Ryan
Przegadałem z Nickiem całą noc. Śmialiśmy się z najgorszych żartów, rzucaliśmy niestworzonymi teoriami na temat naszych sklepów, włączając w to teraz Media Markt i Agatę Meble, słuchałem o historiach z dzieciństwa Nicka i śmiałem się do łez, kiedy zaczął mnie łaskotać, uznając że nie mogę iść spać, bo jest "za wcześnie".
Skoro dla niego piąta rano to za wcześnie na sen, to kim ja jestem, aby się z tym kłócić. Tej nocy najwyraźniej było to za wcześnie, bo nie chcieliśmy przestawać ze sobą rozmawiać.
I to mi pasowało.
Rozdzieliliśmy się dopiero pod drzwiami Żabki. Nick stał tuż obok mnie, nawijając o filmie, którego był podobno fanem numer jeden, a ja otwierałem w tym czasie sklep.
- Ryan Reynolds jest idealnym odwzorowaniem Deadpoola. Plus jest przystojny, co daje kolejny plus filmowi - mówił dalej, przyglądając się z uwagą moim dłoniom.
- Czy gdybym wyszedł za Ryana Reynoldsa to byłoby dwóch Ryanów Reynoldsów czy dwóch Froschów? - zapytałem, spoglądając na Nicka, który przez chwilę się głębiej zastanawiał.
- Jeśli przyjąłbyś nazwisko Reynoldsa, byłbyś popularny - zauważył rudzielec, spoglądając na mnie błękitem swoich oczu - Jeżeli to on przyjąłby nazwisko Frosch, stoczyłby się i trafił do Żabki.
- A gdyby był Ryan Coccinele? To stoczyłby się do pracy w Biedronce? - zapytałem, nie zastanawiając się głębiej nad pytaniem. Dopiero po chwili sam zrozumiałem co zasugerowałem w nieświadomy sposób - Znaczy, Ryan Reynolds gdyby wyszedł za ciebie! - od razu poprawiłem w lekkiej panice, na co Nick cicho się zaśmiał. Odetchnąłem z ulgą, patrząc jak Nicolas odwraca wzrok, a jego uszy stają się czerwone.
- Ryan Coccinelle, hm? - mruknął zamyślony i zaczął drapać się po karku - Wydaje mi się, że miałbyś większe szanse na zrobienie z niego Froscha niż ja bym miał na zrobienie z niego Coccinele.
- Masz większe możliwości, przynajmniej byś go zainteresował tym, że wiesz kim jest i gdzie gra - odpowiedziałem, opierając się o ścianę obok drzwi sklepu - Może byłbyś jego Vanessą dla Deadpoola.
- Albo Śmiercią.
- Albo Śmiercią, nerdzie.
Nick uśmiechnął się dumnie w moją stronę i zbliżył się do mnie, był tak blisko że nasze nosy się prawie dotykały. Moje serce na chwilę się zatrzymało. Ah, tak. Jaka scena wyjęta prosto z komedii romantycznej.
- Odezwał się ten co ma w swoim domu plakat z Madagaskaru i Gwiezdnych Wojen - skomentował rudowłosy, przez co musiałem odsunąć go od siebie na siłę. Serce biło mi siedem razy szybciej niż zwykle, był tak blisko, że każde jego słowo dzwoniło mi w uszach i uderzało w środku mojej czaszki.
- Złapałeś mnie na złym uczynku, oh nie - starałem się kontynuować żart, ale nie utrzymywałem z Nickiem kontaktu wzrokowego. Czułem, że jeśli spojrzałbym w jego błękitne oczy to nie mógłbym już przestać na nie patrzeć - Było nie grzebać w moich rzeczach.
- Mówisz o otworzeniu szafy z której poprosiłeś, abym wyjął Ci koszulkę?
- Tak, między innymi tak - moje dłonie ciągle były na klatce piersiowej Nicka i chyba powinienem je w tym momencie zabrać. Albo jakieś kilka sekund temu, bo to zaczyna być podejrzane.
Ale czuję przez to jego bicie serca i nie chcę ich zabierać.
- Idź do pracy, bo się spóźnisz - wymamrotałem w końcu, popychając delikatnie dalej od siebie "biedrownika", który parsknął złowieszczym śmiechem i zaczął iść na drugą stronę ulicy.
CZYTASZ
Nienawidzę Twojego Sklepu (Ale Niekoniecznie Ciebie)~ biedronka x żabka
Hayran KurguFanfik o pracowniku żabki x pracowniku biedronki Naprawdę nie wiem czego się więcej spodziewasz, enemies to lovers, pracownicy sklepów spożywczych Tak, mówię na poważnie