13. Like oreo

1K 31 17
                                    

Mingi pozwolił mu złapać swobodny oddech na jego piersi, rozkoszując się przyjemnym ciepłem, które płynęło z drugiego ciała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mingi pozwolił mu złapać swobodny oddech na jego piersi, rozkoszując się przyjemnym ciepłem, które płynęło z drugiego ciała. Chłopak nawet nie ocierał swych łez, pozostając tak wtulonym, i w pełni odkrytym, by każdy, kto odważyłby się teraz przemknąć do ich dusznego pokoju, zapewne zamarłby na grzeczny widok nagich, krągłych pośladków i rozciągniętej tak ładnie dziury, by pomieścić stabilną, znów nieco twardą długość. Song wiedział zaś, iż nigdy nie zamknął zamka ich pomieszczenia, a nadchodziła godzina, gdzie sześciu innych napalonych mężczyzn mogło wejść i dołączyć do nich w każdej chwili... cóż, a przynajmniej pięciu.

To było bolesnym, oglądać jego starszego przyjaciela, który walczy ze łzami na brak akceptacji i szczerze nikt z nich nie rozumiał, dlaczego Yeosang nie potrafił zrozumieć tego prostego faktu, iż każdy ma swoje wymagania, a San wciąż będzie tym samym mężczyzną, którego tak uwielbiali, pomimo iż niekiedy zostanie tak dobrze wypieprzony... Choć była to duża zaleta, jak przyznał Hongjoong. Byli młodzi i dojrzewali, potrzebowali więc odskoczni od zachowania ich nienaruszonego wizerunku, więc ich lider szukał tej sposobności już od jakiegoś czasu. Nie mogli jednak nikogo zatrudnić z obawy, iż wyda ich i opowie światu coś... co, cóż jest naturalne, ale bolesne dla wielu ich fanów.

Siłą rzeczy byli jedynie zwierzętami w wieku, który wymagał przyjemności, a San był ich wybawieniem w tej chwili.

-O czym tak myślisz? - Wymruczał Choi w jego pierś, powoli unosząc swoją głowę i... był tak piękny z oczami wciąż zamglonymi od ustępującego widma orgazmu i łzami ostałymi tak licznie na jego bladych policzkach. Jego pasma były zmierzwione i nierówne... cóż, nie było to zaskakujące, gdyż zapewne nie pozbyły się jeszcze wszelkiego lakieru.

Duża dłoń powoli przemknęła po pasmach, gładząc je i rozrywając delikatnie.

-O tobie. Jak idealny jesteś dla nas - Wyszeptał zgodnie z prawdą, nie kryjąc jej, choć ich policzki zapłonęły wstydliwym różem - Cieszę się, że nam powiedziałeś, wiesz?

-Ja też... Teraz czuję się lepiej - Wyznał chłopak, pochylając się do przodu, by uchwycić usta młodszego w powolnym, namiętnym pocałunku, pozwalając Mingiemu przejąć inicjatywę, by ten wpierw ssał beztrosko jego wargę, aż zaczęła puchnąć pod naciskiem jego ust, zanim powoli wsunął język do słodkiego ciepła, podejmując krótką i wygraną walkę o dominację. Choi był idealnym we wszystkim, co robił, nawet w tej chwili, kiedy pozwolił mu badać z wolna jego usta, poznając każdy ich szczegół.

Kiedy oderwał się lekko, ciężkie oddechy wymknęły się z ich ust, ponawiając delikatne, choć wciąż łakome cmoknięcia i podgryzania, wyczekując chwili, kiedy podniecenie ponownie powróci do momentu, z którego nie ma już naturalnego powrotu... pozostaje jedynie im brnąć dalej i tak robili, aż cichy jęk nie wysapał błogiego "Zielony".

Mingi był ostrożny, poruszając biodrami w mokrej, wciąż ociekającej nim przestrzeni, czując, jak jego umysł wariuje na myśl, iż starszy był wypełniony nim niemal po brzegi, aż mokry dźwięk wypełniał powietrze za każdym razem, kiedy poruszał w górę i w dół swymi biodrami.

Your Puppet //SanxATEEZ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz