Rozdział 18. Liebster Awards #5

11.7K 538 254
                                    


W tym samym czasie z Zakazanego Lasu wyszło około trzydziestu śmierciożerców, w tym Wewnętrzny Krąg. Przed nimi dumnie kroczył Voldemort w swojej wężowej postaci.

Harry powoli zaczął się cofać w jego stronę. Po chwili stał już obok Czarnego Pana z zadowolonym uśmiechem.

-Nie sądziłem, że będziesz sprawdzał swojego Złotego Rycerzyka, Dumbledore. -zironizował Riddle.

-Co mu zrobiłeś, Tom? -zapytał dyrektor udając troskę.

-Nic. Chłopak sam z własnej woli się do mnie przyłączył. -wyszczerzył swoje żółte zęby w uśmiechu.

-Harry nigdy by tak nie postąpił. Imperius, jakiś eliksir czy czarna magia?

-Zapewniam, że mam trzeźwy umysł, dyrektorze. -odparł za czarnoksiężnika, Potter.

-Dlaczego, Harry? Dlaczego porzuciłeś Jasną Stronę?

-A czy "Jasna Strona" kiedykolwiek coś dla mnie zrobiła? Nie. Lord Voldemort miał mi do zaoferowania więcej. Wy nie macie tego, czego bym pragnął.

-Czego? -zapytał ze smutkiem Albus.

-Potęgi i władzy. Możecie mi to dać?

Cisza.

-Harry... Jesteś w stanie mordować niewinnych? Zbijać?

-Jeśli taka jest cena mocy to jestem gotów ją zapłacić. -odparł. -Jestem ciekaw czy za pierwszym spotkaniem zobaczyłeś we mnie to co w Voldemorcie, Dumbledore? Czy zajmowałeś się mną, nie chcąc popełnić tego samego błędu?

-Nie jesteś taki jak Tom, chłopcze. On jest czystym złem, a w Tobie widzę dobro. Pochodzisz z rodziny jasnych czarodziei.

-Nie... Jestem dziedzicem Slytherina, a w moich żyłach płynie krew Blacków, Averych i Rosierów. To, że mam na nazwisko Potter nic nie oznacza.

-"Chodźmy stąd." -powiedział telepatycznie Voldemort do zielonookiego.

Harry wyciągnął różdżkę i skierował ją ku górze. Ostatni raz omiótł wzrokiem szkolne błonia i wypowiedział zaklęcie.

-Morsmordre.

Następnie wszyscy śmierciożercy wraz z Tomem i Harrym teleportowali się.

***

-Czas rozpocząć przygotowania do wojny.

-Racja. -zgodził się Harry. -Trzeba również zaplanować bitwy.

-A myślałem, że przez chwilę odpocznę. -żalił się Riddle.

-Trzeba było nie zostawać Czarnym Panem. -zaśmiał się Wybraniec. -Powróćmy jednak do tematu. -odchrząknął. -Warto by było podszkolić śmierciożerców i nauczyć ich zgranych ataków i schematów walki.

-Dobry pomysł. Ty się tym zajmiesz.

-Dlaczego ja? - zapytał.

-Ponieważ to był twój pomysł. -odparł Voldemort.

Harry westchnął cierpiętniczo i wstał.

-Idę się wyspać. Prawdopodobnie to ostatnia noc, którą prześpię spokojnie.

Wyszedł z pokoju, odprowadzany wzrokiem towarzysza.

***

Harry Potter i Nieznana PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz