Nicolas
Tego samego wieczoru Kendall przyszedł pod drzwi mojego mieszkania.
Siedziałem akurat na blacie kuchennym, jadłem odgrzaną pizzę na obiadokolację i myślałem o wszystkim i niczym na raz. Co jakiś czas w moje myśli wplątywały się pewne granatowe oczy, które dzisiejszego popołudnia wydawały się bardziej skrzywdzone niż kiedykolwiek wcześniej.
Co jakiś czas moje myśli padały na niskim, czarnowłosym mężczyźnie ze sklepu na przeciwko, który starał się mnie odciągnąć od możliwego szczęśliwego związku z Kendallem. Co jakiś czas nawet mnie przekonywał, kiedy odtwarzałem w pamięci to co mi powiedział, ale później od razu sam siebie przekonywałem, że to głupie i że Kendall by tego nie zrobił.
Wtedy właśnie usłyszałem pukanie do drzwi.
Zdziwiłem się, dlaczego miałbym się nje zdziwić. W końcu, nikogo tu nie zapraszałem, prawda?
Odłożyłem kawałek pizzy na talerz, otrzepałem dłonie o spodnie i poprawiłem swoją jakże "wyjściową" koszulkę z plamą po oleju i ketchupie.
Otworzyłem drzwi, aby zauważyć że tak, podjąłem beznadziejną decyzję swojego życia. Wyjść w dresie i luźnej domowej koszulce, aby otworzyć drzwi blond elegancikowi w koszuli, na pewno najlepszą decyzją nie było.
- Co tutaj robisz? - zapytałem, starając się wydostać z sytuacji jak najlepiej potrafiłem. A przynajmniej wyjść z tego jakąkolwiek twarzą. To Kendall przyszedł o niespodziewanej porze pod mój dom, miałem prawo wyglądać... Tak. Wmawiaj sobie, Nick.
- Oh, przeszkodziłem w czymś? Wybacz - przeprosił od razu blondyn, przejeżdżając dłonią po swoich przylizanych blond włosach - Chciałem cię gdzieś zabrać.
- O - szepnąłem, chociaż naprawdę nie było to konieczne. Przepuściłem mężczyznę w drzwiach - Wejdź, ubiorę się tylko w takim razie.
- Nie ma potrzeby, wyglądasz czarująco - uśmiechnął się Kendall, puszczając mi szarmancki uśmiech i przechodząc obok mnie. Moje serce szybciej zabiło przez ten komplement, nie ważne jak bardzo ociekał kłamstwem.
- Jasne czarusiu, to w takim razie ty jesteś ubrany za elegancko, skoro ja czarująco - rzuciłem, idąc w stronę swojego pokoju - Rozgość się, za chwilę przyjdę - powiedziałem jeszcze na odchodne.
Kiedy tylko zamknąłem drzwi do swojego pokoju i usłyszałem cichy trzask starego krzesła na którym prawdopodobnie usiadł Kendall, moje myśli przybrały inny tor niż powinny. Nie skupiły się na przesadzonym komplemencie od Kendalla. Nie skupiły się nawet na Kendallu.
W mojej głowie zagościł pewien niski, czarnowłosy mężczyzna z aparatem na zębach. Oczywiście, słyszałem słowa Kendalla, uderzały o moją czaszkę, a z każdym uderzeniem coraz bardziej przybierały sarkastyczną tonację Ryana.
"Wyglądasz czarująco, Nick" usłyszałem w swojej głowie idealnym odwzorowaniem głosu Ryana, pomimo tego że nigdy mi tego nie powiedział. Słyszałem ten sarkazm, widziałem ten wchodzący na jego buzię uśmieszek, który starał się ukryć zdenerwowanym wyrazem twarzy. "Idź się przebierz albo ci w tym pomogę" dodał po chwili, a moje serce się zupełnie zatrzymało.
Moja wyobraźnia lubiła chyba płatać figle.
Otworzyłem w końcu szafę, aby wyjąć coś co będzie bardziej eleganckie niż to co mam na sobie. Wziąłem czarną, czystą koszulkę, czerwoną koszulę w kratę i granatowe jeansy. Nie za bardzo elegancko, ale też nie za mało elegancko. Idealny opis mojej osoby.
"Nawet nie zdajesz sobie sprawy w co się pakujesz" szepnął Ryan, którego mógłbym przysiąc że widziałem kątem oka obok siebie. Kiedy tylko się jednak obejrzałem w jego stronę, on znikał. "Nie zmieniaj się Nick. Nie przez niego"
![](https://img.wattpad.com/cover/318519534-288-k271249.jpg)
CZYTASZ
Nienawidzę Twojego Sklepu (Ale Niekoniecznie Ciebie)~ biedronka x żabka
FanfictionFanfik o pracowniku żabki x pracowniku biedronki Naprawdę nie wiem czego się więcej spodziewasz, enemies to lovers, pracownicy sklepów spożywczych Tak, mówię na poważnie