VIII. Alice wie, Alice czytała książki.

738 69 101
                                    

Robin i Eddie siedzieli przy stole, pijąc kawę. Steve kręcił się przy kuchence, robiąc naleśniki.

Helen źle zniosła odrzucenie. Uderzyła Harringtona w twarz i odjechała, zostawiając Buckley. Szatyn nie mógł jej odwieźć, ponieważ wczoraj zostawił auto pod barem. Vickie obiecała, że zawiezie Robin do jej domu, a jej przyjaciela podrzuci do lokalu, gdzie dzień wcześniej opijał swoje smutki. 

Steve postawił na stole talerz naleśników i usiadł na krześle. Eddie nie mógł oderwać wzroku od śladów na szyi szatyna. Przełknął głośno ślinę.

– Co dokładnie jej powiedziałeś? – spytała Robin, nakładając łyżkę dżemu na naleśniki. Steve odwrócił się do niej powoli. Wszystko go bolało.

– Nic ciekawego. – mruknął i sięgnął po cukier, aby osłodzić swoją kawę. – Wspomniałem też o uczuciu, że wczoraj stało się coś ważnego, ale nie wiem co, bo nie pamiętam nic od momentu wejścia do baru. 

– Na pewno się coś stało, zważając na twoją szyję. – mruknęła kobieta, a Eddie opluł się kawą. Szybko wytarł brodę i skierował swój wzrok na talerz.

– Moją co? – spytał szatyn, łapiąc się za kark. Robin spojrzała na niego zdziwiona.

– Nie widziałeś się w lustrze? Masz całą szyję w malinkach. – odpowiedziała, unosząc brwi do góry. Mężczyzna biegiem ruszył do łazienki, zostawiając Eddiego i Buckley samych. – Jak było?

Spytała, biorąc duży kęs naleśnika. Munson zamrugał zdezorientowany.

– Było co? – mruknął, wpatrując się w swój talerz. Kobieta się uśmiechnęła. 

– Myślisz, że się nie domyśliłam? Patrzysz na niego od rana, jakbyś mógł go wziąć tu i teraz. Było coś? – uśmiechnęła się szeroko, pokazując dwuznaczne ruchy rękami. Eddie spojrzał na nią z politowaniem.

– Tylko się całowaliśmy. W dodatku on nic nie pamięta. – odburknął, na co Robin westchnęła zirytowana.

– Możesz mu przypomnieć. – mruknęła i spojrzawszy na Eddiego porozumiewawczym spojrzeniem, napiła się kawy. Brunet spanikował, wracając do jedzenia.

Steve wszedł do kuchni, trzymając się za kark. Nic nie mówiąc, usiadł przy stole i nałożył sobie naleśnika na talerz. Robin rzuciła szybkie spojrzenie na Eddiego, zanim wstała.

– Muszę iść do kibla. Mam okres i czuję, że zaraz urodzę, chociaż to mało prawdopodobne. Dbajcie o siebie. – oznajmiła i wybiegła z kuchni. Brunet zrozpaczony patrzył, jak kobieta ich opuszcza.

Steve patrzył zdezorientowany w jeden punkt i dopiero po chwili odwrócił się w stronę Eddiego. Munson spanikowany opuścił naleśnika ponownie na talerz.

– Byłeś w domu, jak wróciłem wczoraj? – spytał, a wampir pokiwał szybko głową. – Byłem sam?

– Nikogo innego nie widziałem. – odpowiedział cicho Munson. 

– Miałem te malinki już wtedy?

– Musiałeś mieć, bo kto by ci je później zrobił? Ja? – zaśmiał się zestresowany i drżącymi rękami sięgnął po kubek. Steve przytaknął, zastanawiając się. 

– Lubisz facetów? – spytał szatyn, a Eddie opluł się kawą. Nie ruszał się chwilę, przyswajając sobie słowa mężczyzny.

– No tak, przyjaźnię się z wieloma. – odpowiedział drżącym głosem i wstał z krzesła. Poszedł do kuchni po ścierkę, aby wytrzeć bałagan, który przed chwilą narobił.

Uchylone okna ||Steddie||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz