Następnego dnia, a raczej wieczoru, stałem pod drzwiami do mieszkania Ryana. Miałem dzisiaj wolne, a samego Ryana nie widziałem... Już jakiś czas. Byłem tak zajęty Kendallem, że przestałem widywać się z Ryanem. Huh.
Nie mogłem dzisiaj spać u siebie. Musiałem pomyśleć o tym co się działo, a moje mieszkanie ma w sobie... Za dużo Kendalla. A mieszkanie Kendalla już w ogóle ma w nim za dużo jego.
Ryan był pierwszą osobą, która wpadła mi do głowy w tej sytuacji.
Czułem jak dłoń mi się trzęsie, kiedy uniosłem ją, aby zapukać do drzwi. Zacisnąłem usta czując się jak ostatni kretyn. Co w tym trudnego? Znam Ryana. Nie będzie chyba problemem, jeśli przenocuję u niego, prawda?
Serce zabiło mi mocniej. To tylko Ryan. Nie mam czego się obawiać. Przecież rozmawiam z Ryanem na luzie.
- Na litość boską - warknął za drzwiami znajomy głos - Stoisz pod tymi drzwiami od pięciu minut, myślałem że to jakiś morderca - za drzwiami usłyszałem otwieranie zamka i odgłos otwieranych drzwi. Przede mną stał niski, czarnowłosy mężczyzna w lawendowej koszulce z jednorożcem i granatowych spodniach od piżamy. Jego włosy były potargane, przez co po części nawet widziałem jego czoło - O co chodzi?
- Czy mógłbym przenocować u ciebie? Jedną noc? Muszę pomyśleć o wszystkim co się działo, a nie mogę za bardzo tego zrobić u siebie i...
- Kendall?
- Tak.
- Hm - mruknął cicho Ryan, spoglądając za siebie do swojego małego mieszkania. Przez otwarte drzwi widziałem, jedynie salon z rozłożoną kanapą i kawałek kuchni. Żabkowicz patrzył chwilę na kanapę z nałożonym prześcieradłem i rozłożoną kołdrą, poduszka leżała gdzieś na ziemi - Jeśli chcesz nocować to mam do zaoferowania krzesło, podłogę albo kanapę ze mną.
- Cokolwiek będzie dobre.
- Wchodź - mruknął, przepuszczając mnie w drzwiach i chowając dłonie w kieszeniach spodni - Więc co się stało? Chcę znać historię, zanim powiem "a nie mówiłem" - powiedział przyglądając się mi z uwagą. Patrzył na mnie jak zdejmuję z siebie kurtkę i buty - Albo nie. Powiem to zanim zaczniesz. A nie mówiłem, że tak będzie Nick? - wyrzucił z siebie sarkastycznie, sprawiając że cicho się na to zaśmiałem.
- Ulżyło Ci? - zapytałem, prostując się. Przyjrzałem się jak czarne włosy z grzywki chłopaka opadały na jego prawe oko, spod jasnej koszulki widziałem jego obojczyki i piegi, które normalnie zakryte były przez mundurek żabki albo ciemną koszulkę.
- Oh, nawet nie wiesz jak - powiedział dumnie, kierując się w stronę kuchni - Rozgość się. Zrobię kawy.
- Nie za późno na kawę? - zapytałem, rozglądając się po tej małej kawalerce o jakiej raz czy dwa wspominał Ryan. Była mniejsza niż sobie to wyobrażałem.
- Mogę Ci zrobić bezkofeinową albo herbatę jeśli tak ci to przeszkadza.
- Kawa brzmi jednak jak marzenie, tak cudownie. Czarna rozkosz gorzkości, która utrzyma nas przytomnych przez całą noc - uśmiechnąłem się, siadając na rozłożonej kanapie - Trochę zabrzmiało jak twój opis. Czarne włosy, gorzki, utrzyma mnie przytomnym całą noc - w kuchni coś spadło niespodziewanie na ziemię - Ryan?
- Pff - parsknął śmiechem chłopak w kuchni, podnosząc metalowy przedmiot z ziemi - Czyli jestem uzależniającą rozkoszą?
- Wtedy byś był papierosem - wyjaśniłem, zyskując przez to spojrzenie granatowych tęczówek i uniesioną ciemną brew w pytaniu - Jesteś kawą, bo jesteś gorzki na początku, ale masz ten rozkoszny smak kiedy pozna się ciebie bliżej. Trzeba chcieć się uzależnić, da się, ale to naprawdę trzeba chcieć - zastanowiłem się chwilę - Wydaje mi się też, że każdy ma o tobie jakieś zdanie. Nie jesteś kimś o kim nie da się mieć jakiegokolwiek zdania. Tak jak kawa.
CZYTASZ
Nienawidzę Twojego Sklepu (Ale Niekoniecznie Ciebie)~ biedronka x żabka
FanficFanfik o pracowniku żabki x pracowniku biedronki Naprawdę nie wiem czego się więcej spodziewasz, enemies to lovers, pracownicy sklepów spożywczych Tak, mówię na poważnie