Rozdział 6.

15.4K 840 497
                                    

Z okazji tego, że ostatnio Was zaniedbałam rozdziałek gratis ;) ... Możecie również zostawić komentarze. Chcielibyście, żeby Harry w przyszłości jawnie opowiedział się za stroną Czarnego Pana ?

__________________________________________________________________

Smok-Draco i Harry-Czarny siedzieli w pokoju wspólnym Slytherinu. Nagle podeszli do nich trzej siódmoklasiści. Uśmiechnęli się złowrogo.

-To nasze miejsca. -powiedział jeden z nich.

-Jeśli nie widzicie to rozmawiamy. -odpowiedział brunet.

-Zamknij się Potter ! Myślisz, że jak jesteś w naszym domu to coś się zmieni ?!

-Tak myślę. -odpowiedział pewnie.

Starsi uczniowie wyciągnęli różdżki. Draco się przeraził i natychmiast wstał. Harry jednak nie ruszył się z miejsca.

-Nauczymy cię pokory, szczeniaku !

Zamachnęli się, by rzucić klątwy, ale nagle padli na ziemię z krzykiem. Potter już nie siedział, tylko stał i patrzył na nich. Kiedy zebrani zobaczyli jego oczy przerazili się. Były krwisto czerwone. Harry przerwał zaklęcie.

-Przeproście. -powiedział.

-Nigdy. -warknął potężnie zbudowany szatyn.

Potomek Slytherina rzucił bezródżkowe Culter. Na ich ciele pojawiły się głębokie rany. Potem szarpnął ich do góry telekinezą, tak, że wisieli kilka centymetrów nad ziemią.

-Mnie się nie sprzeciwia. -warknął.

-Błagam. -szepnął najbardziej zraniony.

Rzucił nimi o ścianę i warknął:

-Ma jeszcze ktoś do mnie jakąś sprawę ?

Wszyscy się odwrócili, a on poszedł do swojego dormitorium, które dzielił z Draco. Nie wiedział co się z nim stało. Poniosło go. Ich cierpienie sprawiało mu przyjemność. Zdecydował, że napisze o tym do Voldemorta.

                    Przepraszam, że tak, bez wstępu, ale nie wiem co się ze mną dzieje. Trzej chłopacy mnie obrazili i ledwo uszli z życiem po tym co im zrobiłem. Podobno moje oczy zmieniły się wtedy na czerwone. Myślę, że będziesz wiedział o co chodzi.

                                                                                         Harry.

Przywiązał list do nóżki Hedwigi i powiedział:

-Wiesz do kogo.

Sowa odleciała, zostawiając go samego. Usłyszał pukanie do drzwi.

-Proszę. -krzyknął.

To był Draco.

-Wszystko w porządku ?-zapytał.

-Nie. -odpowiedział zgodnie z prawdą zielonooki.

-Co to było ? Tam na dole ?-spytał niepewnie blond włosy.

-Ja... Sam nie wiem. -usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach.

Draco podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu.

-Czarny, ważne, że cię popamiętają.

Chłopak spojrzał na niego niepewnie i gdy jego oczy spotkały się z srebrnymi tęczówkami ślizgona uspokoił się trochę.

-Masz rację. Zamierzam rządzić Slytherinem. -rzekł wojowniczo.

-Takiego Pottera znam... od paru godzin. -uśmiechnął się Malfoy.

Chwilę rozmawiali o wydarzeniach z dzisiejszego dnia, potem położyli się i zasnęli. W nocy obudziło Harry'ego stukanie do okna. To była Hedwiga. Wstał cicho z łóżka i odwiązał liścik od sowy.

                       Dobrze, że mi o tym napisałeś. Aportuj się do Riddle Manor za kilka minut.

                                                                                                                                   Voldemort.

Harry szybko się ubrał i nie zauważając spojrzenia, ciągle jeszcze nieprzytomnego Dracona, wyszedł z dormitorium. Szedł szybkim krokiem. Po paru minutach, gdy minął bariery, deportował się. Pojawił się w salonie, gdzie czekał na niego Czarny Pan.

-Chodź. -powiedział.

Potter bez słowa ruszył za nim. Po chwili znaleźli się w dużym, ciemnym pomieszczeniu.

-Harry... -zaczął Voldemort. -Zacząłeś przechodzić przemianę.

Widząc nic nierozumiejące spojrzenie chłopaka, mówił dalej.

-Każdy czarodziej, który zaczyna używać czarnej magii ją przechodzi. Twoja dusza nie chce w pełni pogodzić się z mrokiem, który się w niej znajduje, aż w końcu dochodzi do krytycznego momentu. Niedoświadczony człowiek może sobie z tym nie poradzić... Jednak uważam, że jesteś na tyle silny, by tego dokonać.

-Po co mnie tu przyprowadziłeś ?

-Widzisz, gdy ja przechodziłem przemianę, rozwaliłem pół sierocińca. Na szczęście wszystko to jakoś zamaskowałem. Sęk w tym, że twoja uwalniająca się moc będzie chciała zniszczyć wszystko co stanie jej na drodze.

Harry zrozumiał do czego Voldemort zmierzał.

-Rozumiem. Ile to będzie trwać ?

-Mamy w sobie tyle samo magii. Mnóstwo. U mnie... Trwało to cały dzień.

Chłopak skinął głową, a Czarny Pan wycofał się do drzwi.

-Poradzisz sobie. -rzucił na odchodne i zamknął szczelnie pomieszczenie.

Harry został w ciemnościach sam...

Harry Potter i Nieznana PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz