Rozdział 21

752 70 40
                                    

Gabinet policjanta nie należał do największych. Był to zwykły pokój z biurkiem na środku, szafką za nim i kilkoma obramowanymi dyplomami. Nic szczególnego.

Za biurkiem zasiadł policjant, który zaczął coś wystukiwać na klawiaturze komputera, a po drugiej stronie biurka włączył narzędzie do nagrywania dźwięku taśm. Poważnie, czy ja się cofnąłem w czasie, dlaczego używają tutaj takich starych rzeczy?

- Rozmowa będzie nagrywana, proszę usiąść i powiedzieć jaki jest cel waszego przybycia - powiedział policjant, wskazując na dwa wolne krzesełka. Miałem osobiście przeczucie, że gość się naoglądał starych kryminałów, przyszedł do policji, a jego wyobrażenie komisariatu zostało zniszczone przez rzeczywistość.

Tragedia w ośmiu aktach.

- Wiem kto jest odpowiedzialny za kradzież w moim mieszkaniu i wzniecenie pożaru - zacząłem mówić, siadając na wskazanym miejscu i z całych sił starałem się nie zwracać uwagi na to jak głupio się czuję przez działającą staroświecką maszynę do kaset.

- Skąd ma Pan taką wiedzę?

- Dostałem list od sprawcy, znaleziono go w moim mieszkaniu. Był jedyną rzeczą jaka się nie spaliła - wyjaśniłem, kładąc na biurku kopertę.

- Mogę zobaczyć? - zapytał policjant, wskazując na kopertę. Pokiwałem twierdząco głową, na co mężczyzna wziął w dłoń uważnie kopertę, otworzył ją i zaczął błądzić wzrokiem po zawartości - Kendall McDonelly? Ten właściciel Lidla?

- Tak, dokładnie - odpowiedziałem, mając nadzieję że gość nas nie wyśmieje. Policjant przyjrzał się nam z uwagą, wyjął z szuflady kawałek papieru i długopis.

- Proszę tutaj napisać ostatnie słowo w liście wraz ze swoim imieniem i nazwiskiem - powiedział podejrzliwie, a ja już czułem jak zapala się mój lont do wybuchu. Postąpiłem jednak wraz z instrukcjami, starając się pozostać cierpliwym.

Policjant wziął kartkę i zaczął ją porównywać z pismem Kendalla. Miałem ochotę mu strzelić czymkolwiek w twarz.

Chociaż krzesłem uderzyć.

- Jest Pan w jakiejś relacji z Panem McDonelly? - zapytał policjant, przyglądając się nam obu - Według listu coś łączy jego i jakiegoś Nicolasa, a nie Ryana.

- Ja jestem Nicolas - powiedział Nick, a wzrok policjanta skupił się na rudowłosym - Z całą sytuacją wiąże się głębsza historia, jeśli ma to sprawić że nam Pan uwierzy.

Policjant wskazał dłonią, aby Nick kontynuował. On jednak spojrzał na mnie, puścił mi czuły uśmiech i przez to przekonał do powiedzenia.

Opowiedziałem wszystko co mogło być najważniejsze.

Powiedziałem o mojej relacji z Kendallem, o tym co robił, co się stało z moim nazwiskiem, o długach, o kredytach, o jego obsesji na temat Nicka, o wiadomościach jakie mu wysyłał, a policjant wszystkiego wysłuchał, kiwając głową.

- Rozumiem - skomentował wszystko, wyłączając nagrywarkę i wyjmując z niej kasetę.

- I? - zapytałem, unosząc brew z wyczekiwaniem. Mężczyzna wyrzucił kasetę do kosza, co miało najwyraźniej mi odpowiedzieć. Bardziej się jednak zastanawiałem na czym on chciał to przesłuchać. Gościu, dosłownie mamy 2022 rok, a ty nagrywałeś KASETĘ - Zrobi pan coś w związku z tym?

- Tak - odpowiedział policjant, opierając ramiona o biurko - Ubezpieczenie pokryje wszelkie koszta naprawy pana mieszkania i skradzionych przedmiotów, ale nie mogę nic zrobić w związku z panem McDonelly.

- Co, przepraszam? - palnął Nick, zaciskając dłoń na podłokietniku krzesła.

- Pan McDonelly jest wysoko postawionym człowiekiem, chyba nie myślał Pan, że mogę cokolwiek z nim zrobić, prawda? - zapytał policjant, zwracając się do Nicka i spojrzał na list.

Nienawidzę Twojego Sklepu (Ale Niekoniecznie Ciebie)~ biedronka x żabkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz