// 48 \\

355 22 21
                                    

Felix oburzył się na dobijający się do jego uszu dźwięk dzwoniącego telefonu. Już prawie ponownie udało mu się usnąć będąc wtulonym w nagi tors jego chłopaka gdy to okropne urządzenie znowuż zaświergotało. Zrezygnowany poderwał się do góry i rozpoczął poszukiwania komórki w kołdrze jednocześnie wyklinając wszystko i wszystkich. Finalnie wyplątał telefon z pierzyny i odebrał połączenie czując jak jego złość wzrosła jeszcze bardziej po dowiedzeniu się kim była osoba miejąca czelność zakłócenia jego spokoju wraz z kochankiem.

- Jisung... - Zaczął Lee i dramatycznie wciągnął nosem powietrze - mam nadzieję, że masz jakiś dobry powód by dzwonić w sobotę o ósmej rano..
- No w sumie to nie wiem czy jest dobry. To znaczy...sam pomysł bardzo ale to już sam ocenisz. - Felix był w tym momencie niemal stu procentowo pewny, że Han właśnie szczerzy się do telefonu.
- Mów o co chodzi bo zamierzam wracać zaraz do spania - Yongbok wycedzil przez zaciśnięte zęby.
- Dobra dobra spokojnie, po co te nerwy kochany? No to słuchaj, rzecz w tym, że ja i Minho wymyśliliśmy żeby pójść na łyżwy. Co wy na to? Hwang śpi? Weź się na głośnomówiący przełącz.
- Człowieku czy ty dzwonisz do mnie tylko po to by zapytać o łyżwy? O ÓSMEJ RANO? - Piegus faktycznie przełączył się na tryb głośnomówiący. W tle dało się usłyszeć uspokajającego go Hyunjin'a.
- No w sumie to tak ale nie narzekaj. Co z tymi łyżwami?
- No mi się podoba. Może być całkiem fajnie - odezwał się nagle Hyunjin zbliżając się do mikrofonu. Felix rzucił mu ciężkie spojrzenie.
- No to świetnie. Felix jest trzy na jednego, jedziemy na łyżwy. Będziemy po was o szesnastej, bądźcie gotowi! - Jisung krzyknął do telefonu jednak sam Felix nie zdążył nawet nic odpowiedzieć gdyż tamten już się rozłączył.

Szatyn odrzucił telefon na bok i opadł bezsilnie na materac zamykając oczy. Po chwili poczuł zimne szczupłe palce blondyna zaciskające się na jego talii. Starszy przylgnął do niego. Felix nie był w stanie się powstrzymać, po prostu się uśmiechnął.

- Nie podobają ci się łyżwy? - zapytał Hwang jeszcze odrobinę sennym głosem.
- To nie tak, że ich nie lubię. Ja nie umiem na nich jeździć - mruknął chłopak.
- Nauczę cię, nie martw się. - Długowłosy złożył szybki pocałunek na jego policzku.
- Czy jest coś czego ty nie potrafisz? Wszystkiego cię nauczyli w tej lampie. - Młodszy westchnął cicho i wtulił się w ciało dżina.
- Nie nauczyli mnie jak być tak samo uroczym jak ty. - Starszy zaśmiał się na co Felix posłał mu promienny uśmiech.

Była ósma rano w sobotę, naturalną rzeczą więc było to, że obaj wrócili do spania. Ruszyli się z łóżka gdzieś dopiero w okolicach godziny 13:00, gdy do pokoju wpadła mama Felix'a wypominając synowi jaki to on ma wiecznie syf w pokoju. Kobieta postawiła ich na równe nogi i zagoniła do sprzątania. Że też obaj byli tylko w bokserkach zważywszy na poprzedni, figlarny dosyć wieczór na początku się ubrali w coś wygodnego. Zdążyli jeszcze zjeść śniadanie zanim pan Lee wparował do środka z rurą od odkurzacza marudząc, że on sam musi wszystko robić w tym domu.

Sprzątanie zajęło im trochę ponad dwie godziny. Umęczeni opadli na łóżko z przykrością uświadamiając sobie, że już zaraz powinni zacząć się zbierać bo Jisung i Minho mieli być tu już za pół godziny.

Na ostatnią chwilę zdołali wygrzebać coś bardziej wyjściowego z szafy. Felix zdążył jeszcze związać niewielką kitkę z długich włosów starszego.

Niecałą chwilę później za oknem rozległ się głośny dźwięk klaksonu. Lee wyjrzał przez okno. Na podjazd właśnie wtoczył się czarny mercedes pani Han.

Felix krzyknął do blondyna wciąż znajdującego się w łazience i nie czekając udał się na dół. Po chwili i ten do niego dołączył. Wcisnęli na siebie buty i grube kurtki bo przecież w takiej temperaturze idzie zamarznąć.

My Genie // Hyunlix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz