// 3 \\

520 45 27
                                    

Felix wkroczył do szkolnej toalety. Plecak na szybkiego odrzucił na bok I podbiegł do jednego z pisuarów. Strasznie musiał się odlać. Nagle usłyszał za sobą cichy strzał.
- Kurwa Hyunjin! - wystraszony prawie że na śmierć zapiął rozporek spodni. - Od kiedy możesz sam wyłazić z lampy?!
- Praktycznie kiedy chcę. Nudziło mi się.
- Nie strasz mnie tak błagam cię. No już chowaj się bo zaraz ktoś tu wejdzie, a ty wyglądasz...sam wiesz jak.
- No jak?
- Jak habibi z Dubaju. Właź tam z powrotem.
- Ale tam jest nudno! Poza tym sam chciałeś żebym został na dłużej. - Hwang zaczął lamentować i krążyć wokół młodszego piegusa jak paw wokół samicy swojego gatunku.
- To było wczoraj, jak był Han! - Pisnął Lee co chwilę sprawdzając czy nikt nie idzie w ich stronę.
- Więc teraz mnie nie chcesz? - Hyunjin spojrzał na niego z wyżutem.
- Ja pierdole, wykończę się. Jasne, że cię chcę i potrzebuję, rzecz w tym, że akurat ten moment jest bardzo nie odpowiedni. Więc hyung bardzo cię proszę wróć do tej swojej zaczarowanej lampy i porozmawiamy w domu.
- No dobrze. Pa. - Hyunjin zniknął zostawiając po sobie lekką chmurę fioletowego dymu.
Felix sapnął. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. A raczej tak mu się zdawało...

###

Większość lekcji strasznie się ciągnęła. Nauczyciele nie mieli żadnych ciekawych rzeczy do przekazania uczniom. Felix wolałby poświęcić ten czas na przykład na rozmowę z Hwang'iem. To byłoby sto razy lepsze niż jakieś wykłady na lekcji geografii.

Lee co chwilę spoglądał tylko na zegarek, w końcu doczekał się przerwy na lunch. Była ona dłuższa od wszystkich innych. Więc razem z Jisung'iem oboje zeszli na dół do stołówki. Może tutaj jedzenie nie było jakieś wybitne, ale było też zjadalne. Wciągnęli wszystko z talerzy rozmawiając przy tym, a nawet zaciągnęli się na deser.

###

W końcu dotarł do domu. I to z pomocą Han'a z resztą tak jak każdego innego dnia. Dzisiaj był ten dzień kiedy chciał wykorzystać swoje pierwsze życzenie. Podekscytowany wszedł do swojego pokoju i na sam start odrobił lekcje. Zajęło mu to jakieś 1,5 godziny.

Potem stwierdził, że jest głodny. Wywołał długowłosego z jego dziupli. Starszy pokazał mu się oczywiście w tradycyjny już sposób.

- Hyung, ty coś w ogóle jesz?
- Pewnie, że tak debilu. Odżywiam się jak każdy normalny człowiek.
- Aha - Felix przytaknął. Przecież on był D Ż I N E M. Nie był taki jak każdy normalny człowiek, ale te myśli zachował już dla siebie, nie chcąc urazić blondyna.
Felix przygotował więc Tteokbokki. Zaprosił Hwang'a do stołu i razem konsumowali. Gdy Lee skończył jeść w końcu poruszył temat do którego chciał przejść zaraz po powrocie do domu:

- No więc hyung. Chciałbym wypowiedzieć swoje pierwsze życzenie.
Wtedy starszy odłożył pałeczki I wpatrywał się w oczy Yongboka czekając aż ten wypowie zalegające mu w gardle słowa.
- Chciałbym, żeby mój ojciec był zdrowy i w końcu wrócił ze szpitala. - Felix wypowiedział te słowa I przełknął ślinę.
Hyunjin klasnął w dłonie. W powietrzu uniosła się fioletowa mgła a Yongbok poczuł lekki wiaterek na swojej skórze. Mgła zaczęła robić się tak gęsta, że już po chwili Felix nie mógł dojrzeć blondyna.
W końcu fiolet opadł a on nie poczuł ani jednej zmiany ...

- I co? Zadziałało?
- Sugerujesz mi, że nie wiem jak mam używać mojej mocy? Jasne, że zadziałało. Trzeba tylko trochę poczekać. - Żachnął się starszy ale zaraz złagodniał. - Jeśli mogę spytać, na co chory był twój ojciec?
Lee przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu po skończonej bitwie z myślami odpowiedział krótko:
- Na raka.
Yongbok wstał od stołu i zaczął pakować talerze I sztućce do zmywarki.
Hyun chyba nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Wstał I pomógł mu z naczyniami.
- Przykro mi. - podał Lix'owi jeden z talerzy.
- Dlaczego? Przecież go już wyleczyłeś prawda?
- Tak, ale na pewno dużo wycierpiał, tak samo jak ty i cała twoja rodzina.
- Ale już nie ma się czym martwić. - Felix uśmiechnął się promiennie I wtedy po raz pierwszy Hyunjin poczuł ciepło na sercu. Odwzajemnił uśmiech i szybko dokończyli robotę z naczyniami.

- Chodź! - Lix pociągnął Hyun'a na górę.
- Boże, co ty chcesz znowu?
- Musimy zmienić twój look.
- Niby po co skoro i tak nie wyłażę z tej durnej lampy. - Jęknął długowłosy.
- Ale mógłbyś. Gdybyś wyglądał...no wiesz...normalnie to mógłbyś chodzić do mojej szkoły a nawet do mojej klasy. - Yongbok zmierzył ubranie starszego od góry do dołu.
- Nie możemy tego zrobić jutro? Zmęczony jestem troszkę.
- No dobrze. No to dobranoc! - Piegus pożegnał się ze starszym i zamknął się w łazience.
Mimo, że Hyunjin bardzo tego nie chciał, musiał wracać do swojej lampy. Do krainy gdzie było ciemno i gdzie był sam, bez żadnych przyjaciół i chociażby znajomych. Dlatego gdy jakiś Znalazca raz na kilka lat znajduje jego zaczarowany przedmiot Hwang staje się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemii. Z każdym poprzednim Znalazcą potrafił nawiązać jakąkolwiek więź. Ale TA więź, między nim a Lix'em była inna. Blondyn czuł, że to nie tylko znajomość na te kilka chwil i, że potrzebuję Felix'a po to by oświetlił mu drogę w ciemnym tunelu.

My Genie // Hyunlix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz