- Dobrze więc, od nowa. Czy włamałeś się do szkoły? - zapytała kolejny raz kobieta podnosząc głos.
Znajdowali się właśnie w gabinecie głowy szkoły. W lewym koncie pomieszczenia stał woźny wraz z dwójką uczniów. Za to dyrektorka wydzierała się na Hyunjin'a przy biurku przy okazji wbijając w niego swoje bezduszne spojrzenie.
- A CZY MOŻE PANI SIĘ ŁASKAWIE USPOKOIĆ? - Zapytał gniewnie Hwang również unosząc swój głos. - Nawet jeśli bym Pani powiedział co robiłem w szkole, to Pani i tak by nie uwierzyła.
- Czyli jednak się włamałeś! - krzyknęła i uderzyła płaską ręką w blat.Wtedy Felix, siedzący do tej pory obok blondyna nie odzywając się, wstał i wziął głęboki wdech.
- Może Pani weźmie mnie za jakiegoś idiotę co postradał zmysły, ale...- spojrzał na długowłosego. - jeśli Pani chce, wyjawię całą prawdę.
- Zatem poproszę.
Lee odchrząknął. Niby decyzja należała do Znalazcy ale po tym wszystkim I tak odczuwał wyrzuty sumienia bo nie skonsultował się na ten temat z dżinem.
- Hyunjin jest dżinem. - powiedział krótko i przybrał jak najbardziej poważny wyraz twarzy.
- Żartujesz sobie ze mnie? - Dyrektorka zwęziła brwi i zapytała kpiącym głosem. - Felix, już Ci mówiłam, że możesz zostać wyrzucony ze szkoły, takie żarty w tym momencie nie są kompletnie na miejscu!
- Mówiłem, że Pani nie uwierzy. - Yongbok zacisnął zęby. - Jednak, chciała Pani usłyszeć prawdę, oto ona.
- Słyszy Pani w ogóle co on wygaduje?! Przecież on jest jakiś chory! - Do dyskusji włączył się chłopak, który wcześniej pokazał nagranie.Wtedy Hyunjin zerwał się z krzesła tak gwałtownie, że to aż upadło z hukiem. W sekundę znalazł się przy chłopaku i złapał go za kołnierz.
- Nikt. A szczególnie ty, nie będziesz mówił, że Yongbok jest chory albo nienormalny.
- Hyunjin, przestań. - powiedział stanowczo Lee.
- Uspokójcie się natychmiast! - zawyła dyrektorka. Wszyscy zamarli bez ruchu. - Hwang podejdź tu.Blondyn puścił chłopaka I w mgnieniu oka znalazł się koło biurka.
- Jeśli ty, i Felix, w jakiś magiczny sposób udowdnicie mi, że jesteś jakimś tam dżinem, i że to wszystko to niby nie ściema, złagodzę wam karę. Jednak narazie chcę wiedzieć co robiłeś w szkole. I jak się domyślam, osobą w kominiarce, byłeś ty Yongbok. - kobieta zwróciła się do Felix'a.
- To byłem ja. - powiedział szczerze Lix i przełknął ślinę. - Włamałem się do szkoły tylko po to by znaleźć Hyunjin'a. Zgubiłem magiczną lampę a wraz z nią też i jego. - Felix otworzył plecak i wyjął z niego magiczny przedmiot.Kobieta odsunęła się trochę do tyłu mając obawy co do lampy.
- Pierwszy raz, znalazłem lampę kilka dni temu gdy szłem do szkoły. Wtedy pojawił się Hyunjin, dżin z lampy I ofiarował mi 15 życzeń. Mogę spełnić jedno z nich jako dowód.
- Nie wiem rób co uważasz, byle by nie było to niebezpieczne.
- O czym zawsze Pani marzyła?
- O mustangu. Zawsze chciałam posiadać mustanga, i jeździć nim po Seulu tak by każdy mi zazdrościł. - Kobieta rozmarzyła się.
- Hyunjin, spełnij to życzenie.Blondyn posłusznie klasnął w ręce i dookoła uniósł się znajomy dla nich fioletowy pył. Lekko zawiał wiatr, który zmierzwil im włosy, w dodatku wziął się z nikąd. Wtedy z dworu rozległ się klakson powozu. Dyrektorka wyjrzała przez okno I nie wierzyła własnym oczom. Na jednym z miejsc parkingowych stał piękny, czarny mustang, jak prosto z salonu. W jednej z jej dłoni magicznie pojawił się pilot. Dyrektorce zaparło dech w piersiach.
Odwróciła się do dwójki chłopców.
- Chłopcze, jesteś niesamowity!Dwójka chłopców która stała do tej pory przy woźnym podbiegła do okna I również oniemiała.
- Nic mnie już nie zdziwi. - Woźny zmęczony pracą wyszedł po prostu z gabinetu.
- Teraz, jeśli już wie pani wszystko, zniesie Pani karę? - zapytał Lee z nadzieją w głosie.
- Jasne. Możecie wracać na lekcję. Hyunjin jesteś mile widziany w naszej szkole, i tak możesz pozostać w klasie Felix'a. Wcześniej rozmyślałam by wyrzucić cię razem z nim. - Kobieta Zaśmiała się. - Najmocniej cię przepraszam i oczyszczam cię ze wszystkich zarzutów, tak jak i ciebie Yongbok.
- Mam jeszcze małą prośbę. Nich Pani nie mówi nikomu, że Hyunjin jest dżinem. Byłoby jeszcze gorzej niż jest teraz.
- Jasne, nie powiem nikomu. Obiecuję. Tak samo wasza dwójka. - Zwróciła się do chłopaków przy oknie wciąż podziwiających samochód. - Jeśli powiecie komukolwiek o tym zdarzeniu będą czekać was konsekwencje.Oboje potakneli głowami i niechętnie opuścili pomieszczenie.
- Musicie jednak pamiętać, że oni nie będą w stanie zawsze dotrzymać sekretu. Musicie być czujni. W każdym momencie mogą wygadać.
×××
Umordowani rzucili się na łóżko. To był jeden z najtrudniejszych dni w ich życiu. Nie dość, że musieli wrócić z powrotem na lekcję, gdy wszyscy przyglądali się im jak cukierkom na wystawie, to jeszcze musieli uważać na tych dwóch gostków którzy widzieli na własne oczy jak Hyun spełniał życzenie.
Leżeli w spokoju, oglądając film gdy nagle zadzwonił telefon Felix'a. Yongbok podniósł się do siadu I odebrał połączenie.
- Halo?
- Dzień dobry, czy dodzwoniłam się do Lee Felix'a? - Zapytała osoba po drugiej stronie.
- Tak to ja. Co się stało?
- Dzwonię ze szpitala w sprawie pańskiego ojca. - Wtedy Lix zamarł. - Nasi lekarze po wykonaniu kilkukrotnie badań potwierdzili, że rak został wyleczony. Już w ciągu tygodnia pański ojciec będzie mógł opuścić szpital.
- Dziękuję bardzo, proszę niech się Pani ze mną skontaktuje, gdy będę mógł go odebrać. - Felix jąkając się i wstrzymując łzy wypowiedział zdanie i pożegnał się po czym rozłączył.Odrzucił telefon i rzucił się na Hyunjin'a by go wyściskać.
- Dziękuję!
- Nie dziękuj mi. W końcu to twoje życzenie, musiałbym je spełnić nawet gdybym nie chciał. - Hwang odkleił go od siebie i otarł jego mokre policzki. - Chodź, dokończmy film.Lee uśmiechnął się I usadowił wygodnie koło niego. Resztę wieczoru spędzili razem, nie przejmując się żadnymi zmartwieniami bo przecież mieli siebie, i nikt inny nie był w stanie tego zmienić.
CZYTASZ
My Genie // Hyunlix
FanfictionBył to normalny dzień jak zwykle, jednak po jakimś czasie wszystko się zmienia. Felix, inaczej Lee Yongbok odnajduje pewien przedmiot, który na zawsze miał odmienić jego życie. Domyślasz się? Sprawdź sam... Ship poboczny - minsung, jeongchan Uwaga m...