17. Let's clean you up

736 30 16
                                    

Tuż po śniadaniu, Mingi zadeklarował, że zaniesie Sana ponownie w stronę łazienki, aby ten mógł rozkoszować się chwilą spokoju w ciepłej wannie pełnej uprzejmej wody

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tuż po śniadaniu, Mingi zadeklarował, że zaniesie Sana ponownie w stronę łazienki, aby ten mógł rozkoszować się chwilą spokoju w ciepłej wannie pełnej uprzejmej wody... Cóż, choć taki był pierwotny zamysł. W teorii zaś okazało się, iż Wooyoung nie zamierzał upuścić jasnych czterech ścian ich wspólnej przestrzeni. Powoli padając na kolana z tyłu starszego mężczyzny.

-Oprzyj się na umywalce, Sannie, zamierzam wyciągnąć twój piękny ogonek - Choi poczuł niewielki strach na myśl, iż znów będzie tak boleśnie pustym po wszystkim, co się dziś stało, choć wciąż było jeszcze tak wcześnie rano. Nie mógł jednak pozwolić sobie teraz na takie zwątpienie, gdyż wiedział, że jeśli tylko będzie tego potrzebować, zawsze... a przynajmniej w większości będzie z nim ktoś, kto spełni jego nie tak skromne oczekiwania.

Pocieszony tym faktem, był posłuszny, opierając się na taflach umywalki, aby dać Wooyoungowi pełny dostęp do jego tyłka, nim spojrzał na siebie w lustrze. Niegdyś było dla niego ciężkim wpatrywać się tak w swoje odbicie, jednak tym razem czuł pewnego rodzaju satysfakcję. Osiągnął tak wiele. Był z tego dumny. Tak wiele osób go kochało w sensie i fizycznym i czysto płatniczym. Tak wiele osób mu ufało i szczerze o niego dbało.

Poczuł się słabym na swoich nogach, zamykając powieki, aby skupić się na nierównym oddechu. To było tak wiele dla niego, ponieważ nigdy nie sądził, iż ktokolwiek znów zaakceptuje jego "inność", jeśli tak mógł to określić. A jednak znalazł tak wiele kochających osób, którym mógł w tej chwili w pełni zaufać i powierzyć im swoje ciało, wiedząc, iż nie są jedynie zapatrzeni w siebie. Każdy z nich bowiem będzie jawnie o niego dbał i troszczył się, nawet, jeśli będą szli w lekką oschłość, czy udawanie agresywnych.

Sanowi głupio było to po raz drugi przyznać na głos, lecz uwielbiał być traktowany, jak dziwka. Kochał to, jak czuł się poniżony, stłamszony, czy wykorzystany, aby w następnej chwili rozkoszować się czułością i miłością, którą oni ofiarowali mu tak dobrze. Nikt bowiem nie chciał go zranić. Wręcz przeciwnie, dbali o niego, jakby był niesamowitym skarbem, o którego należy dbać w nieskończoność, aby ten nie stracił swoich walorów piękna.

San wrzasnął zaskoczony, kiedy długi ogon został wyrwany gwałtownie, przywracając jego umysł do teraźniejszości i zmuszając, aby znów spojrzał na swoją twarz. Nie widział już słabego dzieciaka ze szkoły, który bał się poruszyć, iż zrobi coś źle. Widział mężczyznę, który pławił się może nieco zbyt bardzo w swej akceptacji, ale był dumny z siebie.

Mógł nawet stwierdzić zapewne po raz pierwszy w swym życiu, iż jest ładny... Może nie tak, jak jego Hyungs - jak sądził - ale nie był tak zły, szczególnie teraz, kiedy jego biała skóra była pokryta grubymi kroplami potu, a niekiedy nawet białą wilgocią, z włosami zmierzwionymi od snu i uścisku na nich, oraz oczami wypoczętymi, pławiącymi się w owocnej nocy.

Czuł, jak wszystko, co trzymał tak ciasno i zaborczo w swym środku zaczyna teraz powoli spływać po jego udzie w dół, tworząc niemal mleczną drogę po zaledwie nieco muśniętej przez tegoroczne słońce skórze... a przynajmniej tak było do czasu, nim poczuł długi, wilgotny język, podążający tak gładko w górę jego nogi, aby zlizać absolutnie wszystko, niemal do sucha, gdyby nie to, co pozostawił naturalnie po sobie.

Your Puppet //SanxATEEZ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz