5 - They knows

791 32 10
                                    

Powoli otworzył powieki, mrugając kilkukrotnie na paskudnie jaskrawe światło, które brutalnie poraniło jego wrażliwą na błysk powiekę swym intensywnym strumieniem bieli. Czuł się, jak śmieć, zupełnie osowiały, pozbawiony pamięci, czy imienia z dłońmi, ramionami, ciałem tak obolałym, iż oddychanie sprawiało mu największe cierpienie. 

Aż nagle do niego dotarło.

Zemdlał. Zemdlał tuż po występie w ramionach swoich przyjaciół... zrujnował występ, kilkukrotnie popełniając z pewnością zauważalny błąd. Zawiódł tych, którzy pokładali w nim wszelkie nadzieje. Zranił ich.

Dopadło go przytłoczenie, sprawiając, iż jęknął na słone łzy, które nagromadziły się pod jego agonalną powieką, grożąc wypłynięciem.

-Sannie? Chłopaki obudził się - Zawołał głos znajomy, jednak szybko zaginął w nieokiełznanym szumie i pisku w jego uszach. Uniósł ociężałe ramiona do oczu, szybko kryjąc swe łzy pod drżącymi dłońmi.

-Oh Sannie - Wooyoung. Jego głos przedarł się przez każdą osowiałą komórkę mężczyzny, szczególnie, kiedy dłonie delikatnie chwyciły jego ramiona, ciągnąc go ku górze. Nie buntował się, gdy chłopiec przyciągnął go do swej piersi, pozwalając mu odpocząć i ukryć rozpacz... zawód samym sobą, aż brzydki szloch nie wymknął się z jego ust - Nie płacz. Dobrze się spisałeś. Naprawdę dobrze ci poszło, Sannie - Jednak ten nie potrafił odpowiedzieć, pochylając skroń, aby ukryć swoje łzy w zagięciu szyi młodszego przyjaciela.

-San - Niemal wzdrygnął się, na dotyk dłoni na swym barku, szybko rozpoznając ją jako Hongjoonga, gdy mężczyzna powoli i delikatnie zaczął malować niewidoczne dla ludzkiego oka kółka, kojąc wyczerpane ramię - Jestem z ciebie dumny - Wyszeptał nagle, zupełnie zaskakując Sana w śmiałości swych przekonań.

-A-ale ja... - Choi uniósł skroń, spoglądając na swojego przywódcę z oczami pełnymi rozlanych łez, jednak ten uśmiechnął się jedynie smutnym wyrazem, czule obejmując jego policzka w swe dłonie, aby łagodnie otrzeć ciepłe ślady.

-Zrobiłeś wszystko bardzo dobrze, oprócz tego, że za bardzo na siebie naciskałeś w ostatnich dniach - Wyszeptał, jednak jego głos nie niósł za sobą zła, wściekłości, czy dziwnego niepokoju. Był spokojny i kojący, choć słowa nieco rugały młodszego przyjaciela, wciąż ciasno objętego w ramionach Wooyounga - Dlaczego to robisz? Nie musisz nam mówić, jeśli nie chcesz, ale...

-San - Jung nagle przerwał wypowiedź lidera, odsuwając się od wspomnianego mężczyzny, nim sam spojrzał wprost w zapłakane oczy - Czas im powiedzieć. Obiecuję, że cie nie odrzucą, ale... ja nie dam rady sam - Wyznał z zupełną pewnością, ciesząc się, iż nikt nie przerwał im chwili bliskości swym zaskoczonym zdaniem. Niestety dostrzegał wahanie w oczach swego przyjaciela, który pogrążał się coraz to bardziej w swej chorobie, więc bezranie spojrzał na Yunho, któremu zdążył wytłumaczyć.

-Sannie, Young ma racje - Mruknął nagle najwyższy, ponownie zaskakując Sana, który spojrzał na niego z niedowierzaniem. Młodszy nie mógł jednak uwierzyć w słowa tak spokojne i troskliwe... jak gdyby najwyższy się go nie wstydził? Czy była taka możliwość?

-Nie zamykaj się w swojej głowie - Błagał nagle Wooyoung, ocierając więcej wyschniętych łez - Pomogę ci, zawsze to zrobię, zawsze będę przy tobie, ale... musisz zacząć. Musisz powiedzieć te pierwsze słowa - Obiecał, delikatnie przeczesując luźne, nieco mokre i twarde od żelu loki starszego, powoli pieszcząc jego obolałą od bólów głowy skroń.

San z przerażeniem uniósł spojrzenie, podążając po ciałach swoich przyjaciół. Każdy patrzył na niego z podobną troską i wyczekiwaniem, sprawiając, iż poczuł się nieco pewniej... jednak co, jeśli ich troska zniknie? Co jeśli odwrócą się od niego, wiedząc, jak brudny on jest?

Your Puppet //SanxATEEZ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz