematyczność w pisaniu, ponieważ teraźniejszość i przeszłość przewijały się zawsze w taki sam sposób – po jednym rozdziale na przemian.
Podczas czytania moją uwagę przyciągnęły grafiki przygotowane na początku każdej części. Kolaże wypełniały obrazki odnoszące się do wydarzeń, z którymi za chwilę miał zderzyć się czytelnik oraz cytat. Jednakże po zapoznaniu się z całym opowiadaniem, musiałam przyznać przed samą sobą, że ujrzałam w nich kilka drobnostek, które muszę poruszyć w recenzji.
CZYTASZ
Pink Waves |Recenzje|
De TodoRecenzje. Analizy. Bullshitting. Nie no, po prostu recki. Witamy Was w miejscu, w którym możecie zgłosić swoje opowiadanie i odczuć skutki tej decyzji. Za bramkami nie ma już powrotu, ani łapania za "cykorołapę", więc lepiej dobrze zapnijcie pasy :...