Felix wkroczył do szkolnej toalety. Plecak na szybkiego odrzucił na bok I podbiegł do jednego z pisuarów. Strasznie musiał się odlać. Nagle usłyszał za sobą cichy strzał.
- Kurwa Hyunjin! - wystraszony prawie że na śmierć zapiął rozporek spodni. - Od kiedy możesz sam wyłazić z lampy?!
- Praktycznie kiedy chcę. Nudziło mi się.
- Nie strasz mnie tak błagam cię. No już chowaj się bo zaraz ktoś tu wejdzie, a ty wyglądasz...sam wiesz jak.
- No jak?
- Jak habibi z Dubaju. Właź tam z powrotem.
- Ale tam jest nudno! Poza tym sam chciałeś żebym został na dłużej. - Hwang zaczął lamentować i krążyć wokół młodszego piegusa jak paw wokół samicy swojego gatunku.
- To było wczoraj, jak był Han! - Pisnął Lee co chwilę sprawdzając czy nikt nie idzie w ich stronę.
- Więc teraz mnie nie chcesz? - Hyunjin spojrzał na niego z wyżutem.
- Ja pierdole, wykończę się. Jasne, że cię chcę i potrzebuję, rzecz w tym, że akurat ten moment jest bardzo nie odpowiedni. Więc hyung bardzo cię proszę wróć do tej swojej zaczarowanej lampy i porozmawiamy w domu.
- No dobrze. Pa. - Hyunjin zniknął zostawiając po sobie lekką chmurę fioletowego dymu.
Felix sapnął. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. A raczej tak mu się zdawało...###
Większość lekcji strasznie się ciągnęła. Nauczyciele nie mieli żadnych ciekawych rzeczy do przekazania uczniom. Felix wolałby poświęcić ten czas na przykład na rozmowę z Hwang'iem. To byłoby sto razy lepsze niż jakieś wykłady na lekcji geografii.
Lee co chwilę spoglądał tylko na zegarek, w końcu doczekał się przerwy na lunch. Była ona dłuższa od wszystkich innych. Więc razem z Jisung'iem oboje zeszli na dół do stołówki. Może tutaj jedzenie nie było jakieś wybitne, ale było też zjadalne. Wciągnęli wszystko z talerzy rozmawiając przy tym, a nawet zaciągnęli się na deser.
###
W końcu dotarł do domu. I to z pomocą Han'a z resztą tak jak każdego innego dnia. Dzisiaj był ten dzień kiedy chciał wykorzystać swoje pierwsze życzenie. Podekscytowany wszedł do swojego pokoju i na sam start odrobił lekcje. Zajęło mu to jakieś 1,5 godziny.
Potem stwierdził, że jest głodny. Wywołał długowłosego z jego dziupli. Starszy pokazał mu się oczywiście w tradycyjny już sposób.
- Hyung, ty coś w ogóle jesz?
- Pewnie, że tak debilu. Odżywiam się jak każdy normalny człowiek.
- Aha - Felix przytaknął. Przecież on był D Ż I N E M. Nie był taki jak każdy normalny człowiek, ale te myśli zachował już dla siebie, nie chcąc urazić blondyna.
Felix przygotował więc Tteokbokki. Zaprosił Hwang'a do stołu i razem konsumowali. Gdy Lee skończył jeść w końcu poruszył temat do którego chciał przejść zaraz po powrocie do domu:- No więc hyung. Chciałbym wypowiedzieć swoje pierwsze życzenie.
Wtedy starszy odłożył pałeczki I wpatrywał się w oczy Yongboka czekając aż ten wypowie zalegające mu w gardle słowa.
- Chciałbym, żeby mój ojciec był zdrowy i w końcu wrócił ze szpitala. - Felix wypowiedział te słowa I przełknął ślinę.
Hyunjin klasnął w dłonie. W powietrzu uniosła się fioletowa mgła a Yongbok poczuł lekki wiaterek na swojej skórze. Mgła zaczęła robić się tak gęsta, że już po chwili Felix nie mógł dojrzeć blondyna.
W końcu fiolet opadł a on nie poczuł ani jednej zmiany ...- I co? Zadziałało?
- Sugerujesz mi, że nie wiem jak mam używać mojej mocy? Jasne, że zadziałało. Trzeba tylko trochę poczekać. - Żachnął się starszy ale zaraz złagodniał. - Jeśli mogę spytać, na co chory był twój ojciec?
Lee przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu po skończonej bitwie z myślami odpowiedział krótko:
- Na raka.
Yongbok wstał od stołu i zaczął pakować talerze I sztućce do zmywarki.
Hyun chyba nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Wstał I pomógł mu z naczyniami.
- Przykro mi. - podał Lix'owi jeden z talerzy.
- Dlaczego? Przecież go już wyleczyłeś prawda?
- Tak, ale na pewno dużo wycierpiał, tak samo jak ty i cała twoja rodzina.
- Ale już nie ma się czym martwić. - Felix uśmiechnął się promiennie I wtedy po raz pierwszy Hyunjin poczuł ciepło na sercu. Odwzajemnił uśmiech i szybko dokończyli robotę z naczyniami.- Chodź! - Lix pociągnął Hyun'a na górę.
- Boże, co ty chcesz znowu?
- Musimy zmienić twój look.
- Niby po co skoro i tak nie wyłażę z tej durnej lampy. - Jęknął długowłosy.
- Ale mógłbyś. Gdybyś wyglądał...no wiesz...normalnie to mógłbyś chodzić do mojej szkoły a nawet do mojej klasy. - Yongbok zmierzył ubranie starszego od góry do dołu.
- Nie możemy tego zrobić jutro? Zmęczony jestem troszkę.
- No dobrze. No to dobranoc! - Piegus pożegnał się ze starszym i zamknął się w łazience.
Mimo, że Hyunjin bardzo tego nie chciał, musiał wracać do swojej lampy. Do krainy gdzie było ciemno i gdzie był sam, bez żadnych przyjaciół i chociażby znajomych. Dlatego gdy jakiś Znalazca raz na kilka lat znajduje jego zaczarowany przedmiot Hwang staje się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemii. Z każdym poprzednim Znalazcą potrafił nawiązać jakąkolwiek więź. Ale TA więź, między nim a Lix'em była inna. Blondyn czuł, że to nie tylko znajomość na te kilka chwil i, że potrzebuję Felix'a po to by oświetlił mu drogę w ciemnym tunelu.
CZYTASZ
My Genie // Hyunlix
FanfictionBył to normalny dzień jak zwykle, jednak po jakimś czasie wszystko się zmienia. Felix, inaczej Lee Yongbok odnajduje pewien przedmiot, który na zawsze miał odmienić jego życie. Domyślasz się? Sprawdź sam... Ship poboczny - minsung, jeongchan Uwaga m...