// 8 \\

455 38 37
                                    

- Dobrze więc, od nowa. Czy włamałeś się do szkoły? - zapytała kolejny raz kobieta podnosząc głos.

Znajdowali się właśnie w gabinecie głowy szkoły. W lewym koncie pomieszczenia stał woźny wraz z dwójką uczniów. Za to dyrektorka wydzierała się na Hyunjin'a przy biurku przy okazji wbijając w niego swoje bezduszne spojrzenie.

- A CZY MOŻE PANI SIĘ ŁASKAWIE USPOKOIĆ? - Zapytał gniewnie Hwang również unosząc swój głos. - Nawet jeśli bym Pani powiedział co robiłem w szkole, to Pani i tak by nie uwierzyła.
- Czyli jednak się włamałeś! - krzyknęła i uderzyła płaską ręką w blat.

Wtedy Felix, siedzący do tej pory obok blondyna nie odzywając się, wstał i wziął głęboki wdech.

- Może Pani weźmie mnie za jakiegoś idiotę co postradał zmysły, ale...- spojrzał na długowłosego. - jeśli Pani chce, wyjawię całą prawdę.
- Zatem poproszę.
Lee odchrząknął. Niby decyzja należała do Znalazcy ale po tym wszystkim I tak odczuwał wyrzuty sumienia bo nie skonsultował się na ten temat z dżinem.
- Hyunjin jest dżinem. - powiedział krótko i przybrał jak najbardziej poważny wyraz twarzy.
- Żartujesz sobie ze mnie? - Dyrektorka zwęziła brwi i zapytała kpiącym głosem. - Felix, już Ci mówiłam, że możesz zostać wyrzucony ze szkoły, takie żarty w tym momencie nie są kompletnie na miejscu!
- Mówiłem, że Pani nie uwierzy. - Yongbok zacisnął zęby. - Jednak, chciała Pani usłyszeć prawdę, oto ona.
- Słyszy Pani w ogóle co on wygaduje?! Przecież on jest jakiś chory! - Do dyskusji włączył się chłopak, który wcześniej pokazał nagranie.

Wtedy Hyunjin zerwał się z krzesła tak gwałtownie, że to aż upadło z hukiem. W sekundę znalazł się przy chłopaku i złapał go za kołnierz.

- Nikt. A szczególnie ty, nie będziesz mówił, że Yongbok jest chory albo nienormalny.
- Hyunjin, przestań. - powiedział stanowczo Lee.
- Uspokójcie się natychmiast! - zawyła dyrektorka. Wszyscy zamarli bez ruchu. - Hwang podejdź tu.

Blondyn puścił chłopaka I w mgnieniu oka znalazł się koło biurka.

- Jeśli ty, i Felix, w jakiś magiczny sposób udowdnicie mi, że jesteś jakimś tam dżinem, i że to wszystko to niby nie ściema, złagodzę wam karę. Jednak narazie chcę wiedzieć co robiłeś w szkole. I jak się domyślam, osobą w kominiarce, byłeś ty Yongbok. - kobieta zwróciła się do Felix'a.
- To byłem ja. - powiedział szczerze Lix i przełknął ślinę. - Włamałem się do szkoły tylko po to by znaleźć Hyunjin'a. Zgubiłem magiczną lampę a wraz z nią też i jego. - Felix otworzył plecak i wyjął z niego magiczny przedmiot.

Kobieta odsunęła się trochę do tyłu mając obawy co do lampy.

- Pierwszy raz, znalazłem lampę kilka dni temu gdy szłem do szkoły. Wtedy pojawił się Hyunjin, dżin z lampy I ofiarował mi 15 życzeń. Mogę spełnić jedno z nich jako dowód.

- Nie wiem rób co uważasz, byle by nie było to niebezpieczne.
- O czym zawsze Pani marzyła?
- O mustangu. Zawsze chciałam posiadać mustanga, i jeździć nim po Seulu tak by każdy mi zazdrościł. - Kobieta rozmarzyła się.
- Hyunjin, spełnij to życzenie.

Blondyn posłusznie klasnął w ręce i dookoła uniósł się znajomy dla nich fioletowy pył. Lekko zawiał wiatr, który zmierzwil im włosy, w dodatku wziął się z nikąd. Wtedy z dworu rozległ się klakson powozu. Dyrektorka wyjrzała przez okno I nie wierzyła własnym oczom. Na jednym z miejsc parkingowych stał piękny, czarny mustang, jak prosto z salonu. W jednej z jej dłoni magicznie pojawił się pilot. Dyrektorce zaparło dech w piersiach.

Odwróciła się do dwójki chłopców.
- Chłopcze, jesteś niesamowity!

Dwójka chłopców która stała do tej pory przy woźnym podbiegła do okna I również oniemiała.

- Nic mnie już nie zdziwi. - Woźny zmęczony pracą wyszedł po prostu z gabinetu.
- Teraz, jeśli już wie pani wszystko, zniesie Pani karę? - zapytał Lee z nadzieją w głosie.
- Jasne. Możecie wracać na lekcję. Hyunjin jesteś mile widziany w naszej szkole, i tak możesz pozostać w klasie Felix'a. Wcześniej rozmyślałam by wyrzucić cię razem z nim. - Kobieta Zaśmiała się. - Najmocniej cię przepraszam i oczyszczam cię ze wszystkich zarzutów, tak jak i ciebie Yongbok.
- Mam jeszcze małą prośbę. Nich Pani nie mówi nikomu, że Hyunjin jest dżinem. Byłoby jeszcze gorzej niż jest teraz.
- Jasne, nie powiem nikomu. Obiecuję. Tak samo wasza dwójka. - Zwróciła się do chłopaków przy oknie wciąż podziwiających samochód. - Jeśli powiecie komukolwiek o tym zdarzeniu będą czekać was konsekwencje.

Oboje potakneli głowami i niechętnie opuścili pomieszczenie.

- Musicie jednak pamiętać, że oni nie będą w stanie zawsze dotrzymać sekretu. Musicie być czujni. W każdym momencie mogą wygadać.

×××

Umordowani rzucili się na łóżko. To był jeden z najtrudniejszych dni w ich życiu. Nie dość, że musieli wrócić z powrotem na lekcję, gdy wszyscy przyglądali się im jak cukierkom na wystawie, to jeszcze musieli uważać na tych dwóch gostków którzy widzieli na własne oczy jak Hyun spełniał życzenie.

Leżeli w spokoju, oglądając film gdy nagle zadzwonił telefon Felix'a. Yongbok podniósł się do siadu I odebrał połączenie.

- Halo?
- Dzień dobry, czy dodzwoniłam się do Lee Felix'a? - Zapytała osoba po drugiej stronie.
- Tak to ja. Co się stało?
- Dzwonię ze szpitala w sprawie pańskiego ojca. - Wtedy Lix zamarł. - Nasi lekarze po wykonaniu kilkukrotnie badań potwierdzili, że rak został wyleczony. Już w ciągu tygodnia pański ojciec będzie mógł opuścić szpital.
- Dziękuję bardzo, proszę niech się Pani ze mną skontaktuje, gdy będę mógł go odebrać. - Felix jąkając się i wstrzymując łzy wypowiedział zdanie i pożegnał się po czym rozłączył.

Odrzucił telefon i rzucił się na Hyunjin'a by go wyściskać.
- Dziękuję!
- Nie dziękuj mi. W końcu to twoje życzenie, musiałbym je spełnić nawet gdybym nie chciał. - Hwang odkleił go od siebie i otarł jego mokre policzki. - Chodź, dokończmy film.

Lee uśmiechnął się I usadowił wygodnie koło niego. Resztę wieczoru spędzili razem, nie przejmując się żadnymi zmartwieniami bo przecież mieli siebie, i nikt inny nie był w stanie tego zmienić.

My Genie // Hyunlix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz