Rozdział 12.

12.2K 736 88
                                    

Harry czuł się znakomicie. Miał dzisiaj jeszcze dwie godziny Obrony i wolne. Weekend. Stał przed klasą. Czekał na resztę ślizgonów. Nagle podszedł do niego Weasley.

-Jak tam Potter u twoich przyjaciół śmierciożerców?

-Bardzo dobrze... Ostatnio mieliśmy świetny wypad na wioskę.

-Podły ślizgon.

-Wolę być podłym ślizgonem, niż tchórzliwym gryfonem.

Ron zarumienił się ze złości.

-Kiedyś nim byłeś. -wysyczał przez zaciśnięte zęby.

-Wtedy nie znałem swojej przeszłości.

-Jakiej przeszłości?! Jesteś sierotą, bez talentu. Masz tylko sławę i nic więcej.

Harry zacisnął pięści.

-Impetum mentis!-krzyknął.

Wdarł się do myśli Ronalda i pokazywał mu jego najgorsze koszmary i lęki. Ten złapał się za głowę i wrzasnął:

-Przestań!

-Ron... Co się dzieje? -zapytała przestraszona Hermiona.

-On cię nie słyszy. -oświadczył Harry.

-Co mu zrobiłeś? -zasyczała.

-Mały atak umysłowy. Nie martw się nie skończy w psychiatryku. Chyba... -zaśmiał się diabolicznie.

-Przestań !-krzyknęła. -Co się z tobą stało?

-To co zawsze było. Widzieliście tylko moją maskę... Grzeczny, idealny zbawca świata. Piesek Dumbledora...

-Nie mów tak! On chce twojego dobra!

-Dobra ? -prychnął. -Powiedział wam coś o przepowiedni? O tym, jak Dursleyowie mnie katowali? Jak możesz mu ufać?

Hermiona otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła.

-No właśnie. -zamyślił się i dodał. -Ja się nie zmieniłem. Dumbledore ukrywał przede mną prawdę... O mnie, o rodzinie, przeznaczeniu... Powiedz jak zaufać lub wybaczyć komuś, kto zataił przed tobą fakty, karmił kłamstwami, by stworzyć sobie idealnego rycerzyka... -powiedział gorzko.

Oczywiście udawał.

-Harry. Ja nie wiedziałam. Wy-Wybaczysz mi? -zapytała niepewnie.

-W imię tych pięciu lat razem. -podał jej rękę.

Ona przyjęła ją i lekko się uśmiechnęła. Ta Granger może się jeszcze przydać... Po chwili pojawił się nauczyciel i wprowadził ich do klasy.

***

Siedział na obiedzie. Przez dłuższy czas wpatrywał się na puste krzesło Mistrza Eliksirów. Dyrektor wstał.

-Profesor Snape wyjechał w sprawach służbowych. W tym czasie zastąpi go Horacy Slughorn, który przybędzie dziś wieczorem na kolację.

Harry prychnął. Słyszał o tym człowieku. Beztalencie. Kolejny pionek Dumbledora. Postanowił pogadać o tym z Tomem. Pomyślał, że wypróbuje nową umiejętność. Telepatię.

-"Wiesz, że od jutra eliksirów uczył będzie Slughorn?"

-"Ten starzec? Pamiętam go z lat mojej młodości. Należałem do jego Klubu Ślimaka." -zaśmiał się Voldemort.

-"Chciałbym jakoś uprzykrzyć mu życie." -Harry uśmiechnął się diabolicznie, choć wiedział, że Riddle tego nie widzi.

-"Jesteś bardzo do mnie podobny. Nie tylko z zachowania, również z wyglądu. Mógłbyś pobawić się jego wspomnieniami."

-"Ciekawa propozycja. Jak miałbym to zrobić?"

-"To bardzo proste. Przekaże ci wspomnienia z nim związane, a ty możesz się zachowywać tak samo w podobnych sytuacjach. Nie będzie to trudne, gdyż jak mówiłem jesteś prawie, że moją kopią."-zaśmiał się w myślach.

-"Dobry pomysł. Wpadnę dziś wieczorem."

Zakończył połączenie. Będzie się działo...

_______________________________

Wybaczcie, że tak późno, ale brak weny. Do zobaczenia z następnym rozdziałem ;)


Harry Potter i Nieznana PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz