Następnego dnia przyszedłem pod pracę wcześniej niż zwykle, aby zaczekać na Nicolasa i z nim porozmawiać. To nie może dłużej czekać. Muszę go uprzedzić. Muszę mu powiedzieć. Muszę go przynajmniej ostrzec.
- Zaraz wchodzę do pracy, muszę kończyć Ken - zaśmiał się znajomy głos, wychodząc zza rogu z telefonem przy uchu - Tak, tak. Papa - zakończył rozmowę, rozłączając się z szerokim uśmiechem na twarzy. Jego wzrok skupił się dopiero po chwili na mnie, a uśmiech z jego twarzy zszedł w kwestii sekundy - Fuck.
- Nicolas Coccinele.
- Moje życzenie śmierci nie miało się spełnić tak szybko.
- Musimy porozmawiać
- Błagam cię nie krzywdź mnie.
- Nick.
- Byłem grzeczny!
- Nick - położyłem dłonie na ramionach rudego mężczyzny, który od razu cały zesztywniał.
- Aż tak zjebałem? Co zrobiłem? Ile zostało mi czasu?
- Chcę tylko porozmawiać.
- Czyli zostało mi pięć minut życia, cudownie. Mów.
- Chodzi o Kendalla - mężczyzna od razu się zrelaksował i odetchnął z cichą ulgą.
- Jest cudowny, troszczy się o mnie - powiedział, a kąciki jego ust uniosły się w dość... Niespodziewany sposób. Tak jakby coś ukrywał, ale trudno było jemu samemu powiedzieć co. Trudno było mu domyślić się co jest tak nie do końca takie jak to sobie wyobrażał, trudno było mu połączyć kropki układanki, dlatego tym bardziej musiałem go ostrzec. Byleby się nie wpakował w to co ja wlazłem - Byliśmy wczoraj na randce, dał mi kwiaty, odprowadził mnie do domu i rozmawialiśmy dzisiaj rano.
- Tak, tak, wiem - fuknąłem, wpatrując się w granatowe oczy, którym tak trudno było przybrać jedną emocję. Sam nie wiedział czy marzyć o wysokim blondynie, bać się go czy oddać się w ramiona losu i zobaczyć co będzie dalej. Znałem to uczucie, aż za dobrze - I o tym właśnie chcę porozmawiać.
- Słuchaj, jeśli chcesz zniszczyć mój pierwszy dobrze rozpoczęty związek to daru-
- Cieszę się z waszego szczęścia - przerwałem mu - Ale nie chcę, abyś się nadział na to tak jak ja.
- Nadział?
- Kendall potrafi być... przekonujący - mruknąłem, puszczając ramiona mężczyzny - I przekonać cię do rzeczy, których możesz żałować.
- Kendall by tego nie zrobił - zaprzeczył Nick w obronie właściciela Lidla - Jest uprzejmy i miły, na pewno by mnie do niczego nie zmusił.
- Nick, wiem jak to brzmi, ale-
- Nie znasz go, zmienił się.
- Nick posłuchaj mnie-
- Nie, to ty posłuchaj. Pierwszy raz w życiu ktokolwiek się mną zainteresował, pokazał mi że ktoś może być mną zainteresowany za to kim jestem i jaki jestem. Nie ocenia mnie za nic i lubi moje towarzystwo, jest-
- NICOLASIE COCCINELE POSŁUCHAJ MNIE PRZEZ PIĘĆ MINUT - krzyknąłem na mężczyznę przede mną.
- TO TY MNIE POSŁUCHAJ! - w oczach Nicka widziałem absolutną furię, która nigdy jeszcze przedtem tam nie zagościła - Jesteś zazdrosny! Chcesz zepsuć moje szczęście jak i Kendalla życie, bo tobie się z nim nie udało! To nie moja wina, że mnie polubił, a może kiedyś nawet pokocha!
- Nie pokocha cię, bo to cholerny manipulator!
- Nie jest manipulatorem!
- Skąd możesz to wiedzieć, znacie się dwa dni!
- Co do tego ma się przeczucie, Ryan - odpowiedział spokojniej Nick, odwracając ode mnie swoje błękitne, niczym niebo, oczy - On się naprawdę zmienił, ja-
- Nie popadaj w to samo co ja - zacząłem mówić, podchodząc krok bliżej do rudowłosego okularnika, który zrobił krok w tył - Ludzie jak on się nie zmieniają, Nick naprawdę to nie jest dobry-
- Dlaczego się mną tak przejmujesz? - rzucił pytaniem we mnie niczym nożem, który przebijał w pół moje serce - Czy to może bardziej chodzi o niego co? Jesteś zazdrosny, że Kendall woli mnie niż ciebie?
- Nick, to nie tak-
- Nie możesz znieść wizji, że ktokolwiek może mnie zechcieć? A może że on ma jakieś emocje w odróżnieniu do tego co chciałbyś myśleć?
- Nick-
- Dlaczego w ogóle miałbyś się tym przejmować, prawda? Przecież jest dla ciebie nikim, tak samo jak ja czy ktokolwiek kto stanie na twojej drodze, tak Kendall mi o tym już powiedział!
- Nick, uspokój się ja-
- Jestem spokojny - zaoponował Nicolas, przejeżdżając swoimi oczami na mnie - Mam do ciebie jedno, zasadnicze pytanie.
- Jakie? - spytałem, czując jak w gardle rośnie mi gula, jak wpatruje się w oczy Nicka, jak chcę do niego podejść, krzyknąć do niego "zostaw tego palanta, bądź ze mną! Ze mną!", rzucić się w jego ramiona. Chciałem go odciągnąć od manipulatora, jakim jest Kendall. Chciałem też w tym samym czasie uciec od wszystkiego, nie kłócić się z Nickiem, nie patrzeć na furię w jego oczach, nie czuć się tak bezbronnie.
- Czy ty aż tak nie chcesz mojego lub nawet jego szczęścia, że to też chcesz sabotować? - zapytał mężczyzna, a ja stanąłem jak wryty. Chciałbym mu powiedzieć, aby się nie wygłupiał, że chciałbym aby był szczęśliwy ale nie z nim.
Nie ze mną.
A już na pewno nie z nim.
- Nick...
- Tak myślałem - pokręcił zawiedziony głową i otulił się ramionami, kiedy chłodniejsza bryza powietrza musnęła nasze ciała - Muszę iść do pracy - oznajmił, obracając się na pięcie.
- Nick.
- Nie mam ochoty dłużej z tobą rozmawiać.
- Nick - złapałem mężczyznę za łokieć, ciągnąc go w swoją stronę. Rudowłosy zesztywniał na krótką chwilę, po części można nawet powiedzieć że nie wierzył że go dotknąłem patrząc na jego minę - Naprawdę chcę twojego szczęścia, ale nie z nim. Nie z kimś takim jak on.
- A niby z kim innym?
"Ze mną" pomyślałem, jednak nigdy na głos tego nie powiedziałem.
Srebrne oprawki okularów chłopaka błyszczały w pierwszych promieniach słońca, blada, ziemista prawie cera była bardziej widoczna niż pięć minut temu w ciemności poranka. Zaciśnięte ze sobą usta, zwróciły się powoli bardziej w moją stronę, a błękitne oczy skupiły na mnie.
- Wszystkimi, ale nie z nim - odpowiedziałem w końcu - Nie chcę, aby stała ci się krzywda.
- Dlaczego się mną tak przejmujesz? Co ciebie to może w ogóle obchodzić?
- Wiele! Naprawdę wiele może mnie to obchodzić, uwierz mi na chociaż słowo, że wiele dla mnie znaczysz - zjechałem dłonią z łokcia na nadgarstek Nicolasa - I wiem co może oznaczać związek czy w ogóle relacja z Kendallem, martwię się o ciebie więc nie chce abyś cierpiał.
- ...Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę?
- Udowodnię Ci to, jak tylko zechcesz. Udowodnię wszystko. To, że Kendall jest manipulatorem, że mi na tobie zależy. Wszystko! Wszystko ci udowodnię, wystarczy tylko słowo Nick - oczy rudowłosego skupiły się na naszych dłoniach. Kącik jego ust uniósł się ku górze.
- Muszę naprawdę już iść - mruknął Nick pod nosem, wyrywając dłoń z mojego uścisku. Jego mina jednak zrzedła bardziej niż wcześniej przez ten gest, tak jakby żałował czegoś. Tylko czego? - Pogadamy o tym na przerwie.
- Będę czekać, powodzenia - mruknąłem do niego, kierując się w stronę zamkniętej jeszcze Żabki. Moje serce biło szybko, bez ustalonego tempa i czułem jakbym zaraz miał zemdleć.
![](https://img.wattpad.com/cover/318519534-288-k271249.jpg)
CZYTASZ
Nienawidzę Twojego Sklepu (Ale Niekoniecznie Ciebie)~ biedronka x żabka
FanficFanfik o pracowniku żabki x pracowniku biedronki Naprawdę nie wiem czego się więcej spodziewasz, enemies to lovers, pracownicy sklepów spożywczych Tak, mówię na poważnie