-Jeszcze raz! -krzyknął Harry.
Śmierciożercy po raz kolejny rzucili klątwę miażdżącą organy wewnętrzne.
-Dość! Żaden nie potrafi zrobić tego poprawnie! Macie to poćwiczyć i pokazać poprawnie rzucony czar na następnym spotkaniu! Czy to jasne?!
Skinęli głowami, niezdolni do wypowiedzenia choćby jednego słowa. Od rozpoczęcia zajęć z Potterem, szybko przekonali się, że jest on równie straszny i przerażający co Czarny Pan, a metody jego nauczania były sadystyczne. Śmierciożercy bali się choćby ruszyć palcem bez wyraźnego rozkazu.
Teraz wiedzieli, dlaczego chłopak zyskał taką sympatię ich Pana. Oboje byli mroczni do szpiku kości, ale mieli w sobie coś, dzięki czemu pragnęło się za nimi podążać i wykonywać ich polecenia. Byli w pewien sposób "atrakcyjni" magicznie.
Gdy byli w pobliżu dało się wyczuć w powietrzu magię, tak ciemną, ale jednocześnie pociągającą. Władali nią tak, jakby byli z nią jednością i tak faktycznie było. Nikt nie mógł zaprzeczyć, że Harry Potter przypomina, ba jest prawie, że idealną kopią Toma Riddle'a.
-Możecie iść. -powiedział i wszyscy będący w pomieszczeniu deportowali się z widoczną ulgą na twarzach.
"Banda nierobów"- pomyślał.
Postanowił, że odwiedzi Voldemorta w jego gabinecie, skoro miał "tydzień wolnego". Prowadził lekcje dla śmierciożerców, musiał wysłuchiwać raportów i wydawać polecenia podwładnym.
Ruszył do wyznaczonego sobie celu, w duchu odpychając od siebie myśl, że jeszcze tylko 3 dni będzie miał tyle wolnego.
Zapukał do ciężkich, czarnych drzwi i czekał na jakiś dźwięk. Z doświadczenia wiedział, że lepiej nie wchodzić do gabinetu Voldemorta bez wcześniejszego uprzedzenia.
-Wejść. -powiedział głośno osobnik znajdujący się w pokoju.
Przekroczył próg i dokładnie zamknął za sobą drzwi. Nie czekając na reakcję Czarnego Pana opadł na miękki fotel, znajdujący się przed jego biurkiem.
-Jak lekcja Czarnej Magii? -zapytał Tom.
-Ci nieudacznicy nie potrafią rzucić prostego zaklęcia miażdżenia organów. -żalił się czarnowłosy. -Jak wypełnianie papierków? -uśmiechnął się złośliwie.
-Całkiem dobrze. -odparł kąśliwie czarnoksiężnik.
Chciał coś dodać, ale zdekoncentrował go dźwięku stukania w szybę. Oboje spojrzeli w jej stronę i ujrzeli dużego puchacza. Harry wstał i wpuścił go do środka. Sowa wyciągnęła w jego kierunku nóżkę z przywiązanym pergaminem i upuściła kopertę trzymaną w dzióbku na stół.
Zielonooki spojrzał pytająco na Czarnego Pana, ale ten się nie odezwał. Chwycił więc różdżkę i zaczął sprawdzać przesyłki. Jego zaklęcia nie wykryły żadnych bomb, klątw czy innych pułapek. Złapał za pergamin i rozwinął go.
"Drogi Harry.
List obok jest od bardzo bliskiej Ci osoby.
Otwórz go.
Albus Dumbledore."
Otworzył drugą wiadomość i zaczął czytać. Gdy skończył, kartka wypadła mu z dłoni. Czarny Pan podniósł ją i przebiegł wzrokiem po tekście.
-Stary manipulator. -syknął. -Harry...
Chłopak spojrzał na niego nieprzytomnie.
-Harry, nie możesz tam iść. Rozumiesz?
-Wiem, że to pułapka. -powiedział cicho. -Ale to jest pismo Łapy, a na końcu napisał coś, czego nikt inny nie mógł wiedzieć, nawet Dumbledore.
-Nie mówiłem, że twój ojciec chrzestny nie żyje. Być może ten irytujący dropsiarz ukrył przed tobą fakt, że wyciągnęli go zza zasłony lub jakimś sposobem nie umarł.
-Chciał to potem wykorzystać. -przytaknął Wybraniec. -Na przykład w takiej sytuacji. Jakie to ironiczne. Gdy już się przyzwyczaiłem i ułożyłem sobie nowe życie... -urwał.
-Wymyślimy coś. Na razie idź się położyć i wypocznij.
Harry skinął głową i już po chwili zniknął z gabinetu.
CZYTASZ
Harry Potter i Nieznana Przepowiednia
FanfictionCałe życie Harry'ego wywraca się do góry nogami. Odkrywa kłamstwa Dumbledora. Dowiaduje się o swoim pochodzeniu. Poznaje przepowiednię. Co naprawdę wydarzyło się w Dolinie Godryka? Kto jest jego prawdziwym wrogiem? Okładka wykonana przez dianaa_98