Usiadłem obok Nicka, czując jak wszystkie emocje zaczynają we mnie wrzeć. Zacisnąłem dłonie na koszulce mundurku, starając się nie myśleć za wiele o tym, że tak zaczyna się prawdopodobnie każda rozmowa której następstwem jest "słuchaj, nie pasujemy do siebie", "to nie twoja wina to moja", "Jestem z Robin", "musimy zerwać".Rudowłosy chłopak złapał mnie za dłoń i uścisnął ją czule.
- Widzę, że cię coś dręczy - zaczął mówić Nick, przysuwając się do mnie bliżej. Otulił mnie uważnie ramieniem, przyciskając do swojej klatki piersiowej. Gardło zaczęło mi się znowu zaciskać, jednak starałem się pozostawać jak najdłużej poważny. Nie miałem zamiaru się rozpłakiwać, ile ja mam lat? 5 czy 23?
- Kim jest Robin dla ciebie? - zapytałem, otulając samego siebie ramionami. Grudniowy, chłodny powiew wiatru towarzyszył nam w siedzeniu na chodniku I sprawiał, że ciarki mnie przechodziły na karku - Czy... Dalej się z nią spotykasz? Lubisz ją? - zadałem najważniejsze pytania, które gryzły moje myśli.
- Robin? - mruknął Nick, dość zdezorientowany na twarzy. Jego spojrzenie jednak po chwili się ociepliło i miałem dziwne przeczucie, że było to na myśl o prawniczce - Kiedyś się z nią przyjaźniłem, ale teraz się nie spotykamy - wyjaśnił, głaszcząc mnie dłonią po policzku. Ciepło jego dłoni przechodziło na moją zmarzniętą skórę. Miałem autentyczną ochotę wejść pod kurtkę Nicka i przylgnąć do jego ciepłego ciała z nadzieją, że mnie ogrzeje.
- Czy... - zacząłem mówić, jednak słowa z trudnością przechodziły mi przez gardło. Skupiłem wzrok na ulicy, zaciskając dłonie na materiale swojego grubego ubrania - Czy chcesz się z nią teraz spotkać, bo masz nadzieję na coś więcej z... Nią? - starałem się wydukać, aby Nick zrozumiał co mam na myśli. Chłopak ściągnął brwi ze sobą.
- Żartujesz? - zapytał rudowłosy, przyciskając mnie mocniej do siebie - Robin nigdy nie była mną zainteresowana i oboje robiliśmy sobie wielkie jaja w liceum z tego jak Astra i Travis przeżywali moje nieudolne próby podejścia do niej. Owszem, przez dwa pierwsze dni mi się podobała, ale później to był tylko głupi żart - wyjaśnił z cierpliwością, odganiając moje włosy z czoła.
Spojrzałem w błękitne tęczówki Nicka, czując jak moje serce wypełnia się wstydem.
- Poza tym - kontynuował mężczyzna, przesuwając z delikatnością kciukiem po skórze mojego policzka - Nie, że coś, ale już jestem w związku z kimś na kogo punkcie szaleję - jego uśmiech ogrzewał mnie od środka, luzując wszelki ucisk jaki był w moim ciele dotychczas - Nie wiem czy jesteś w stanie w to uwierzyć, ale gość z którym chodzę jest... Słuchaj, za każdym razem jak budzę się, mając go obok siebie albo w swoich ramionach, nie mogę uwierzyć że ktoś tak cudowny jest w stanie istnieć.
Spojrzenie Nicka stało się pięknie rozmarzone, przytulał mnie mocno do siebie, w trakcie dokańczał palenie swojego papierosa. Moje serce biło szybko, zapominałem o zimnie, o Robin, o wszystkim. Wszystkim oprócz Nicka.
- Jak tylko na niego patrzę, czuję się jakbym śnił. Słuchaj, jak słyszę jego śmiech, jak chrumka bo coś go tak rozbawiło albo jeszcze lepiej, jak zacznie chichotać i brzmi to tak pięknie jak... Jakby gwiazdy spadały z nieba, trudno mi to nawet opisać. Jak on uśmiecha się do mnie, jak chociaż na mnie spojrzy to czuję jakbym zakochiwał się w nim od nowa - mówił jak najęty, przyglądając się mi z uwagą, błądząc wzrokiem po całej mojej twarzy. Czułem jak robi mi się gorąco.
Tylko pytanie czy ogrzewały mnie czułe słowa Nicka czy fizycznie się rozgrzewaliśmy pomimo mrozu.
Cokolwiek by to nie było, cholera działało.
- Kocham każdy jego ruch, jego słowo, kocham jak tańczy, jak łatwo można go zdenerwować, a jeszcze łatwiej rozbawić, kocham jego miny, kocham w jaki sposób się martwi, w jaki sposób mnie obejmuje, jak całuje mnie tak jakby jutro miało nie nadejść, jak chodzi w moich bluzach po domu i nie ma szans, aby się do tego przyznał. Kocham go. Kocham moją żabkę - dokończył, uśmiechając się przy tym dumnie i zgasił papierosa.
CZYTASZ
Nienawidzę Twojego Sklepu (Ale Niekoniecznie Ciebie)~ biedronka x żabka
FanficFanfik o pracowniku żabki x pracowniku biedronki Naprawdę nie wiem czego się więcej spodziewasz, enemies to lovers, pracownicy sklepów spożywczych Tak, mówię na poważnie