Rozdział 1.

33.4K 1.1K 1.3K
                                    

Harry siedział w swoim pokoju na Privet Drive i rozmyślał. Dumbledore kilka dni temu wyjawił mu słowa przepowiedni. Dlaczego nie zrobił tego wcześniej ? Mało tego, zielonooki chłopak wiedział, że dyrektor Hogwartu kłamie. Słyszał prawdziwą wróżbę w Ministerstwie Magii, wtedy kiedy poleciał ratować Syriusza. Kilka tygodni temu.  Wziął w dłoń kulkę i usłyszał głos:

„Oto nadchodzi ten, który ma moc równą mocy Czarnego Pana

Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...

A Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, razem będą mieli moc, jakiej nikt nie zna...

I żaden z nich nie może zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi umrze...

Ten, który ma moc równą mocy Czarnego Pana narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca..."

 

Chłopak roześmiał się gorzko. Te wszystkie wizje i spotkania.  Voldemort chciał do niego dotrzeć. Przeciągnąć go na swoją stronę. Nie musiał się nawet wysilać. Harry czuł, że potęga mu się należy. Dlaczego... Ach dlaczego pięć lat temu wybrał Gryffindor ? Dom szlachetnych i odważnych... Akurat. Wiele razy widział ich tchórzostwo. Widział, jak znajomi odwracają się od ciebie, gdy usłyszą choćby najmniejszą plotkę o tobie. Czuł się w tym domu taki... inny. Większość z Gryfonów siadając do posiłku obżerało się, nie używając sztućców. Mówiło z pełnymi ustami, rozrzucając jedzenie dookoła. To go obrzydzało. Nieraz patrzył na stół Ślizgonów. Byli kompletnym przeciwieństwem uczniów ze złotego domu. Siedzieli w nienagannej postawie i jedli w kulturalny sposób. Byli jedną wielką rodziną. Nikt się od nikogo nie odwracał. Żałował, że przekonał tiarę do zmiany domu. Z zamyślenia wyrwało go ciche stukanie w szybę. Odwrócił się w stronę okna. Na parapecie siedziała duża sowa o lśniących piórkach. Wpuścił ją do środka i odwiązał list z jej wyciągniętej nóżki.

                                                Witaj Harry.

Pewnie zastanawiasz się, dlaczego do ciebie piszę. Otóż znasz treść przepowiedni ?

Usłyszałeś ją w Ministerstwie Magii ? Dumbledore przez tyle lat Cię okłamywał.

Nie chciałem i nie chcę Cię zabić. Pragnę, abyś się do mnie przyłączył.

Dam ci czas na odpowiedź. Przemyśl to dobrze. Odpowiedź wyślij Aaronem.

                                                                                                              Voldemort.

Przemyśleć to ? Zdecydował już dawno. Nie będzie już niewolnikiem we własnym życiu. Zemści się na Dumbledorze. Za kłamstwa, za życie u Dursleyów, za wszystko. Wziął pergamin i napisał na nim trzy krótkie zdania.

                                                Voldemort.

Już dawno to przemyślałem. Przyłączę się do Ciebie.

Chcę zemsty, Dumbledor zapłaci mi za wszystko.

                                                                Harry.

Przywiązał list do nóżki sowy, a ona wyleciała z cichym huknięciem. Niedługo zacznie nowe życie. Wszyscy będą cierpieć, tak jak on, gdy nikogo przy nim nie było. Wtedy, gdy Dursleyowie go bili. Kiedy potrzebował pomocy, a nikt nie przychodził. Życie bez prawdziwych przyjaciół, rodziny. Okłamywany o swoim pochodzeniu przez tyle lat...  Nawet nie wiedział jak podobny jest do Voldemorta.

-Złaź tu dzieciaku ! -krzyknął wuj Vernon z dołu.

Harry chwycił różdżkę i schował ją do kieszeni. Potem zszedł po schodach i ruszył do kuchni.

-W końcu jesteś. -warknął gruby mężczyzna. -Chyba nie myślisz, że będziesz się wylegiwał ?! W tej chwili idź umyć samochód.

Chłopak zacisnął pięści i syknął chłodno:

-Nie.

-Co powiedziałeś ? -zapytał czerwony ze złości Vernon.

-Powiedziałem nie. -odparł spokojnie.

-Głupi smarkaczu, nie będziesz mi się sprzeciwiał ! -krzyknął, a ciotka Petunia i Dudley poruszyli się niespokojnie na krzesłach.

-Nie będziesz mi rozkazywał !-warknął Harry.

Wuj zdenerwował się i podniósł na niego swoją wielką łapę, ale chłopak wyciągnął różdżkę i przystawił mu ją do gardła. Petunia krzyknęła ze strachu.

-Odłóż ten patyk chłopcze. -powiedział nieco spokojniej mężczyzna.

-Żebyś znowu mnie wyzywał, bił i poniżał ?-zaśmiał się chłodno.

-Opuść tę różdżkę. -rozkazał mu.

Harry przestał się śmiać, a jego twarz przybrała kamienny wyraz.

-Powiedz jak się czujesz po tylu latach znęcania się nade mną ?-zapytał sycząc.

-Jesteś dziwolągiem. -odparł zezłoszczony wuj.

-W twojej sytuacji nie jest mądrze mnie obrażać.

-Nie możesz używać czarów poza tą swoją szkołą. Pójdziesz za to do więzienia. -Vernon zmrużył oczy.

Harry spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem, a jego tęczówki w kolorze Avady Kedavry zapłonęły złością.

-Myślisz, że mnie to obchodzi ? -zapytał.

Wuj zaczął się cofać.

-Jesteś nikim. -Harry się zaśmiał. -Zwykłym plugawym mugolem. Muszę ci podziękować za te lata spędzone u ciebie i za jakże miłe traktowanie.

-Harry... -zaczęła ciotka.

-Milcz! -warknął, a jego tęczówki błysnęły czerwienią. -No wujaszku zabawimy się trochę. -wbił mocniej różdżkę w jego gardło. -Crucio.

Mężczyzna padł na podłogę i zaczął krzyczeć z bólu. Harry uśmiechnął się z satysfakcją na widok wuja wijącego się w agonii. Po chwili przerwał zaklęcie i zapytał z ironią:

-Jak się czujesz wujaszku ?

Ten tylko wyjąkał:

-Błagam...

-Skoro prosisz uśmierzę twój ból. -zaśmiał się szaleńczo. -Avada Kedavra.

Wuj znieruchomiał.

-Nie !-krzyknęła ciotka.

Harry skierował na nią różdżkę.

-Byłaś dla mnie milsza niż on. -ostatnie słowo wypluł z niesmakiem. -Twoja śmierć będzie szybka i bezbolesna.

Po chwili w kuchni znowu rozbłysło zielone światło, a ciało ciotki upadło na ziemię. Dudley spojrzał na swojego kuzyna ze strachem w oczach, a ten uśmiechnął się złowieszczo.

-Zostaliśmy tylko my. Culter ! -rzucił klątwę w jego kierunku.

Na ciele przerażonego chłopaka pojawiły się głębokie, krwawe rozcięcia. Syknął z bólu.

-Collardo.

Dudley zaczął się dusić, aż w końcu padł na stół bez życia.

-I tak byłem zbyt łaskawy. -warknął do siebie Harry i poszedł do swojego pokoju się spakować.

Niedługo pojawią się aurorzy.

Harry Potter i Nieznana PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz