Rozdział 8.

13.6K 732 75
                                    

Harry razem z Draco stał pod klasą do Obrony. Na ich nieszczęście mieli ją z gryfonami.

-Patrzcie. Stał się ślizgonem i jak się zachowuje ?! Pewnie niedługo przyłączy się do Sami-Wiecie- Kogo, jeśli już tego nie zrobił. -mówił Ron do swoich towarzyszy.

Czarny odwrócił się do niego i powiedział poważnie:

-Oczywiście, że przyłączyłem się do Czarnego Pana. To przecież On wygra tą wojnę.

-Widzicie ? To zdrajca ! Śmieciojad !

-I kto to mówi, Weasley ? Zdrajca krwi.

-Ty...

-Co ? Uważaj na to co mówisz, bo mogę cię zaprowadzić, do jak ty to mówisz ? Mojego Pana.

Ron zbladł, ale warknął:

-Nie dam ci się przestraszyć.

-Ja cię nie straszę. Ja ostrzegam. -uśmiechnął się diabolicznie, a jego oczy zabłysły złośliwym blaskiem.

-Masz racje. Przyłącz się do tego mordercy. Zabił ci rodziców !

Harry przestał się uśmiechać.

-On nie zabił mi rodziców.

-A co z Dursleyami ? Ich też zamordował.

Potter zaczął się szaleńczo śmiać.

-Nawet jeśli, to jestem mu wdzięczny. Mieć za krewnych mugoli. -wypluł ostatnie słowo.

-Harry ? -zaczęła niepewnie Hermiona. -To było twoje wujostwo. Jak możesz się tak zachowywać.

-Powiem ci jak. Katowali mnie w każde lato. Bili do nieprzytomności, głodzili. Wzorowa rodzinka, a ten starzec Dumbledore o tym wiedział. Ukrył, że mam inną rodzinę. Moje życie to jedno wielkie pasmo kłamstw. Głownie prze tego dropsiarza.

-Harry. My nie wiedzieliśmy...

-Jaka rodzina ? -przerwał jej Ronald.

-Nie musisz tego wiedzieć Weasley.

-To u niej spędziłeś wakacje.

-No proszę. Nie wiedziałem, że umiesz łączyć fakty Wiewiórze. -zakpił Harry.

-To dlatego się tak zachowujesz. Twoi krewni to ślizgoni ?

-W rzeczy samej. Dzięki nim przejrzałem na oczy. Zobaczyłem jakim plugawym domem jest Gryffindor, jak splugawiłem imię przodków będąc gryfonem.

-Zamknij się podły ślizgonie ! -wrzasnął rudy.

Czarnemu zadrgała warga. Wszyscy ślizgoni jednocześnie cofnęli się. Widzieli co stało się z trzema chłopakami z siódmej klasy w Pokoju Wspólnym. Gryfoni spojrzeli się nic niewidzącym wzrokiem na oczy uczniów Domu Węża i ujrzeli w nich strach. Coś musiało być nie tak. Harry powoli podszedł do Wesleya, a ten padł przed nim na kolana. Po chwili wszyscy usłyszeli jego krzyk.

-Nigdy więcej nie waż się mnie obrażać, bo to co teraz czujesz będzie niczym przy tym co ci zrobię.

Przerwał klątwę, a Ron zerwał się na równe nogi.

-Ty śmierciożerco ! Jesteś Jego warty !

-Co to za krzyki ? -zapytał wysoki mężczyzna o brązowych włosach.

Wszyscy odwrócili się w jego stronę.

-On się na mnie rzucił ! -powiedział rudy, wskazując na Pottera.

-Czy to prawda ? -spytał nauczyciel.

-Obawiam się, że Wesaley mógł doznać wstrząsu, gdy upadł, bo potknął się o swoją przydługą szatę. -odparł spokojnie Harry, a wszyscy bojąc się go przytaknęli.

-Panie Weasley proszę iść do Skrzydła Szpitalnego.

-Ale...

-Już.

Ron z nietęga miną odszedł.

-Proszę wejść do klasy.

Uczniowie wykonali polecenie i usiedli w ławkach.

-Nazywam się Ragnar Maglen. Jestem nowym nauczycielem od Obrony przed Czarną Magią. Na początku chciałbym sprawdzić wasze umiejętności. -mówiąc to wyczarował manekina na środku klasy. -Ustawcie się w kolejkę. Będę wam podawał zaklęcia, które macie rzucić.

Niektórym szło dobrze, a innym trochę gorzej. Przyszedł czas na Harry'ego.

-Oszałamiające. -powiedział Ragnar.

-Drętwota.

-Rozbrajające.

-Expelliarmus.

-Paraliżujące.

-Petrificus totalus.

Nauczyciel stwierdził, że chłopak radzi sobie całkiem nieźle, dlatego chciał go sprawdzić. podając coraz trudniejsze zaklęcia.

-Zamrażające.
-Duratus.

-Oślepiające.

-Obscuro.

-Dezorientujące.

-Confundus.

-Odpychające.

-Expulso.

-Dobrze panie Potter. Widzę, że ma pan wielką wiedzę na temat zaklęć.

Harry wrócił zadowolony do szeregu. Reszta zajęć szybko mu minęła, więc wrócił do dormitorium. Spojrzał na zegarek. Była 17:50, a o osiemnastej jest zebranie. Zerwał się z fotela i wybiegł z pokoju. Po drodze spotkał Dracona.

-Gdzie idziesz ?-zapytał.

-Nieważne, a ty ?

-Do profesora Snape'a.

No tak, przecież Draco nie może sam się teleportować. Malfoy skręcił w lewo, a Harry pobiegł dalej. Wyszedł z zamku i skierował się w stronę Zakazanego Lasu, skąd się deportował. Pojawił się w swoim pokoju. Zdjął z siebie zaklęcie, tak aby widać było jego prawdziwy wygląd. Szybko ubrał ciemnozieloną szatę i założył srebrną maskę, żeby nikt go nie rozpoznał. Poszedł w stronę sali do obrad. W środku już czekał Voldemort...

__________________________________

Przepraszam, że tak długo, ale miałam brak weny :c

Harry Potter i Nieznana PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz