// 15 \\

434 38 37
                                    


NIE SPRAWDZANY!



Zapadł zmrok a oni w dalszym ciągu błądzili po lesie. Felix był pewny, że już dawno się zgubili, jednak Hyunjin wciąż twierdził, że idą w dobrą stronę. Krążyli w kółko.

W końcu sfrustrowany Han w końcu stanął i zawołał:

- Dobra mam dość! Hyunjin debilu czy ty nie widzisz, że łazimy ciągle w kółko. To nie ma żadnego sensu. Już dawno się zgubiliśmy i tym razem nie próbuj zaprzeczać bo mnie zaraz szlag jasny trafi chyba. - Na te słowa Hyunjin obrócił się co sprawiło, że Jisung zaświecił mu latarką po oczach.

- Ach! Nie świeć mi po gałach! - wrzasnął najstarszy i odsunął się w cień wymachując rękami.

Wszyscy przystanęli.

- Wcale się nie zgubiliśmy. Jak najbardziej panuję nad sytuacją. Mam odznakę obozowicza co oznacza, że w lesie odnajduje się doskonale.

Felix prychnął cicho a Hwang posłał mu mordercze spojrzenie.

- Aha! Tacy mądrzy jesteście? To proszę bardzo wy we dwójkę, szczególnie ty Felix wyprowadzicie nas z tego lasu. Teraz ja sobie poczekam. - Hyunjin założył ręce na biodra.

- Dobra, możesz prowadzić, ale wyjdźmy w końcu z tego lasu. - zrezygnowany Han ustąpił blondynowi.

- Dziękuję. Dobrze, pomyślmy. Lix'ie masz kompas?
- Ile razy mam ci powtarzać żebyś tak mnie nie nazywał co?! Poza tym skąd mam ci wytrzasnąć kompas w samym środku lasu? Nikt już tego nie używa.

- A w telefonie? Użyj tego swojego mózgu dobra? - zapytał zniecierpliwiony długowłosy.

Felix wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon i odblokował go. Odpalił na nim kompas i wcisnął telefon w ręce najstarszego chłopaka.

- Masz!

Hwang chwilę przyglądał się kompasowi ze zmarszczonymi brwiami. Po chwili rozległy się ciche wibracje. Felix otrzymał SMS'a.

- Kim jest Choi Yeonjun i dlaczego wysyła ci serduszka? - zapytał blondyn I przeniósł powoli wzrok na Yongbok'a.

- Nikim ważnym. - powiedział Lix jąkając się trochę i z prędkością wyrwał mu telefon.

- Oddaj to! Nie ustaliłem jeszcze w którą stronę powinniśmy iść! - krzyknął Hyunjin i rzucił się na młodszego szarpiąc go za włosy.

- Nie!

- Czy wy możecie się uspokoić chociaż na te jebane dziesięć minut?! - wrzasnął Jisung tak że wszyscy się uciszyli, nawet sowa ktora pomrukiwała cicho na jednym z drzew.

Felix I Hyunjin zastygli w bez ruchu patrząc na Han'a w ciemnościach.

- Dziękuję, teraz może na spokojnie wszystko uda nam się- zamilkł gdy tylko usłyszał za sobą szelest i dźwięk łamiących się gałązek.

Coś zdecydowanie szybko poruszało się w ich stronę. Nikt nic nie musiał mówić. Po prostu rzucili się przed siebie z przerażeniem.

Felix biegł ile sił w nogach, ledwo widząc coś przed oczami. Światła ich latarek przebijały się przez ciężką, ostrą mgłę a w powietrzu unosił się zapach lasu i dziczy.

Yongbok nim się obejrzał został całkiem sam. Biegł między konarami i wysokimi na dziesiątki metrów drzewami nie widząc nigdzie ani Jisung'a ani Hyunjin'a.

Ogarnęła go jeszcze większa panika. W końcu nie słysząc już za sobą żadnych odgłosów przystanął i przytrzymał się drzewa by złapać oddech.

My Genie // Hyunlix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz