6. you are safe

3.3K 184 372
                                    

FELIX POV.

Nieco zestresowany, gdy wyszedłem z windy. Bałem się spojrzeć w oczy swojego przełożonego. Ostrożnie wyszedłem, wcześniej sprawdzając czy wszystkie ślady wczorajszej złości Changbina są zakryte. Westchnąłem, po czym zapukałem do gabinetu, gdy usłyszałem pozwolenie, zniknąłem za drzwiami biura.

- H-Hej. - mruknąłem, chcąc znaleźć się jak najszybciej przy swoim stanowisku.

- Hej, nie musisz pukać. Wchodź jak do siebie. - zakomunikował miłym głosem, a ja miałem ochotę się rozpłakać.

Był taki dobry, dzięki temu nie żałowałem, iż stanąłem w jego obronę narażając siebie, a z drugiej strony jego niczego nie świadomy ton przypominał mi każdą kpinę i cios ze strony chłopaka.

- Mhmm..

- Coś się stało? Czemu masz apaszkę na szyji? - zapytał nagle podejrzliwie Hwang.

- T-to nic t-takiego, przeziębiłem się. - mruknąłem, unikając kontaktu wzrokowego, jakby moje tęczówki mogły zdradzić całą prawdę.

Nawet nie spostrzegłem kiedy młody dyrektor znalazły się przy mnie, badawczo zmierzył moją twarz.

- Ściągnij apaszkę. - powiedział stanowczo.

Pokręciłem głową nie chcąc okazać słabości, ale widząc jego ostry, wyczekujący wzrok poddałem się, powoli nie patrząc w jego stronę rozwiazałem materiał. Słyszałem niespodziewanie wciągnięcie powietrza, a niedługo po tym poczułem delikatny dotyk na mojej szyji.

- Kto ci to zrobił? - zapytał niemal szeptem. - Powiedz kto ci to zrobił, a zabije każdego, kto cie skrzywdził. - powiedział zdeterminowany.

Wciąż przejeżdżał swoimi dłońmi bo fioletowych siniakach, a to działało na mnie dziwnie kojąco. Wciąż milczałem, będąc zbyt zawstydzony i poniżony.

- Proszę powiedz mi, a zrobię wszystko abyś był bezpieczny. - dodał niemal błagalnie.

Ośmieliłem się po raz pierwszy tego dnia spojrzeć w te piękne turmalinowe tęczówki, pozwalając samemu sobie zatopić się w ich głębi. Hyunjin był bardzo przejęty i zmartwiony. Jego dłoń powędrowała do mojego policzka, delikatnie go pocierając. Spojrzał nieco niżej, a po chwili kciuk przejechał po dolnej wardze zakończonej świeżym strupkiem.

Widząc, że i tak mu nie powiem, przyciągnął mnie do siebie zamykając w szczelnym uścisku. Mało mi brakowało, by rozpłakać się jak małe dziecko. Oplotłem go ramionami, wtulając się najmocniej jak się da. Rozkoszowałem się przytulaniem, którego od wielu miesięcy nie było dane mi zaznać.

- To przeze mnie prawda? To przez to, że zabrałem cie na bankiet? - spytał słabo, a ja zamarłem.

- To nie twoja wina. Chciałem tam z tobą być.

Chlopak schował swoją głowę w zagłębienie mojej szyji. Wszczepił dłoń w zniszczone od rozjaśniania włosów, delikatnie masując moją wrażliwa skórę opuszkami palców. Wydawało mi się to zbyt intymne, ale nie chciałem przerywać. Moje serce biło jak oszalałe dla tego wysokiego mężczyzny, który trzymał mnie w swoich ramionach. Był dla mnie kimś nieosiągalnym, on był kimś, miał pieniądze, wygląd i cudowny charakter zasługiwał na równie cudowną osobę, poza tym miałem Changbina.

W końcu po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. CEO spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, by następnie odejść do swojego biurka.

- Wróć do domu, poradzę sobie dzisiaj.

- Nie chce tam wracać. - pisnąłem zanim zdążyłem ugryźć się w język.

Starszy zmierzył mnie nieufnym wzrokiem. Westchnął wyraźnie zaniepokojony.

𝔹𝕪 𝕞𝕪 𝕤𝕚𝕕𝕖 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz