🥀~Rozdział 13~🥀

843 34 2
                                    

🥀~Emocje~🥀

Perspektywa Daniela

Kiedy wyłączyłem samochodów, ruszyłem również do domu mojego przyjaciela. W progu dostrzegłem jak Susan dziwnie reaguje na dotyk swojego brata, po czym uciekła najprawdopodobniej do swojego pokoju.

— Może ty mi powiesz o co chodzi? — zapytał Floyd i zaczął się we mnie intensywnie wpatrywać.

Podniosłem ręce do góry i westchnąłem. Jest jego ukochaną siostrą, nic dziwnego, że tak reaguje.

— Na pewno coś złego się stało. Przyszła dzisiaj do mojego gabinetu, płakała i czegoś się bała, nie chce powiedzieć jednak dlaczego — wyjaśniłem. — Nie uda nam się wyciągnąć tego siłą, musimy robi stopniowo.

— Daniel, ufamy Ci, ale już nie wiemy co robić. Susan dla mnie również jest jak siostra. Chcę dla niej jak najlepiej — odezwała się Grace, a ja kiwnąłem głową.

Nagle znów zapaliła się mi czerwona lampka, spojrzałem na schody i musiałem sprawdzić czy Susan znów tego nie robi.

— Przepraszam — powiedziałem, po czym pobiegłem do pokoju Susan.
Zapukałem, jednak gdy nie usłyszałem zgody, a sekundy dłużyły się jak minuty, nie wytrzymałem i wszedłem do środka.

Nigdzie nie widziałem dziewczyny, dopiero zobaczyłem drzwi łazienki. Przełknąłem ślinę i westchnąłem, demony przeszłości musiałem odstawić na później.

— Susan — powiedziałem, gdy zapukałem do drzwi łazienki. — Wiem, że tam jesteś. To nie jest rozwiązanie.
Najgorsza była ta pusta cisza, nikomu tego nie życzę, gdy musimy czekać w takich sytuacjach.

— J-ja nie.. — usłyszałem jej cichy głos wyprany z emocji.

— Proszę, otwórz mi drzwi  — odparłem.

— Nie chce, zostaw mnie samą — wyłkała, a ja musiałem jakoś działać. Rozejrzałem się po pokoju i szukałem jakiegoś punktu zaczepiania. — Spróbuj być jak Maverick, on nie słuchał innych, ale był waleczny, ty również musisz z tym włączyć.

Po moich słowach nastała cisza, coraz bardziej się bałem, jednak gdy usłyszałem kroki i przekręcający zamek odetchnąłem z ulgą. Uśmiechnąłem lekko, ale od razu spojrzałem na nadgarstki. Bandaże już były całe we krwi.

— Choć opatrzymy to — wyznałem i zaprowadziłem ją na łóżko. — Masz tutaj apteczkę.

— W łazience u góry w szafce — wyszeptała, a ja kiwnąłem głową. Wziąłem potrzebne rzeczy, po czym wróciłem do Susan.

Delikatnie zacząłem odwiązywać zakrwawione opatrunki. Skrzywiłem się widząc jej rany. Było ich więcej. Przemyłem jej dłonie, po czym okręciłem jej nowym bandażem.

— Musisz uwierzyć, że to ci się uda. Jesteś silna tylko tego nie dostrzegasz. Masz wsparcie od brata, Grace i mnie. Pamiętaj, że nie jesteś w tym wszystkim sama — powiedziałem, widziałem jak się krzywi. — Widzę, że nie lubisz jak ktoś cie dotyka, kiedy będziesz gotowa, porozmawiaj ze mną i tym, czy bliskim.

— Ja jeszcze nie jestem gotowa — wyszeptała, a ja kiwnąłem głową.

— Nie pospieszam ciebie, ale to — wskazałem na jej opatrunki. — Nie rób tego, błagam ciebie.

Susan powoli pokiwała głową, a ja lekko się uśmiechnąłem. Wiedziałem, że nie mogłem jeszcze się cieszyć i ciągle mieć ją na oku, ale już mniej więcej wiedziałem co robić. Musiałem brać wszystko pod uwagę, najmniejszy błąd może spowodować, że zamknie się w sobie, a wtedy już nikt do niej nie dotrze...

Miałem nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej...

*********************
Witajcie kochani

Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐖𝐲𝐥𝐞𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz