7. i feel bad

3.5K 188 116
                                    

FELIX POV.

Siedziałem na kanapie wtulony w Hyunjina, już dawno powinniśmy opuścić budynek. Było bardzo późno, biuro powijał półmrok, a jedynym źródłem światła była lampka na biurku Hwanga. Brunet milczał po prostu trzymając mnie w swoich ramionach, delikatnie gładził moje plecy, a ja wsłuchiwałem się w jego miarowe bicie serca. Ten dźwięk działał na mnie uspokajająco. Czułem się zadziwiająco komfortowo przy mężczyźnie, mimo iż był moim szefem i powinno być mi conajmniej głupio. Zamiast leżeć teraz w łóżku z moim partnerem, siedziałem przytulony do swojego przełożonego. Cóż za ironia losu.

- Powiesz mi co się stało? - wyszeptał pytanie Hyunjin.

Od razu pokręciłem przecząco głową, chłopak westchnął. Trzymał mnie w swoich ramionach kołysząc delikatnie moim ciałem. Wiedziałem, że jest już późno, że mężczyzna powinien iść spać, dlatego niechętnie odsunąłem się od niego.

- Pójdę już, zajmuje twój czas, a ty też musisz kiedyś iść spać. - mruknąłem niemrawo.

- To nie problem, będę przy tobie tak długo jak chcesz. - Od razu rzucił.

- Hyunjin dlaczego się tak dobrze zachowujesz wobec mnie, jestem tylko pracownikiem...

- Jesteś moim asystentem, czyli też najbliższym mi pracownikiem. Nie chcę żeby działa ci się krzywda nasza relacja powinna być przyjacielską. - wytłumaczył, a ja uśmiechnąłem się lekko.

- Dziękuje.

CEO jedynie się uśmiechnął, po czym podniósł się na równe nogi.

- Chodź odwiozę cię. - rzekł, a ja będąc bardzo zmęczony przystałem na jego propozycję.

Sportowy mercedes zatrzymał się tuż pod moją kamienicą. Spojrzałem na budynek smutno nie chcąc wracać w to miejsce, które stało się dla mnie obce, którego nie mogłem nazwać swoim domem.

- To idę, do zobaczenia w poniedziałek. - burknąłem zdemotywowany.

Hwang wyglądał jakby nad czymś myślał jednak po chwili uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Trzymaj się Lixie.

Wszedłem do domu niedługo po tym, Changbin już smacznie spał. Po cichu zebrałem się do spania i zasnąłem na kanapie z nadzieją na lepsze jutro.

Jak co każdą sobotę, zacząłem sprzątać mieszkanie. Byłem cholernie obolaly, po wczorajszej sytuacji. Kończyłem porządki w kuchni gdy do pomieszczenia wszedł zaspany Changbin.

- Dopiero kończysz kuchnię? Jest dziesiąta, a ty kompletnie nic nie zrobiłeś? - warknął starszy, obijając mnie barkiem idąc do lodówki.

- Źle się czuje.

- Gówno mnie to obchodzi dom ma błyszczeć, ja jadę ze znajomymi nie będzie mnie. - prychnął po czym poszedł się zbierać.

Westchnąłem cicho kontynuując wcześniejsze czynności. Wielkość ruchów sprawiała mi trudność, ale z zaciśniętymi zębami ocieralem kurze i odkurzałem. W końcu udało mi się ogarnąć całe mieszkanie. Wykończony opadłem na kanapę, Changbina nie było już w apartamencie, a i tak nie czułem się w nim komfortowo. Byłem obcy w miejscu które powinienem nazywać swoim domem. Związek z Seo od dawna nie wyglądał jak powinien i nie był romantycznym układem dwóch osób. Czułem się taki nieszanowny i niekochany a mimo to trwałem w tej toksycznej relacji.

Przymknąłem oczy starając się odpocząć. Już czułem, że uda mi się zdrzemnąć gdy nagle zadzwonił mój telefon. Podskoczyłem lekko zaskoczony. Widząc imię mojego przełożonego zmarszczyłem brwi w końcu była sobota, dzień wolny od pracy. Pospiesznie odebrałem obawiając się, że to coś ważnego.

- H-halo? - rzuciłem niepewnie.

- Hej Felix, wiem ze jest weekend naprawdę przepraszam, ale nagle wleciał ważny projekt który muszę przygotować i potrzebuje twojej pomocy... mógłbyś do mnie przyjechać? - powiedział nieco zawstydzony.

- Umm... myślę, że to nie problem, podjadę do biura za niedługo. - odparłem po chwili namysłu.

Naprawdę chciałem zobaczyć młodego CEO. Czułem w środku jakaś dziwną radość na samą jego propozycję. Bałem się jedynie jak zareaguje na to Seo, ale przecież go nie było, więc mogłem wyjść bez jego wiedzy.

- Oh... Nie do biura, chcę, żebyś przyjechał do mnie... w sensie do mojego mieszkania... - wytłumaczył mężczyzna nieco zmieszany.

Zamrugałem kilka razy przetwarzając jego słowa, czułem się dziwnie onieśmielony faktem, że miałem spędzić z nim czas w jego czterech ścianach.

- D-dobrze tylko wyślij mi adres. - wymruczałem, a po wymianie szybkiego pożegnania, rozłączyliśmy się.

Niedługo po tym otrzymałem wiadomość z dokładną ulica i numerem. Od razu zacząłem się zbierać. Ubrałem swój standardowy strój do biura, czarny garnitur i białą koszula, w końcu mieliśmy pracować.

Gdy byłem gotowy szybko zamówiłem taksówkę. Chwilę później siedziałem w żółtym pojeździe, kierując się do apartamentu starszego. Zajechaliśmy do dość bogatej dzielnicy Seulu. Kiedy starszy kierowca oznajmił, że jesteśmy na miejscu, zapłaciłem i opuściłem samochód. Rozglądnąłem się po nowoczesnej dzielnicy, przede mną stał budynek o numerze zapisanym w SMSie. Wziąłem głęboki wdech i skierowałem się do środka.

Winda wyjechała na najwyższe piętro, wysiadłem z niej i skierowałem się pod odpowiednie drzwi, zapukałem niepewnie, a po chwili w progu stanął brunet. Nigdy nie widziałem go w domowym wydaniu, ale wyglądał idealnie. Byłem w stanie sobie wyobrazić, że mam taki widok codziennie. Wysoki chłopak miał lekko wilgotne i roztrzepane włosy, duży biały lekko wymięty t-shirt oraz szare spodnie dresowe. Wyglądał gorąco i uroczo jednocześnie. Przyglądałem mu się jak zahipnotyzowany, on zmierzył mnie wzrokiem, po czym lekko zachichotał.

- Czemu jesteś ubrany jak do biura? - zapytał, wpuszczając mnie do mieszkania.

- Mamy pracować, więc myślałem, że tak mi wypada. - mruknąłem, a Hwang uśmiechnął się rozbawiony.

Rozglądnąłem się po jego mieszkaniu, nie było ogromne, było niewielkie, ale ładnie i nowocześnie urządzone. Najlepszą jego częścią byłą przeszkolna sciana w salonie z widokiem na miasto. Panorama zdecydowanie zapierała dech w sercu. Dyrektor zniknął, gdzieś na chwilę, a ja dalej śledziłem wzrokiem mieszkanie, stanąłem przy kanapie, patrząc na chaos rozgrywający się na biurku. Leżało na nim wiele kartek i ołówków. Mimo, że nie powinienem spojrzałem na dzieła wyższego. Ku mojemu zaskoczeniu prócz kwiatów i innych tego typu rzeczy, zobaczyłem znajomą mi twarz, twarz która widywałem każdego dnia w lustrze. Zastanawiało mnie czemu mnie naszkicował, było wiele innych lepszych modeli. Widok tego obrazka wypełniła moją klatkę piersiową przyjemne ciepło. Dzieło było piękne, moją buzię rozświetlał promienny uśmiech, który ciężko było u mnie wywołać.

- Masz przebierz się będzie Ci wygodniej. - usłyszałem głos za moimi plecami. Pospiesznie się odwróciłem napotykając wyciągnięta w moją stronę rękę z jakimiś ubraniami.

- Nie trzeba, dam radę w tym co mam.

- Nalegam, trochę nam zejdzie, czuj się swobodnie. - polecił, a ja kiwnąłem głową skrępowany.

Chłopak wskazał mi łazienkę, a ja zabrałem się za przebranie niewygodnego stroju. Widziałem na siebie koszulkę i czarne dresy starszego. Wyglądałem w nich śmieszne gdyż odzienie było nieco za duże, ale czułem się w tym ubraniu tak cholernie dobrze. Zapach Hyunjina na koszulce koił moje nerwy. Przyciągnąłem materiał do nosa wciągając ten uzależniającą woń perfum bruneta. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, po czym skierowałem się do salonu. A w mojej głowie zrodziła się dziwną ekscytacja, zwiazana z tym spotkaniem...

Witam! Przepraszam, że mnie nie było ostatnio, ale miałam ciężkie dni. Od już wczoraj (bo właśnie zdałam sobie sprawę, że jest po północy) oficjanie nastąpiła zmiana kodu na 2 z przodu. Moje nastoletnie życie od wczoraj nie istnieje >.< KOCHAM WAS! POSTARAM SIE DODAC DZISIAJ JESZCZE JEDEN..
☆☆☆☆☆☆

𝔹𝕪 𝕞𝕪 𝕤𝕚𝕕𝕖 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz