Rozdział 23.

9.2K 652 103
                                    


Walczył z Dumbledorem już kilka minut. Harry niechętnie musiał się przyznać, że starzec jest silny magicznie. Chłopak zrobił zgrabny piruet, unikając zaklęcia oszałamiającego.

-Tylko na tyle cię stać? -sarknął zielonooki.

-Megsio!

Niebieski płomień pomknął w kierunku bruneta. Ten zatrzymał go, wyciągając przed siebie rękę.

-Sectumsempra. -powiedział od niechcenia, trafiając Dumbledora w ramię.

Starzec zachwiał się, tracąc koncentrację. "Idealnie" -pomyślał Harry. Podniósł swoją różdżkę do góry. Miał już wypowiedzieć zaklęcie uśmiercające, gdy...

- Koube Espas.

Poczuł uderzenie w plecy. Jego oczy otworzyły się z szoku. Jak mógł go nie zauważyć? Odwrócił się powoli. Za nim stała odziana w czerń postać. Severus Snape. Uśmiechnął się do niego wszechwiedząco. Harry kaszlnął i wypluł trochę krwi na posadzkę.

-Zaplanowaliście to. -charknął.

Snape skinął głową, patrząc na niego czujnie. "Skończę to co zacząłem" pomyślał Harry.

-Avada Kedavra. -rzucił klątwę w stronę niczego niespodziewającego się Dumbledora.

Ciało starca upadło na ziemię. Misja zakończona. Zielonooki wykrzywił usta w słabym uśmiechu, który bardziej przypominał grymas bólu. Poczuł jak mięsnie odrywają mu się od kości, a skóra zamienia się w pył. Przygryzł wargę, po brodzie pociekła mu krew.

-Gratuluję. -szepnął, ostatkiem sił.

Następnie zniknął w srebrnym blasku, a pozostał po nim tylko szary pył.

Do Wielkiej Sali wpadli śmierciożercy z Voldemortem na czele.

-To koniec. -powiedział cicho Snape. -Nie udało się... Albus...

Wtem Riddle wszystko zrozumiał. Ich plan był inny. Starzec miał przeżyć, by go pokonać, ale niestety Harry zabił go przed swoją śmiercią. Wyciągnął różdżkę w kierunku Snape'a.

-Crucio.

Mężczyzna upadł na ziemię, wrzeszcząc.

Tom jest teraz jedynym Czarnym Panem. Ten świat będzie jego. Tom spojrzał na wschodzące słońce, a jego blada twarz oblana została ciepłymi promieniami.

-Stworzę świat o jakim marzyliśmy. -powiedział w przestrzeń.

Śmierciożercy zrozumieli, że Harry Potter nie żyje. Bella załkała głośno, przytulając się do Rudolfusa. Lucjusz spuścił nisko głowę, a jego żona ukryła swoją twarz w szczupłych dłoniach. Draco zaś stał jak sparaliżowany. Harry? Ten Harry? Ślizgon, z którym zdążył się zaprzyjaźnić? Ten, który znajdował się na szczycie hierarchii Slytherinu? Po policzku spłynęła mu jedna samotna łza. "Harry. Nie zapomnę" -pomyślał, uśmiechając się smutno.

Tom podniósł swoją cisową różdżkę do góry. Wszyscy zrozumieli o co chodzi. Unieśli także swoje.

-Za Harry'ego Jamesa Pottera! Największego czarnoksiężnika wszechczasów! -krzyknął Riddle.

-Za naszego pana!

W stronę wyrwy w suficie poleciały setki niebieskich promieni. Płomieni wdzięczności. Płomieni smutku. Płomieni przyjaźni.

Harry Potter i Nieznana PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz