Zaśmiałem się cicho, patrząc na ostatnią wiadomość mężczyzny, na którego za mocno poleciałem.
Z którym się całowałem.
Na którym zależało mi bardziej niż kimkolwiek innym.
Uśmiechnąłem się szerzej sam do siebie, starając się zakryć usta swoją dłonią. Całowałem się z Nickiem. Podobam się mu.
- Przysięgam, przerażasz mnie - przyznała moja współpracowniczka, której imieniem dalej się nie przejmowałem - Myślałam, że emosi się nigdy nie uśmiechają.
- Nie jestem emosem - warknąłem na kobietę, pokazując jej środkowy palec. Nałożyłem na siebie luźną bluzę i przełożyłem przez ramię swoją torbę - Ale ty na pewno jesteś wścibska.
Kobieta pokazała mi swój środkowy palec z pomalowanym na czerwono odstającym tipsem, który mogłoby się wydawać że jest o wiele za gruby. Nie była najbardziej urokliwa, wyglądała jak taka typowa pracowniczka Żabki, od której z łatwością kupisz alkohol będąc nieletnim.
- Powodzenia dzisiaj, "Karen" - rzuciłem na odchodne do kobiety, na której twarzy wystąpił niezadowolony grymas.
- Linda, zjebie - warknęła za mną, ale mnie już nic mniej nie mogło obchodzić.
Wyszedłem przez główne drzwi do sklepiku i rozejrzałem się wokoło. Nick stał oparty o ścianę, strzepując popiół z papierosa i patrząc coś na telefonie. Kiedy tylko drzwi się otworzyły, jego spojrzenie od razu się skupiło na mnie, a buzia zapełniła wielkim szczęściem na mój widok.
- Wiesz co, śmiałbym się jak głupi jeśli pewnego dnia przyszedłbyś kupić w Żabce papierosy - zacząłem rozmowę na co Nick, uniósł brew i głupio się uśmiechnął. Podniósł się do wyprostowanej pozycji i zgasił papierosa, wyrzucając niedopałek do kosza.
- To by dopiero była zdrada stanu - przyznał rudowłosy, idąc ze mną pierwszy raz od... Zawsze, po jednej stronie chodnika. Szliśmy w stronę naszych osiedli, a moje serce rozpływało się ze szczęścia nad spełnionym marzeniem. Czy to głupie, że taka mała rzecz mnie cieszy? - Chyba można byłoby to porównać z morderstwem prezydenta.
- Kupienie papierosów w sklepie jest równe morderstwu głowy państwa? - zapytałem, spoglądając z sarkastycznym podziwem na Nicka - To na pewno odpowiednia miara?
- Kupienie papierosów w nie byle jakim sklepie, mój drogi żabkowniku - pouczył mnie mężczyzna, spoglądając na mnie swoimi błękitnymi oczami - To tak jakbyś... Musiał kupić kurczaka w Biedronce. Wyobrażasz to sobie?
- Jeśli chcę siebie lub kogoś zatruć.
- Albo tak jak z... - zastanowił się przez chwilę, a jego dłoń nieśmiało otarła się o moją - Doborem lakieru do paznokci.
- Lakieru do paznokci?
- Nie wybierasz pierwszego lepszego, wybierasz ten odcień jaki najbardziej ci się podoba tak samo jak kolor i masz swoją ulubioną markę czy zaufany sklep z nimi - patrzyłem dłuższą chwilę na Nicka, starając się zrozumieć do czego on dąży. Dopiero po chwili do mnie doszło.
- Grzebałeś mi w rzeczach? - zapytałem, wpatrując się z uwagą na Nicka, który zbliżył się do mnie. Nasze ramiona się o siebie otarły.
- Widziałem z pięć lakierów na umywalce, nigdzie nie grzebałem - puścił mi oczko, a kiedy byliśmy kilka metrów dalej niż nasze miejsca pracy, nasze małe palce u dłoni splotły się ze sobą. Moje serce na chwilę stanęło. Mój mózg na chwilę się po prostu wyłączył i nie byłem w stanie wydusić z siebie czegokolwiek. Nasze małe palce trzymały się ze sobą, ogrzewając nawzajem i nawet jeśli był to tylko mały gest czułości, cały mój świat obracał się wokół niego.
- M... Mam zimne dłonie - wydusiłem z siebie, czując jak nie za bardzo panuje nad swoimi ustami. Nick zatrzymał się i spojrzał na mnie z pełnym samozadowolenia uśmiechem.
- Oh? Ogrzać ci je? - stanął przede mną, łapiąc mnie za obie dłonie - Rzeczywiście, zimne jak lód - powiedział z aktorską troską, którą zdradzał tylko jego wredny uśmiech i błysk w oku.
Nie byłem w stanie odpowiedzieć, więc tylko pokiwałem głową. Nicolas przyjrzał się z uwagą moim dłoniom, głaszcząc delikatnie ich kłykcie kciukami. Zbliżył moje dłonie do swoich ust i bardzo delikatnie, patrząc przy tym prosto w moje oczy, musnął ustami moje palce i dłonie. W każdym miejscu, którego dotknął ustami czułem falę gorąca, porównywalną do poparzenia ogniem, ale takiego bardziej... Do zniesienia? Takiego, którego nie chciałem, aby się skończył.
Czułem jak twarz mnie piecze, jak błękitne oczy przyglądają się mi z wredną dumą, jak nasze dłonie się splatają i jak jedyne o czym myślę to Nick. Nick. Nick. Nicknicknicknicknick. Jego usta, których ciepło dalej czułem na swoich dłoniach nawet jeśli ich już nie całował. Jego palce splecione z moimi, jego oczy które oglądały mnie z nieopisaną uwagą.
Poczułem na policzku rękę chłopaka przede mną, głaskał mnie delikatnie, powstrzymując się od śmiechu.
Kto by pomyślał, że moją słabością będą takie najmniejsze czułości? Że mocniej zareaguję na złapaną dłoń niż pocałunek.
Nie zrozum mnie źle, pocałunek też był niesamowity i nie potrafiłem chodzić jak człowiek przez następne trzy godziny po nim, szczerząc się od ucha do ucha i czując jak dłonie mi się trzęsą. Ale nie wyłączał mi się przy nim tak bardzo mózg jak przy złapaniu za rękę. Czy ucałowaniu dłoni.
- Restartowanie systemu? - zapytał Nick, tym razem szczerze zatroskany - Przesadziłem?
Pokręciłem głową na "nie" w odpowiedzi. Mężczyzna przede mną uśmiechnął się spokojniejszy, odsunął włosy z mojego czoła i przyłożył do niego swoje. Przymknął oczy i uścisnął delikatnie mocniej nasze dłonie.
- Nick? - wyszeptałem, podnosząc delikatnie brodę, aby dotknąć naszymi nosami o siebie.
- Hm?
- Przenocuj u mnie jeszcze jedną noc.
Nick uniósł kąciki swoich ust i otworzył oczy, patrząc na mnie przez chwilę.
- Tak dla pewności, że Kendall cię teraz nie znajdzie - wyjaśniłem.
- Jasne, jasne - zaśmiał się cicho pod nosem, doskonale wiedząc, że to tylko głupia wymówka, aby zbliżyć się do nigdy nie wypowiedzianej na głos potrzeby - I wcale nie dlatego, że chcesz abym był obok ciebie.
- Ah skąd - odpowiedziałem, patrząc w głębie błękitnych oczu i zjeżdżając wzrokiem na jego usta - To tylko dla bezpieczeństwa. Nie wytrzymałbym z tobą z własnej woli tyle czasu.
- Oh, uderzasz prosto w serduszko. Krwawi przez ciebie teraz - otarł naszymi nosami o siebie - Jak można nie chcieć z własnej woli spędzać ze mną czasu?
- Niewiarygodne, prawda? - zapytałem, delikatnie muskając naszymi ustami o siebie - Mam się zająć twoim, jakże bardzo skrzywdzonym serduszkiem?
- Chyba jesteś jedynym lekarstwem na jego rany.
- Ew, Nick - zaśmiałem się pod nosem - To było bardziej cliché niż się spodziewałem.
- Oh, jakby tekst "mam zimne dłonie" nie był cliché - przedrzeźniał mnie rudowłosy, czule cmokając mnie w usta i puszczając jedną z moich dłoni, aby zacząć iść w stronę mojego mieszkania.
- Niczego nie żałuję.
- Jesteś pewien?
- Wiesz co, powoli zaczynam żałować, że cię nie uderzyłem - syknąłem na chłopaka, zrównując z nim krok.
- Ustami w moje usta? - zapytał, a jego głos przeciekał zadowoleniem z samego siebie.
- Jesteś bardzo pewien swego.
- Może to przez to, że nie spałem od jakichś 32 godzin, ale jestem pewien, że to miałeś na myśli.
Nie zaprzeczyłem.
Uśmiechnąłem się, a mój wzrok zjechał na nasze splecione dłonie, nie wierząc że to wszystko dzieje się naprawdę.
![](https://img.wattpad.com/cover/318519534-288-k271249.jpg)
CZYTASZ
Nienawidzę Twojego Sklepu (Ale Niekoniecznie Ciebie)~ biedronka x żabka
FanfictionFanfik o pracowniku żabki x pracowniku biedronki Naprawdę nie wiem czego się więcej spodziewasz, enemies to lovers, pracownicy sklepów spożywczych Tak, mówię na poważnie